"Iwona - księżniczka Burgunda
Nie grana dotąd, a wydrukowana w l937 roku w "Skamandrze" sztuka Witolda Gombrowicza - "Iwona - księżniczka Burgunda" doczekała się wreszcie scenicznej realizacji. Teatr Dramatyczny m. st. Warszawy, którego plan repertuarowy w ostatnim roku wyraźnie "zambitniał", wziął na warsztat ten trudny utwór i dzięki temu publiczność warszawska będzie miała jeszcze jeden kłopot: - problem zdobywania biletów na przedstawienia "Iwony".
Sztuka Gombrowicza - pisarza określanego jako "antyrealista" - jest trudna. Jak całe pisarstwo tego autora. Jej cechą charakterystyczną są zaskakujące, szokujące nieraz skojarzenia, doprowadzenie poszczególnych odczuć i doznań ludzkich do absurdu, po to, by ukazać ich właściwa treść, obedrzeć z osłonek i nawarstwień zrodzonych konwencja, przyjętą zwyczajowością w stosunkach między ludźmi. Gombrowicz ludzi i sprawy ludzkie pokazuje "od wnętrza" - uwalnia je od naleciałości form i obyczajów, ukazuje absurd nieustannego udawania - "patrzcie jaki jestem", obnażając tym samym właściwą - jego zdaniem - naturę człowieka.
"Iwona" - to właśnie tego rodzaju kapitalny żart sceniczny, kpina wysokiej rangi intelektualnej i teatralnej. W stworzonym przez autora królestwie, grają ludzie, z których każdy jest aktorem i reżyserem własnego "ja" - grają, sądząc, że żyją, myślą, działają. Ich udawanie człowieka konfrontuje autor z właściwa naturą ludzką - nieśmiałą, zagubioną, bezradną i tu następuje spięcie, tu zwycięża "udawanie" nad prawdziwym "człowieczeństwem". Wszystko dzieje się w płaszczyźnie absurdu i paradoksu, traktowane jest żartobliwie, jakby po łobuzersku - ale podtekst żartu wcale nie jest wesoły.
Halina Mikołajska, (patrz "Twarze w Zwierciadle" Nr 29) reżyserując "Iwonę" nadała przedstawieniu niezbędne tempo, wydobyła cała umowność i paradoksalność sztuki, podkreślając jej psychologiczny podtekst, właściwie odczytując intencje autora. Do laurów znakomitej artystki, dołączyć trzeba jeszcze jeden - tym razem reżyserski.
Spośród wykonawców na pierwszy plan wysuwają siś - Barbara Krafftówna (Iwona), która gra niezwykle trudną rolą każącą operować gestem, mimiką, a nie słowem. Wanda Łuczycka (królowa Małgorzata). Mieczysław Gajda (książę Filip). Stanisław Jaworski - trochę może zbyt molierowski jako król Ignacy. Doskonałą oprawę sceniczną i kapitalne kostiumy przedstawienie zawdzięcza Andrzejowi Sadowskiemu.