Artykuły

Pieśń o zagładzie

Przedstawienie Teatru Żydowskiego pt. "Pieśń o zamordowanym narodzie żydowskim" trudno rozpatrywać w kategoriach estetyki scenicznej. Nie oznacza to, że poemat Icchaka Kacenelsona wystawiony w adaptacji i inscenizacji Gołdy Tencer i Szymona Szurmieja nie ujmuje scenicznym kształtem, malarską kompozycją, skupioną i wyrazistą interpretacją aktorską, przejmującym nastrojem i wspaniałą stroną muzyczną spektaklu. Komponenty formalne, inscenizacja i wszystkie elementy teatralizacji służą tu jednak nadrzędnemu, najważniejszemu celowi - eks-pozycji jedynego w swoim rodzaju dzieła poetyckiego mówiącego o zagładzie polskich Żydów w okresie okupacji. Dzieła, którego autor - wybitny poeta, dramaturg, pedagog - nie przeżył wojny i zginął wraz z całą swoją rodziną. Pozostawił jednak światu ślad i świadectwo niewiarygodnej prawdy o wytępionym narodzie. "Pieśń" jest wyjątkowym, niepowtarzalnym, ocalałym poematem napisanym przez jednego z zamordowanych, który w warszawskim getcie patrzył na okrutną kaźń nie tylko swoich najbliższych, ale wszystkich Żydów tam zamkniętych.

Rozpacz, ból, bezmiar klęski, tragiczny los warszawskiego getta i jego mieszkańców znalazły w strofach Kacenelsona niezwykle piękny i przejmujący wyraz poetycki. Jak pisze Jerzy Ficowski, tłumacz wierszy i fragmentów poematu, autor chciał bowiem "swemu świadectwu nadać cechy trwałości przez posłuszeństwo miarom epickiego wiersza, trzymając się - rzec by można - kurczowo żywej tradycji kulturowej, literackiej ginącego narodu, aby i w ten sposób być mu wiernym".

Lament Kacenelsona przywodzący na pamięć rozpacz Hioba i płacz Jeremiasza, świadome nawiązywanie do obrazów "Starego Testamentu", niekiedy bluźniercze i bezlitosne sformułowania wyrastają w poemacie z bezsilności buntu. Pozostaje więc jedynie klątwa rzucona okrutnemu światu niosącemu zagładę wyniszczanemu narodowi. Heroizm słowa ostatecznego brzmi w strofach poetyckich z niezwykłą siłą uczucia i literackiego kunsztu,

Ukażcie mi się raz jeszcze, o,

przyjdźcie, przyzywam was płaczem,

Chcę widzieć was, widzieć wszystkich przez

łzy już nigdy nie starte,

Niech naród mój, ten mój naród zamordowany zobaczę -

I będę śpiewać... zaśpiewam... I

zagram...

dajcie mi harfę.

Dla widza nie znającego języka jidisz warstwa poetycka i tekst pieśni w tłumaczeniu, Michała Friedmana docierają w wiernym i poetycko wzniosłym przekładzie na język polski za pośrednictwem słuchawek.

Materia literacka dzieła, jego wyjątkowy charakter, sam temat wreszcie - uniemożliwiają potraktowanie poetyckiego wieczoru w Teatrze Żydowskim jako przedstawienia teatralnego, wobec którego można by stosować konwencjonalne oceny recenzyjne. Przedstawienie bowiem przemawia, wzrusza i budzi refleksje świadectwem zbrodni dokonanej na narodzie żydowskim. Poemat Kacenelsona jest jednocześnie poetyckim krzykiem rozpaczy.

"Pieśni" Kacenelsona teatr nadał hieratyczny kształt, do czego przyczyniła się oszczędna, symbolicznie nawiązująca do ornamentyki żydowskiej, utrzymana w czarno-białej kolorystyce - scenografia Mariana Stańczaka oraz rapsodyczna forma inscenizacji wsparta wspaniałą muzyką i znakomicie śpiewanymi wersami pieśni. Nade wszystko zaś sugestywny i poruszający kształt rapsodu jako "głos zza tysięcy masowych grobów i usypisk popiołów" jest zasługą wszystkich aktorów biorących w nim udział. Aktorstwo to pełne powagi, umiaru, z interpretacją słowa o wstrząsającej sile nie tylko poetyckiego wyrazu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji