Artykuły

Grzegorz Laszuk: Czy trzeba emigrować z Polski?

- W spektaklu pytamy o uciekanie przed wojną. Tragedia Syrii i kryzys uchodźczy pokazują, jak straszliwe są skutki konfliktów. Niestety, propaganda polskiego rządu pokazuje te wydarzenia jako widmo zagrożenia dla wydumanej polskości, zamiast budzić w ludziach współczucie i chęć pomocy - o spektaklu "Hannah Arendt: Ucieczka" opowiada Grzegorz Laszuk, w rozmowie z Izabellą Adamczewską w Gazecie Wyborczej-Łódź.

W piątek i sobotę na Małej Scenie Teatru Powszechnego odbędzie się prapremiera spektaklu "Hannah Arendt: Ucieczka". To festiwalowa koprodukcja Powszechnego z Komuną Warszawa. O przedstawieniu opowiada Grzegorz Laszuk, reżyser.

Izabella Adamczewska: Kto jest autorem tekstu?

Grzegorz Laszuk: Tekst powstawał we współpracy z Pawłem Mościckim, filozofem i socjologiem, zajmującym się filozofią współczesną i sztuką. Rok temu przygotowaliśmy w TR Warszawa czytanie performatywne w ramach wsparcia ofiar z Aleppo. Kiedy dyrektor Teatru Powszechnego, pani Ewa Pilawska zaproponowała mi zrobienie spektaklu, zaprosiłem Pawła do współpracy. Już od dawna myślałem o zrobieniu spektaklu o Arendt. Paweł również zajmuje się jej pisarstwem. Nie będzie go na łódzkiej premierze, ponieważ w tym samym terminie wygłasza wykład na sympozjum naukowym w Amsterdamie o Hannie Arendt właśnie. Na scenie spotkają się Hannah Arendt, Walter Benjamin, Karl Jaspers i Martin Heidegger...

... nasz szwarccharakter. Wstąpił do NSDAP.

- Wybraliśmy osoby, które w 1933 roku, szczególnym w historii Niemiec, Europy i świata, dokonały różnych wyborów. Hitler w demokratycznych wyborach zdobywa władzę. Kilka lat później rozpoczyna wojnę z całym światem.

Hannah Arendt w 1933 roku zdecydowała się na ucieczkę z Niemiec. Walter Benjamin nie wrócił z naukowej wyprawy do Paryża. Karl Jaspers zdecydował się zostać w Niemczech. Miał większe szanse na przetrwanie, bo był Niemcem, ale jego żona była Żydówką...

Spotkały go z tego powodu prześladowania.

- Został odsunięty od wykładów na uniwersytecie, udał się na emigrację wewnętrzną. Każdego dnia mógł się spodziewać aresztowania i wywiezienia do obozu koncentracyjnego.

Natomiast Martin Heidegger, mimo że uznawany za jednego z najważniejszych filozofów XX wieku, w tym decydującym momencie wspierał Hitlera otwarcie, wyrzucał żydowskich współpracowników z uniwersytetu, którego był rektorem, namawiał studentów do przyłączania się do ruchu nazistowskiego...

Powiedział pan "mimo że" - tak, jakby aktywność intelektualna miała iść w parze z moralnymi predyspozycjami.

- Oczekujemy, że intelektualiści będą głębiej wpatrywać się w to, co może wydarzyć się w przyszłości, rozpoznawać pewne ruchy społeczne, mieć intuicję. Heidegger uznał idee Hitlera za zbieżne z jego filozofią. Zafascynowała go wizja odrodzenia narodu. Nie potrafił oddzielić filozofii pisanej wysokim językiem od tego, co się dzieje na ulicach. Nie zauważał przemocy, był antysemitą. Po dwóch latach trochę się zreflektował i przestał się angażować otwarcie, ale do 1945 roku płacił składki na partię faszystowską i nigdy oficjalnie nie przyznał, że jego wsparcie dla Hitlera było błędem. Co ciekawe, przez cały czas utrzymywał żywe kontakty z Arendt, swoją byłą studentką i kochanką, a jednocześnie Żydówką uciekającą przed Zagładą. Arendt była w niego zapatrzona, chociaż wiedziała, jakim jest człowiekiem. Ta historia owiana jest legendą, mgłą niedopowiedzeń.

W spektaklu skupiamy się na 1933 roku i wyborach dokonanych przez czwórkę bohaterów. Chcemy, żeby przez pryzmat tych losów widz spojrzał na "tu i teraz". "Hannah Arendt: Ucieczka" jest wspólną produkcją Teatru Powszechnego i Komuny Warszawa, a w naszej warszawskiej aktywności jest częścią cyklu zatytułowanego "Przed wojną / Wojna / Po wojnie", który zapoczątkowaliśmy 2 lata temu po Brexicie i wygraniu przez Donalda Trumpa wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Pomijając konflikt jugosłowiański, Europa przez lata była miejscem, w którym można było zapomnieć o wojnie. Mam poczucie, że Brexit, Trump wojna w Ukrainie i Syrii zachwiały delikatną równowagę. Dlatego pytanie o możliwość wojny w Europie teraz nie jest tylko abstrakcyjnym ćwiczeniem intelektualnym i sferą fikcji.

W spektaklu pytamy o uciekanie przed wojną. Tragedia Syrii i kryzys uchodźczy pokazują, jak straszliwe są skutki konfliktów. Niestety, propaganda polskiego rządu pokazuje te wydarzenia jako widmo zagrożenia dla wydumanej polskości, zamiast budzić w ludziach współczucie i chęć pomocy.

Przypominając rok 1933 zadajmy pytanie o to, czy oznaki wojny, które wtedy były już wyczuwalne, można odnaleźć w roku 2018?

I czy w takim razie należy emigrować z Polski? Z Europy? Dokąd?

W "Korzeniach totalitaryzmu" Arendt pisała o tym, jak działa siła przyzwyczajenia, jak ludzie oszukują się, że zło, które już wali w ich drzwi, jednak ich ominie. Czy naprawdę jesteśmy bezpieczni tu i teraz? Co należałoby zabrać ze sobą uciekając, emigrując? Mamy rocznicę 1968 roku, historia świeżej emigracji ludzi, którzy nie spodziewali się, że to może się wydarzyć. Również i w tym kontekście ta nasza opowieść brzmi, niestety, aktualnie.

To publiczność dokona osądu?

- W swoich spektaklach nigdy nie mówimy wprost. Widzowie muszą sami odpowiedzieć na zadane przez nas pytanie.

W obsadzie jest dwóch mężczyzn i dwie kobiety.

- Aktorzy nie są przypisani wprost do postaci, nie wcielają się w bohaterów, a ponieważ historia opowiadana jest przez grupę kuglarzy, więc zamiany postaci w tej konwencji są naturalne. Używamy też na scenie elektronicznego systemu "face tracking", który umożliwia śledzenie mimiki aktorów i animowanie oryginalnych twarzy naszych bohaterów na projekcjach.

Prowadzenie narracji przez kuglarzy i magików daje nam możliwość przekraczania barier estetycznych i emocjonalnych. Nadużywamy politycznej poprawności, chcąc wywołać emocje i wybić publiczność z komfortu oglądania tej okrutnej historii. Podawane w sposób kuglarski, cyrkowy, teksty łączą makabreskę z działaniami performerskimi.

Jak aktorzy Teatru Powszechnego odnajdują się w tej estetyce?

- Świetnie! Fantastyczni Arek Wójcik, Gosia Goździk, Michał Lacheta z Powszechnego i Ania Wojnarowska z Komuny bez problemu "kupują" i świetnie wykonują każdy, nawet zwariowany pomysł, podkręcając go czasem bardziej niż sam bym to wymyślił nie mając ich doświadczenia z pracy w spektaklach komediowych. Ja osobiście mam ogromną przyjemność w pracy z nimi. Czuję, że połączenie moich chłodnych pomysłów z ich dynamiką stworzyło naprawdę wybuchowy, artystyczny koktajl.

Bardzo się też cieszę, że ten spektakl to koprodukcja dwu różnych partnerów. Komuna Warszawa jest intensywnie działającym, ale wciąż pozarządowym, niewielkim teatrem. Powszechny to duża instytucja. Propozycja współpracy wyszła od dyrektor Pilawskiej, co pokazuje jej otwartość i odwagę na poszukiwanie nowych sposobów ekspresji, ale też szukania partnerów poza tradycyjnym teatrem instytucjonalnym, co rzadko praktykuje się w polskim systemie teatralnym.

W Europie małe grupy często współdziałają z dużymi teatrami, trupy teatralne jeżdżą z miasta do miasta - dzięki temu publiczność może oglądać więcej ciekawych spektakli, a artyści wymieniać doświadczeniami, rozmawiać. To model "europejskości" w najlepszym jej rozumieniu. Tym bardziej cieszę się, że robiąc spektakl o zagrożeniu pokoju w Europie, możemy to robić w "europejski" sposób

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji