Artykuły

"Węgierko" - dekomunizacyjna operacja radnych PiS

PiS nie odpuszcza Węgierce. Wbrew opinii IPN, wybitnych teatrologów czy historyków, którzy nie widzą powodów do zmiany patrona białostockiego Teatru Dramatycznego - pisze Maciej Chołodowski w Gazecie Wyborczej - Białystok.

- Odebranie imienia Aleksandra Węgierki Teatrowi Dramatycznemu w Białymstoku złamie tradycję, ale także unicestwi budowany przez lata wizerunek białostockiego teatru i postawi pod znakiem zapytania jego dotychczasowy dorobek artystyczny - mówi prof. Lech Sokół, wybitny historyk teatru.

Komitet budowy Domu Ludowego

PiS, nie zważając jednak na opinie, od blisko roku po raz kolejny chce pozbyć się patrona białostockiego teatru. Chce to zrobić niemal u progu 60-lecia placówki. Jubileusz ma być hucznie obchodzony w listopadzie bieżącego roku.

Oficjalnie na razie nie proponuje żadnego patrona w zamian, choć nieoficjalnie mówi się o przywróceniu przedwojennej nazwy, czyli marszałka Józefa Piłsudskiego.

Dekomunizacyjna operacja "Węgierko" będzie forsowana przez PiS podczas posiedzenia sejmiku w najbliższy poniedziałek. Pomysłem zajmują się wojewódzcy radni, bo teatr dramatyczny jest instytucją podległą podlaskiemu samorządowi. Formalnie chodzi o podjęcie odpowiedniej uchwały, zgodnie z którą zostaną wprowadzone zmiany do statutu teatru.

W jej uzasadnieniu PiS przywołuje historię budowy - jak stwierdzono - teatru, choć kiedy go wznoszono, mowa była o Domu Ludowym im. Marszałka Józefa Piłsudskiego i tak instytucjonalnie placówka ta funkcjonowała do wybuchu wojny.

"Budowę gmachu na terenie Parku Starego rozpoczęto z inicjatywy Mariana Zyndram-Kościałkowskiego, byłego wojewody białostockiego, późniejszego ministra i premiera w rządzie RP. Projekt sporządził warszawski architekt Jarosław Girin. Budowę realizowało w latach 1933-1938 przedsiębiorstwo białostockie budowlane "Mur" Józefa Zaczeniuka, pod kierownictwem innego warszawskiego architekta Józefa Seredyńskiego, przy dużym zaangażowaniu prezydenta miasta Seweryna Nowakowskiego. Pierwotnie projekt przewidywał budowę "Domu Ludowego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego" z biblioteką, czytelnią, salą teatralną i pokojami dla organizacji oświatowych. Jednak w trakcie budowy zmieniono przeznaczenie budynku wyłącznie na teatr."

Przy tym przypominają, że "Budynek teatru powstawał wieloletnim, ogromnym wysiłkiem władz i mieszkańców Białegostoku. W tym celu w lipcu 1933 r. grono wybitnych obywateli naszego miasta - samorządowców, kapłanów, prawników, przedsiębiorców, lekarzy, dziennikarzy, urzędników - powołało stowarzyszenie o nazwie: Komitet Budowy Domu Ludowego imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego w Białymstoku".

Pomnik wdzięczności

Dalej w uzasadnieniu uchwały radnych PiS można przeczytać: "Celem tego stowarzyszenia była zbiórka funduszy oraz wybudowanie Domu Ludowego w Białymstoku. Zwieńczeniem wieloletnich wysiłków i działań miało być uroczyste otwarcie Teatru Miejskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Białymstoku, z udziałem marszałka Edwarda Rydza Śmigłego, zaplanowane na 11 września 1939 r. Nie odbyło się, ponieważ wybuchła II wojny światowa, a w Białymstoku okupant sowiecki przejął wszystkie instytucje publiczne, w tym kulturalne. Powołano zarządzeniem Rady Komisarzy Ludowych Białorusi, Polski Teatr Dramatyczny Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, który służył okupantowi jako ośrodek propagandy komunizmu i ideologii sowieckiej. Teatrem kierował wówczas zatrudniony przez sowieckie władze Aleksander Węgierko. W historii naszego miasta był to okres niebywałych represji i prześladowań Polaków, czas zbrodni katyńskiej, okres, w którym setki tysięcy polskich obywateli wywożono w głąb ZSRS. Po zakończeniu II wojny światowej, w okresie stalinowskim, ówczesne władze Białegostoku zmieniły patrona i nazwę teatru. Teatr Miejski im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Białymstoku zastąpiono Teatrem Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku".

W końcu radni PiS wywodzą: "Dziś o wielu działaczach społecznych i patriotach, budujących pierwszy polski teatr w Białymstoku często nie pamiętamy lub nie znamy ich tragicznych losów. Nie pamiętamy ich działań i zasług dla odbudowy niepodległego państwa po 123 latach niewoli. Nie pamiętamy, że budowany teatr miał być pomnikiem wdzięczności i upamiętnienia zasług Marszałka Józefa Piłsudskiego. Czas to zmienić".

Patron to ma być wzór

Radni miejscy z PiS także próbowali wykazać się i "podejść" do dekomunizacji Węgierki. W imieniu klubu PiS Marek Chojnowski forsował pomysł, aby prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wystąpił do IPN o opinię na ten temat. Jego zdaniem Węgierko był zagorzałym komunistą i nie może, biorąc pod uwagę ustawę dekomunizacyjną, być patronem białostockiego teatru. Prezydent stwierdził, że nie zamierza występować do IPN, bo teatr jest instytucją samorządu wojewódzkiego.

Bogusław Dębski, radny sejmikowego klubu PiS, który nieraz wyrażał zatroskanie sytuacją w białostockim teatrze dramatycznym (zwłaszcza za poprzedniej dyrekcji), w rozmowie z "Wyborczą" mówił już w ubiegłym roku o pomyśle wprowadzenia pod obrady sejmiku odpowiedniej uchwały:

- We wniosku, który też podpisałem, nie zostało określone, kto powinien być patronem teatru. Otrzymaliśmy na temat działalności Węgierki po wejściu do Polski tzw. pierwszego Sowieta opinię z IPN [białostockiego oddziału - red.]. Ta opinia bezpośrednio zdecydowała, że wniosek przygotowaliśmy. Żeby było jasne: ustaliliśmy, że jest to inicjatywa nie klubu PiS, ale grupy radnych, bo zależy nam, aby nie miała znamion inicjatywy partyjnej, żeby każdy radny, który zechce, mógł się pod nią podpisać. Nie chcemy w tym temacie wchodzić w spór polityczny.

Dodawał: - Węgierko jest, określając delikatnie, osobą kontrowersyjną. Podobnie jak np. Boy-Żeleński, który się nie popisał po wejściu wojsk sowieckich w 1939 r. Nikt nie kwestionuje talentu twórczego Węgierki - tak jak Boya-Żeleńskiego - ale osoba patrona powinna być wzorem do naśladowania we wszystkich aspektach.

Wbrew zapowiedziom Dębskiego pod projektem uchwały podpisali się wyłącznie radni PiS.

Opinia białostockiego IPN

Węgierko kierował teatrem w latach 1940-1941. Zdobył fundusze, rozbudował budynek i zaczął wystawiać utwory m.in. Fredry, Mickiewicza i Schillera. Do końca nie wiadomo, jak zginął. Jedna z wersji mówi, że stało się to w obozie koncentracyjnym. Patronem białostockiego teatru został w 1950 r.

Jak podkreśla Paweł Niziołek z białostockiego oddziału IPN, opinia dotycząca Węgierki przesłana radnym PiS przed blisko rokiem nie ma związku z zapisami ustawy tzw. dekomunizacyjnej. Jednak można w niej przeczytać, że... "inicjatywa zmiany patronatu nad Teatrem Dramatycznym w Białymstoku jest uzasadniona".

Przywołano w niej cytaty dotyczące funkcji propagandowych teatru kierowanego przez Węgierkę w okresie okupacji sowieckiej z książki prof. Wojciecha Śleszyńskiego "Okupacja sowiecka na Białostocczyźnie 1939-1941: propaganda i indoktrynacja".

Historyk pisze w niej: "Pomimo polskiego i światowego rodowodu większości przedstawień praca teatru, tak jak każdej instytucji kulturalnej w ZSRS wspierać miała przede wszystkim poczynania władz oraz uświadomić obywatelom konieczność i nieodwracalność zachodzących zmian. Z punktu interesu rządzących teatr traktowany był nie jako zjawisko kulturalne, ale przede wszystkim jako jeszcze jedno narzędzie propagandy.[...]. Przygotowywane premiery musiały mieć mniejszy lub większy wydźwięk ideologiczny, ponieważ inaczej nie byłyby dopuszczone do prezentacji. Podobny charakter miały też teksty pisane przez Aleksandra Węgierkę na potrzeby prasy lokalnej, w których to zadania oczekujące teatr zawierał w haśle: Sztuka narodowa w formie, socjalistyczna w treści".

Białostocki IPN przywołuje też dalsze ustępy książki Śleszyńskiego, który stwierdza, że sprowadzenie motywacji Węgierki jedynie do poglądów politycznych byłoby błędnym uproszczeniem. "Kierował się on zapewne w większej mierze chęcią kontynuowania działalności artystycznej w warunkach sowieckiego komunizmu, a więc bezwzględnego totalitaryzmu, w związku z czym zdecydował się na "kompromis" z władzą, co faktycznie oznaczało całkowitą wobec niej uległość" - napisał naukowiec.

Na końcu opinii IPN oświadcza: "Oddanie swego warsztatu artystycznego na użytek propagandy zbrodniczego systemu totalitarnego nie powinno być relatywizowane. Fakt, iż Aleksandra Węgierkę uznać można za postać reprezentującą interesy represyjnego i totalitarnego systemu władzy w okupowanej w latach 1939-1941 przez ZSRS w Polsce Wschodniej wyklucza go z grona potencjalnych patronów instytucji i obiektów użyteczności publicznej".

Miesiące bez patrona

W maju 2007 r. decyzję o zmianie patrona białostockiego Teatru Dramatycznego podjął Jarosław Schabieński, który wówczas jednoosobowo pełnił funkcję komisarza władz samorządu województwa podlaskiego (w Podlaskiem nie było bowiem w tym czasie sejmiku, bo radni nie dogadali się i nie wybrali zarządu, więc sejmik został rozwiązany). Schabieński zrobił to na apel Związku Piłsudczyków, w którego ocenie nazwa ta była bezprawnie nadana w okresie sowieckiego zniewolenia Polski. Piłsudczycy zarzucali Węgierce, że "swój talent aktorski poświęcił nie służbie Polsce, lecz sowieckiemu okupantowi", a nawet mówili o "poważnych podejrzeniach", że był agentem NKWD, choć żadnych dowodów nie przedstawili. Dodawali, że budynek, w którym się mieści teatr, budowany był przed wojną ze składek społecznych z myślą, że będzie to placówka kulturalna im. Józefa Piłsudskiego.

- Nie mam nic do Aleksandra Węgierki, a istotą tej decyzji jest przywrócenie pamięci - tłumaczył Schabieński swoją decyzję.

Po powtórzonych wyborach (w listopadzie 2007 r.) - z wniosku radnych PO i klubu Lewica i Demokraci - Węgierkę przywrócono jako patrona.

Rok temu ówczesny przewodniczący podlaskiego sejmiku Jarosław Dworzański (PO) w rozmowie z "Wyborczą" mówił: - W przerwie podczas ostatniej sesji sejmiku przewodnicząca Elżbieta Kaufman-Suszko poinformowała mnie, że klub PiS zamierza wystąpić z takim projektem uchwały na następnej sesji. Pytała mnie o stanowisko. Przypomniałem więc, że dziesięć lat temu byłem jednym z tych, którzy byli za przywróceniem nazwy teatrowi, po tym jak komisarz Schabieński ją zmienił. Przypomniałem też o tym, że zebrano kilka tysięcy podpisów pod apelem, aby Aleksander Węgierko pozostał patronem teatru. Projekt przywrócenia patrona złożyła potem grupa radnych i został on przegłosowany. Różnorakie opinie pisane są obecnie w Polsce na polityczne zamówienie PiS i tak jak je chce widzieć zamawiający.

W sejmiku podlaskim jest 30 radnych. Arytmetyczną większość ma PiS - dwunastu, rzeczywistą - koalicja PSL-PO (tworzy też zarząd) - dziewięciu jest z PSL, a ośmiu z PO, jeden radny jest niezależny (wybrany z listy SLD).

Wicemarszałek podlaski Maciej Żywno (PO), odpowiedzialny za kulturę, przed blisko rokiem opowiadał się za konsultacjami społecznymi: - Niech wypowiedzą się mieszkańcy.

O konsultacjach od tamtej pory nic już się nie mówiło.

ZASP kategorycznie przeciw

Zarząd podlaski 30 stycznia opowiedział się przeciwko uchwale PiS, która w najbliższy poniedziałek będzie procedowana. Decyzja została podjęta po zasięgnięciu opinii przedstawicieli środowisk artystycznych i naukowych.

W stanowisku zarządu podkreślono, że kluczowe dla takiej decyzji okazało się stanowisko Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN, zgodnie z którym "nie można uznać, by nazwa Teatru poprzez osobę patrona - Aleksandra Węgierki, propagowała komunizm lub inny ustrój totalitarny".

Wśród dołączonych do tego stanowiska opinii znalazły się pisma Adama Siwka - dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Lecha Sokoła - kierownika Zakładu Historii i Teatru Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, czy Olgierda Łukaszewicza - prezesa Zarządu Głównego Związku Artystów Scen Polskich, ale i np. obecnego dyrektora białostockiego Dramatu Piotra Półtoraka, który jest za tym, aby decyzja "została podjęta przez władze województwa po przeanalizowaniu wszelkich materiałów historycznych dotyczących biografii oraz działalności artystycznej Aleksandra Węgierki". Zarząd Główny ZASP kategorycznie opowiedział się "za utrzymaniem dotychczasowego patrona Teatru Dramatycznego w Białymstoku Aleksandra Węgierki, wielkiego polskiego artysty".

Centrala IPN: nie propaguje

Centrala IPN odniosła się do dekomunizacji Węgierki: "Rozumiejąc wątpliwości niektórych badaczy dotyczące postawy Aleksandra Węgierki w czasie pierwszej okupacji sowieckiej podkreślić należy jednak w myśl ustawy "nazwy ulic nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować" oraz "odwoływać się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989". Z punktu widzenia wyżej wymienionych przepisów ustawy oraz dostępnej wiedzy historycznej patronatu Aleksandra Węgierki nad Teatrem Dramatycznym nie można uznać za propagowanie komunizmu lub innego ustroju totalitarnego".

Aleksander Węgierko uważany jest za jedną z czołowych postaci polskiego teatru międzywojennego. Nie angażował się w żadną działalność polityczną". Prof. Lech Sokół, przywołując opinię znanego, nieżyjącego już znawcy teatru polskiego - Stanisława Marczaka-Oborskiego, stwierdza: - Wśród innych scen działających pod panowaniem sowieckim, scena białostocka czy - jak pisze Marczak-Oborski - "grodzieńsko-białostocka" (działała w obu miastach) była najbardziej niezależna, choć w ramach narzuconych przez okupantów. Wysoko cenił go także jeden z najwybitniejszych historyków teatru polskiego prof. Zbigniew Raszewski [znany był z prawicowo-narodowych sympatii - red.], którego nazwisko nosi warszawski Instytut Teatralny.

Prof. Sokół przypomina, że Węgierko uciekł się do znanej metody, stosowanej przez teatr polski i europejski dość powszechnie w XIX wieku, a następnie w czasach PRL-u. Była to - jak przypomina - metoda przemycania przez teatr zakazanych treści w przedstawieniach dozwolonej przez cenzurę klasyki.

Tradycja niebyła i zapomniana

Prof. Sokół zwraca uwagę: - Pozostaje jeszcze jedna kwestia, która może była, a może nie była wzięta pod uwagę w pracach nad uzasadnieniem do uchwały w sprawie zmiany statutu Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki. Jest to kwestia wyjątkowości nazwy przedwojennego teatru białostockiego, która brzmiała: "Teatr Miejski im. Marszałka J. Piłsudskiego". Zgodnie z polską tradycją nazywania teatrów, liczącą sobie około 200 lat, teatry albo miały nazwy przymiotnikowe: Narodowy, Miejski, Dramatyczny, Muzyczny, itp. Albo nazywane były nazwiskami artystów i dramatopisarzy: Heleny Modrzejewskiej, Aleksandra Fredry, itp. Wedle mojej wiedzy nigdy żaden przywódca polityczny, mąż stanu, wódz, żadna wielka postać z jakiejkolwiek dziedziny życia i kultury poza sztuką, dramatem, teatrem nie patronowała żadnemu innemu z polskich teatrów. Czy istniał kiedykolwiek na przykład Teatr Dramatyczny im. Władysława Jagiełły albo Tadeusza Kościuszki?".

I dochodzi do wniosku: - Czy nazwisko marszałka Piłsudskiego w nazwie teatru będzie rzeczywiście hołdem złożonym wielkiej postaci historycznej? Nie szafujmy tym nazwiskiem zbyt rozrzutnie. Czcigodna, licząca sobie tysiąclecia sztuka teatru ma także mniej szlachetne konotacje. Mówimy na przykład: "a to teatr!"; gesty i zachowania teatralne; coś jest udane, fałszywe, nie jest prawdą, a tylko teatrem. Dlatego właśnie wielkim postaciom historii, zwłaszcza historii politycznej składa się hołd nadając nazwy instytucjom, placom, ulicom, nawet miastom, ale z pominięciem teatru.

Historyk prof. Adam Dobroński, odnosząc się do twierdzenia, że początki teatru polskiego w Białymstoku należy wiązać z Domem Ludowym im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, przekonuje: - Prób stworzenia takiej placówki w naszym mieście było sporo, poczynając od Towarzystwa Dramatycznego "Pochodnia" i Zygmunta Różyckiego. Białystok był jednak w latach dwudziestych ubiegłego wieku obsługiwany głównie przez zespoły teatralne z Warszawy, Wilna i Grodna, w tym "Redutę" Juliusza Osterwy. Dopiero w 1930 r., nie bacząc na rozpędzający się wielki kryzys gospodarczy, władze powołały "Teatr Objazdowy Samorządowy Województwa Białostockiego" z siedzibą w Grodnie (w Białymstoku nie było jeszcze odpowiedniego zaplecza). Tę datę trzeba lansować jako początek placówki teatralnej w naszym województwie. I to placówki samorządowej. Proponuję, by tę tradycję podkreślać obecnie, czemu winny towarzyszyć i dodatkowe badania historyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji