Artykuły

Nie można powiedzieć, że jest źle

- Aktor dramatyczny, a aktor Teatru Ósmego Dnia to dwa zupełnie odrębne światy. Aktor Teatru Ósmego Dnia poza umiejętnościami scenicznymi musi posiadać szereg innych - mówią ADAM BOROWSKI i TADEUSZ JANISZEWSKI z poznańskich Ósemek.

Rozmowa z Adamem Borowskim i Tadeuszem Janiszewskim, aktorami Teatru Ósmego Dnia:

Adam Borowski - Gdyby Tadeusz kazał nam naśladować siebie, to byłby nauczycielem. Na szczęście, on nie tworzył młodych Tadeuszów Janiszewskich, tylko próbował w nas obudzić umiejętność kreowania teatru, byśmy pozostali sobą, a w przyszłości byli jego partnerami.

Dlaczego właśnie Teatr Ósmego Dnia, a nie na przykład dramatyczny?

Adam: - Ta przygoda zaczęła się wiele lat temu, dokładnie 33. Byłem wówczas licealistą. Dwóch moich przyjaciół przeczytało w gazecie ogłoszenie o naborze do Teatru Ósmego Dnia. Zgłosili się i podekscytowani tym, co zobaczyli namówili także i mnie. Zostałem wciągnięty w wir pracy warsztatowej, a dzięki Tadeuszowi poznawałem tajniki metody aktorskiej. Był to świat magii, pełen interesujących i otwartych ludzi.

Tadeusz: - W przeciwieństwie do Adama, od dziecka chciałem być aktorem. Planowałem, że po liceum zdawać będę do szkoły aktorskiej. Rodzice przekonali mnie jednak do studiowania czegoś konkretnego, czyli ekonomii. Na drugim roku studiów zająłem się kabaretem "Deska" i jednocześnie odkryłem Teatr Ósmego Dnia. Najpierw były warsztaty, w trakcie których poznałem metody pracy, a w miarę upływu czasu, z kolegami zaczęliśmy wprowadzać swoje. Zwiększyliśmy wpływ aktora na całość powstającego dzieła.

Jesteście nie tylko aktorami, ale i reżyserami oraz scenarzystami spektaklu.

Adam: - Aktor dramatyczny, a aktor Teatru Ósmego Dnia to dwa zupełnie odrębne światy. Nawet jeśli nie biorę udziału w całości procesu twórczego, to i tak czuję się za niego w pełni odpowiedzialny. Nasz teatr nie tworzy spektakli w oparciu o teksty dramatyczne. Wszystko tworzymy sami od początku do końca: układamy scenariusz, piszemy teksty, myślimy o scenografii, pomagamy ją konstruować. Aktor Teatru Ósmego Dnia poza umiejętnościami scenicznymi musi posiadać szereg innych: zmontować światło, aparaturę nagłośnieniową skonstruować i złożyć elementy scenograficzne.

Tadeusz: - Odtwórcze kreowanie roli przestało mnie już dawno interesować. My jesteśmy w pełni samowystarczalni, a więc nie tylko aktorami. Jest nam czego zazdrościć. Robimy to, co sobie wymarzyliśmy. Chcieliśmy tworzyć, mieć wpływ na to co się dzieje i w ten sposób spełniać się. A że pracujemy metodą aktorskiej improwizacji każdy z nas ma równy głos i nie podlegamy ścisłym regułom jednej silnej ręki reżyserskiej. Możemy uprawiać zawód, który przynosi wiele satysfakcji i odkryć. Pod deskami Teatru Ósmego Dnia na próżno szukać zawodowego suflera. Jak sobie bez niego radzicie?

Adam: - Dla mnie ważna jest pamięć cielesna. Tekst musi być integralnie związany z akcją. Kiedy nią stymuluję, łatwiej mi go zapamiętać. Zdecydowanie gorzej wychodzi mi zakuwanie w domu na pamięć. Oczywiście, że zdarza mi się dziura w głowie, ale jakoś trzeba przez to przejść. W teatrze dramatycznym pewnie wystarczy chrząknąć i sufler pomoże. W takim momencie najczęściej pomijam tekst, albo go skracam.

Tadeusz: - Zapamiętywanie tekstów autorskich, wynikających z improwizacji, notatek powstałych na próbach przychodzi mi bardzo łatwo. Inne teksty zapamiętuję przez typową powtarzalność.

Jaka rola kłóciłaby się z wartościami przez panów wyznawanymi?

Adam: - Nawet początkowa niechęć wobec jakiegoś pomysłu jest w rezultacie bardzo twórcza. Przecież elementem naszej metody aktorskiej jest przekraczanie własnych ograniczeń. Nie miałem nigdy takich oporów wobec propozycji przyjaciół. Dochodzimy do konsensusu w czasie gorącej dyskusji i wiemy czego od siebie możemy wymagać. Nie stawiamy sobie nawzajem absurdalnych propozycji.

Tadeusz: - Odmówiłbym pierwszej lepszej propozycji z teatru dramatycznego. Nie zmierzyłby się z żadną rolą serialową. Nie pociąga mnie gra w gotowym, niewybitnym dramacie. Jestem stworzony do ról skomplikowanych. Przeżyłbym więc rolę, która kłóciłaby się z moimi wartościami, ale postać stałaby się jeszcze bardziej potworna i odrażająca. Ukazałbym widzowi jej czarną stronę.

Rola życia?

Adam: - Dla mnie taka kategoria nie istnieje. Nie jestem zwykłym aktorem, tylko aktorem Teatru Ósmego Dnia. Świat szklanego ekranu, filmu, czy teatru dramatycznego w ogóle mnie nie interesuje.

Tadeusz: - Często marzyłem o zagraniu konsula, bohatera książki "Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego.

Czy wykonujecie ciężką pracę?

Adam: - Dla homo sapiens każda praca jest ciężka. I teraz postawmy pytanie: czy ten ciężar sprawia mi przyjemność. Oczywiście, że tak. Będąc w teatrze nie zmarnowałem ani jednej chwili mego życia.

Tadeusz: - Nie. To przede wszystkim radość realizacji, spełniania, odkrywania. Bardziej uciążliwy, jest na przykład przy spektaklach ulicznych duży wysiłek fizyczny. Pracujemy przed występem fizycznie, na godzinę stajemy się aktorami i potem do czwartej rano demontujemy scenografię. Za dwa dni trzeba być w Londynie lub z Meksyku dolecieć do Puław. To jest czasem męczące. Wystarczy jednak dobrze się wyspać i ruszać dalej.

A co z zarobkami?

Adam: - To kategoria, która dla mnie nie tak bardzo się liczy. Może jestem "utopijnym idealistą".

Tadeusz: - Muszę powiedzieć, że dobrze mi się powodzi. Od wielu lat jestem w teatrze ministrem finansów, potrafię zadbać o dobre kontrakty i atrakcyjne wyjazdy. Nie można powiedzieć, że jest źle.

Na zdjęciu: "Portiernia", Teatr Ósmego Dnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji