Artykuły

Brzydkie kaczątko

Pamiętacie tę piękną baśń Andersena "Brzydkie kaczątko"? Dlatego, że było brzydkie, niemrawe i niepozorne, "inne" niż cała rzesza ptactwa, mu­siało znosić nieustanne upokorzenia, cierpieć ból i zaznawać przykrości. Lecz pamiętacie również baśniowy epilog. Z brzydkiego kaczątka wyrósł...

Nie, nie, właśnie, że nie wyrósł, bo został zaszczuty i zadziobany.

W tragifarsie Gombrowicza pt. "Iwona, księżnicz­ka Burgunda" brzydkie kaczątko - niewydarzona. nieśmiała, brzydka i smutna Iwona - nie przybie­rze postaci pięknego łabędzia, bo nie potrafi upo­dobnić się do swego otoczenia. Wstręty czynią jej wszyscy, jest obiektem zabawy, kpin i docinków. W końcu jej "inność" zaczyna tak denerwować otoczenie, że postanawia ono zgładzić niewydarzo­ną Iwonę. Gombrowicz satyrą swoją ogarnia jednak nie­skończenie szersze regiony stosunków międzyludzkich. Drwi z samej niejako "zasady", a nie tylko z jej konkretyzacji w ludzkich postępkach. Cała sztuka skrzy się dowcipem, błyszczy szer­mierką słowną, jest po dwudziestu latach, jakie minęły od jej napisania, najbardziej nowatorską prapremierą warszawskiego sezonu teatralnego.

"Iwonę" świetnie wyreżyserowała znakomita ak­torka Halina Mikołajska. Jej debiut za reżyserskim pulpitem jest zewszechmiar udany. Wartkie tempo, udane gagi, świetne sylwetki aktorskie to zalety tego uroczego spektaklu. Mieczysław Gajda w roli młodego księcia oraz Wanda Łuczycka i Stanisław Jaworski jako "dorosła" para królewska święcili na scenie prawdziwy triumf. Słowem: duże brawa dla Teatru Dramatycznego!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji