Artykuły

Gombrowicz i Darek "Stolarz", czyli jak Szczecin (nie) korzysta z okazji na promocję miasta

Wydawało mi się, że transmisja w TVP "Kultura" obsypanego nagrodami, ogłoszonego najwybitniejszym spektaklem teatralnym minionego roku w Polsce, uznanego za wydarzenie artystyczne "Ślubu" w reżyserii Anny Augustynowicz będzie doskonałą okazją do promocji Szczecina jako miasta, które ma nie tylko efektowną filharmonię, ale w którym dzieją się w sferze kultury rzeczy wyjątkowe, wartościowe, niezwykłe. I miałem rację. Wydawało mi się - pisze Rafał Jesswein w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Spektaklowi nie towarzyszyła żadna informacja o tym, że Teatr Współczesny finansowany jest przez Miasto Szczecin, że jego sukcesy to efekt konsekwentnego wspierania przez miasto wydarzeń z kręgu tak zwanej kultury wysokiej. W towarzyszących transmisji blokach reklamowych było o tabletkach do ssania, skutecznych niezwykle, o opatentowanej formule na zniszczoną cerę, niepokornym samochodzie, który na dodatek parkuje sam, numerze jeden na przypaloną patelnię, majonezie z regionu, w którym mocno wieje, panelach za 19,90 zł oraz o tym, jak znaleźć hotel w najlepszej cenie.

Nie było natomiast nic o tym, że Miasto Szczecin szuka miejsca, w którym chciałoby wybudować nową siedzibę dla twórców, którzy byli bohaterami wtorkowego wieczoru w TVP "Kultura".

Milczą na ten temat również oba oficjalne portale miejskie: szczecin.eu i szczecin.pl. Na stronach głównych ważniejsze okazały się informacje o strażnikach miejskich, którzy uratowali mewę znalezioną na przejściu dla pieszych na ruchliwym odcinku al. Wyzwolenia oraz o wizycie w Szczecinie Darka "Stolarza" Wardziaka - najsłynniejszego, jak twierdzi oficjalna miejska witryna, stolarza w naszym kraju, znanego z programów telewizyjnych, gotowego podzielić się z gośćmi Targów Bud-Gryf tajemnicami umiejętnego majsterkowania.

* * *

A ranga tego wieczoru była wyjątkowa. Transmisja ze Szczecina zainaugurowała nową edycję telewizyjnego Festiwalu Teatrów Polski zainicjowanego przez TVP "Kultura" w 2015 roku - roku 250-lecia Teatru Narodowego i teatru publicznego w Polsce - a w tym rok stanowiącego element obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. W ramach festiwalu co miesiąc transmitowane będą najciekawsze, najbardziej wartościowe inscenizacje polskich twórców zrealizowane w najlepszych polskich teatrach. W grudniu widzowie poproszeni zostaną o dokonanie wyboru spektaklu najlepszego.

Fakt, że festiwal zainaugurowany został właśnie w Szczecinie, to wyróżnienie i nobilitacja szczecińskiego teatru.

Wtorkowa transmisja była okazją do zaprezentowania Szczecina w bardzo pozytywnym kontekście. Nie skorzystano z tej szansy. Nie po raz pierwszy zresztą. Przed prezentacją "Ślubu" Anny Augustynowicz pod koniec listopada 2017 r. nie znalazłem w Teatrze IMKA w Warszawie ani jednego "szczecińskiego" akcentu - ulotki, plakatu, baneru. A spektakl prezentowany był w ramach prestiżowego, realizowanego od kilku lat przeglądu "IMKA w Polsce. Niecodzienny Festiwal Teatralny", podczas którego warszawskiej publiczności prezentowane jest to wszystko, co w polskim teatrze najciekawsze i najbardziej wartościowe.

* * *

"Pojęcie "kultura wysoka" to oczywisty anachronizm. Podział na kulturę wysoką i masową był typowy dla wieku XX. W XXI wieku nie ma już sensu, bo przestrzeń elektroniczna skutecznie zabija wszelkie odruchy elitaryzmu" - stwierdził w wywiadzie dla portalu wirtualne media.pl Tomasz Raczek, od kilku lat aktywnie wspierający Szczecin European Film Festival, często w związku z tym goszczący w naszym mieście. "Utwory pisane dla milionów (dotychczasowa kultura masowa) i utwory pisane dla koneserów (dotychczasowa kultura wysoka) powstają przy użyciu tych samych narzędzi i jednakowo są wszystkim dostępne. Nic już nie jest ani wysokie, ani niskie. Wszystko jest masowe".

Powszechna dostępność kultury nie musi jednak gwarantować jej masowego odbioru. Martwiły puste miejsca na widowni szczecińskiego teatru we wtorek 6 marca. Potwierdziło się, że widownia zainteresowana Gombrowiczem nie jest to liczny elektorat (podczas spektaklu w Teatrze IMKA również były wolne miejsca na widowni. Kilka, ale fakt jest faktem). Pewnie dlatego nie warto o nią zabiegać. Widownia Międzynarodowych Pokazów Pirotechnicznych PYROMAGIC jest znacznie większa, więc na promocję tego wydarzenia kierowane są środki promocyjne miasta.

Chlubą Szczecina, jak się okazuje, nie są fotosy spektaklu teatralnego, który odniósł wielki artystyczny sukces, ale zdjęcia pięknych, wielkich żaglowców z Wałami Chrobrego w tle, na których miasto robi się kolorowe i bardzo efektowne,

choć przecież The Tall Ships' Races to międzynarodowy, wędrowny lunapark, od ponad 60 lat goszczący w wielu europejskich portach, i żadna w tym zasługa Szczecina, że żaglowce przypłynęły tu już po raz trzeci, bo największe żaglowce świata są jak gwiazdy rocka i pojawią się wszędzie tam, gdzie za ich wizytę gospodarze gotowi są zapłacić niemałe pieniądze. Wszędzie też, co oczywiste, wywołują zachwyt i zadowolenie elektoratu, moje również, żeby nie było, bo dzięki nim mieszkańcy Szczecina widzą swoje miasto jako wielki, międzynarodowy port, kolorowy i piękny, zachwycający i wart podziwu - taki, jakim chcieliby je widzieć na co dzień, z jakiego chcą i mogą być dumni i z jakiego są dumni. Przez kilka dni, raz na kilka lat.

* * *

O jednym z najważniejszych szczecińskich wydarzeń kulturalnych roku próżno też było szukać informacji na "miejskich" profilach Facebook - na "Miasto Szczecin" najnowsza (17 grudnia 2017 r.) publikacja to zdjęcia iluminacji świątecznych - ładnych, nie powiem - a na profilu "Prezydent Miasta" znaleźć można zdjęcia Piotra Krzystka zafascynowanego wizualizacją "Fabryki Wody", oglądaną przez specjalne, ściśle przylegające do twarzy okulary, pozwalające rozkoszować się widokiem wirtualnych basenów, zjeżdżalni, saun, plaż i tarasów wypoczynkowych, na dodatek skutecznie separujące prezydencki wzrok od tego, co w świecie rzeczywistym, w którym - dla przykładu - rozgorzała właśnie dyskusja o tym, jak to się stało, że piękna XIX-wieczna kamienica przy pl. Zwycięstwa, w której działał niegdyś hotel Piast, a w którym zapowiadano modernizację do standardów umożliwiających otwarcie w Szczecinie obiektu sieci Hilton, że kamienica ta nadaje się do rozbiórki.

Na facebookowej fotografii prezydent Szczecina oglądający wirtualną "Fabrykę Wody" wygląda na zadowolonego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji