Artykuły

Ola Jakubczak: Działo się na tych kartkach

- Zapytałam moich kolegów, czy oni też pisali coś takiego. Nikt z nich. Pisali wiersze, piosenki, ale nie pamiętniki. To jest sprawa superdziewczęca - mówi reżyserka Ola Jakubczak, która w ramach rezydencji w Scenie Roboczej w Poznaniu przygląda się dziewczęcym pamiętnikom.

Violetta Szostak: Pisałaś pamiętnik?

Ola Jakubczak [na zdjęciu], reżyserka teatralna: Zaczęłam, gdy miałam 10 lat. Część zeszytów zniszczyłam potem, gdy byłam w liceum. Podarłam na bardzo drobne kawałki i spaliłam w zlewie w kuchni, gdy rodziców nie było w domu.

Dlaczego spaliłaś?

- Nie spaliłam wszystkich, to były chyba dwa zeszyty, które pisałam, gdy miałam 13-14 lat. Było w nich dużo wątków dotyczących odkrywania seksualności i myślę dzisiaj, że potwornie się tym po czasie zawstydziłam. Nie chciałam, by ktoś to przeczytał.

A teraz chcesz zajrzeć do pamiętników innych dziewczyn. Dlaczego?

- Bo dziś widzę w pamiętnikach cenny zapis dziewczęcego doświadczenia i bezcenne źródło wiedzy o tym, jak świat przeżywają dziewczyny. O tym, że warto je na nowo odkryć, pomyślałam po raz pierwszy, gdy kilka lat temu zbierałam opowieści dziewczyn w moim wieku, które mieszkają w małych miasteczkach i na wsiach w Wielkopolsce. Nie dokończyłam wtedy tego projektu, ale w rozmowach pojawił się wówczas wątek pamiętników. Dziewczyny wspominały, że je piszą. Zaglądały do nich, żeby mi coś opowiedzieć.

Zaczęłam potem dopytywać chłopaków, moich kolegów, czy oni też pisali coś takiego. Nikt z nich. Niektórzy pisali wiersze, piosenki, ale nie trafiłam dotąd na żadnego, który jako nastolatek prowadziłby pamiętnik, choć pytam teraz o to wszystkich. Pamiętniki to jest sprawa superdziewczęca.

Z tego wziął się pomysł, żeby w nich pogrzebać. Sięgnęłam najpierw do swoich zapisków - tych, których nie spaliłam...

Jak się je czytało po czasie?

- Oczywiście było milion emocji, zażenowania, śmiechu. Ale poczułam też, że to jest coś bardzo interesującego. One nie są pisane dla kogoś, dla czyichś oczu. Są nieuformowane, nieporadne, jest w tym autentyzm, ogromna emocjonalność, a jednocześnie ogromna siła.

"Dziewczyny! Potrzebujemy Waszych pamiętników!" - zaapelowałaś niedawno na Facebooku do innych dziewczyn. Jaką odpowiedź dostałaś?

- Były tylko dwa rodzaje reakcji. Albo: "Superpomysł! Jestem ciekawa, co z tego wyjdzie". Albo: "Absolutnie nie ma mowy, żeby ktoś to zobaczył!".

No właśnie. Przyznam się, że ja też pisałam w nastoletnim czasie coś takiego, mam kilka zeszytów. Nie wiem, czy chciałabym, by ktoś je czytał. To była wtedy ważna i sekretna sprawa. Wydając je, czułabym chyba, jakbym zdradzała tamtą siebie.

- Ja to rozumiem. Takie reakcje są dla mnie też ciekawe. Ja przetestowałam to na sobie samej. Dałam najpierw mój pamiętnik do czytania znajomym. Chciałam zobaczyć, co się stanie, gdy ta intymna tkanka zostaje komuś wydana, i co z tych osobistych zapisków można wyczytać o świecie. Zaczęłam od mojej najlepszej przyjaciółki. Zostawiłam jej te zeszyty... A po chwili zaczęłam myśleć: "Hm... A jednak trochę siara...". Zaczęłam się obawiać, czego się o mnie dowie... Ale potem nabrałam do tego dystansu. Patrzę na to z zewnątrz, jak na opis pewnej rzeczywistości. Zadziwiają mnie pewne rzeczy: "Naprawdę ja to pisałam?". W innych widzę kontynuację tego, kim jestem dziś. Widzę, co na mnie wpływało i jak rozwijało się, pracowało we mnie przez lata. Ale przede wszystkim patrzę na to jak na coś, co nie jest ani głupie, ani żenujące, ani wstydliwe, ale jest zapisem odkrywania świata, siebie, swojej kobiecości. Jest też odbiciem zewnętrznego świata, w którym wychowujemy się jako dziewczyny i który z naszej perspektywy jest tam, często nie wprost, opisywany. Dlatego mojej pracy dałam hasło "Dziewczyny opisują świat". Pamiętniki są przestrzenią wolności, szukania własnego głosu, często buntu, niezgody na to, co nas otaczało. W ten sposób czytam też te, które dostałam od innych.

Ile pamiętników już dostałaś?

- Na razie około dwudziestu, ale nie wszystkie w formie całych zeszytów. Niektóre dziewczyny wybrały fragmenty i przesłały mi ksero, skany, zdjęcia, bo nie chciały się rozstać z rękopisem. Zeszytów mam jedenaście. One, nawet jak się ich dotyka, są jak pocisk energii. Gęste pismo, rysunki, odciśnięte ślady, łzy Czuć, że działo się na tych kartkach!

Pociąga mnie ich językowa forma - to jest często językowo surowe, niegotowe, chropowate. Często się wyśmiewa takie pisanie, że pensjonarskie, egzaltowane. A mnie właśnie to kręci! Uważam, że to znakomity materiał dla sztuki.

Dostałam też pamiętnik, który jest właściwie artystycznym obiektem. Pisany jest szyfrem. Należy do mojej znajomej. Jej pamiętnik przeczytał w pewnym momencie ojciec. Zniszczyła po tym wszystko, co wcześniej napisała, i zaczęła pisać wymyślonym przez siebie szyfrem.

Inna dziewczyna z kolei dała mi pamiętnik, który pisała, gdy ciężko chora leżała w szpitalu. Poczułam wtedy dużą odpowiedzialność, nie przyszło mi do głowy, że ktoś coś takiego mi odda!

Zgłosiła się do mnie też dziewczyna, która zaczęła pisać, gdy miała 10 lat, i pisze do dzisiaj. Ma 36 tomów. Nie zdecydowała się jeszcze, czy je nam pokaże. Bardzo bym chciała. Ale już sam ten gest, że ktoś odezwał się do mnie, opowiedział o swoim pamiętniku, ale nie chce go oddać, bo to dla niego za dużo - jest też dla mnie bardzo ciekawy.

Inne dziewczyny nie kontynuują pisania?

- Z tych, które odpowiedziały na mój apel, tylko ta jedna pisze do dziś. Najwięcej dziewczyn pisało między 13. a 16. rokiem życia, w tym czasie bardzo buntowniczym, tuż przed dorosłością. Wiele dziewczyn opowiadało mi, że zniszczyło potem swoje pamiętniki w odruchu zażenowania samą sobą, infantylizmem, w obawie, że ktoś je znajdzie. Paliły je podobnie jak ja, darły na kawałeczki, wyrzucały. Teraz, gdy o tym myślę, ten ruch odrzucenia i zniszczenia wydaje mi się symboliczny.

Co chcesz zrobić z tym dalej?

- Na końcu na pewno będzie forma spektaklu. Ale ja jeszcze nie wiem, jak on będzie wyglądał. Daję sobie jeszcze czas na to, by prowadziły mnie rzeczy, które dostaję. Rzuciłam pytania w świat i sprawdzam, co on mi odpowiada. Nie wiem, co jeszcze się pojawi.

Ale to, co mnie ciekawi w sztuce, to jest właśnie "nie wiem", które jest narzędziem do poznawania i wyzwaniem. Może dlatego podobają mi się te pamiętniki, bo tam jest mnóstwo "niewiedzenia", płynności, sprzeczności - jednego roku kocham, drugiego nienawidzę. Ja też stawiam się w sytuacji tego niewiedzenia.

Bardzo chciałabym też zaprosić dziewczyny, które przekazały mi pamiętniki na sesje warsztatowe, podczas których będziemy mogły się wymienić doświadczeniami. Oczywiście tylko te dziewczyny, które będą miały ochotę.

Pamiętniki, które dostałaś pochodzą od dziewczyn w jakim wieku?

- Od dzisiejszych 30-latek - czyli moich rówieśniczek - i młodszych, najmłodsza ma 20 lat. Nie mam niestety jeszcze pamiętników kobiet starszych, z pokolenia mojej mamy.

Twoja mama pisała?

- Mówi, że tak, ale zniszczyła pamiętniki po tym, jak się zorientowała, że przeczytał je jej brat. Powiedziała mi, że nie wie, czy chciałaby, żebym ja to przeczytała. A ja bardzo chciałabym zobaczyć pamiętniki kobiet starszych ode mnie. Zobaczyć, z czym one się zmagały, jak one siebie odkrywały, jak odnajdywały się w roli dziewczyny, jak rozpoznawały swoją kobiecość.

Bo to najbardziej interesuje mnie w tych wszystkich zapisach, na tym chciałabym się skupić - na tym wątku dziewczęcości, kobiecości.

Od jakiegoś czasu jestem bardzo wkręcona w feminizm na różnych poziomach i myślę, jak go realizować w sztuce, w teatrze. Zastanawiam się, jak wielkie idee feminizmu przekładają się na konkretne, codzienne doświadczenia kobiet. Jak o nich rozmawiać, by był dostępny dla wszystkich bez względu na to, czy przeczytali wszystkie ważne książki. Czytając teksty feministyczne pisane za granicą, myślę, jak bardzo codzienne doświadczenie polskich kobiet czy dziewczyn odbiega od tego, jak bardzo jest nieopowiedziane. Chciałabym szukać kobiecych bohaterek, opowiadać świat z dziewczęcych i kobiecych perspektyw.

Mówisz o pamiętnikach w zeszytach. A czy dzisiejsze nastolatki jeszcze je tak piszą? Czy formą pamiętnika nie są dziś blogi, posty na Facebooku, zdjęcia na Instagramie?

- Przez chwilę myślałam o tym, żeby wziąć pod uwagę blogi, ale odrzuciłam tę opcję. Blogi jednak pisane są z myślą, by ktoś to przeczytał.

Czyli odwrotnie niż pamiętniki.

- Jest dużo ciekawych blogów pisanych np. przez dziewczyny trans, które tłumaczą, że one nie piszą na papierze, bo boją się, że taki zeszyt mógłby zostać odnaleziony przez kogoś z rodziny.

W internecie mogą odnaleźć to wszyscy.

- Tak, ale ci wszyscy, nie wiedzą, gdzie mieszkasz i jak się nazywasz. Anonimowość internetu jest dla tych dziewczyn przestrzenią wolności większą niż szuflada w biurku.

Bardzo mnie zainteresowało też coś, co na początku jako zjawisko wydawało mi się problematyczne - nurt selfie-feminizmu.

Smutne dziewczyny fotografują się na Instagramie.

- Pokazują się w sytuacji depresji, trudnych momentów i ze swoich słabości czynią narzędzie oporu, buntu. Gdy zaczęłam o tym myśleć, wydało mi się, że jest tu coś podobnego: te pamiętniki to była też przestrzeń, w której mogłyśmy wyrazić swoje trudne emocje, usłyszeć swój własny głos.

Tylko, tak jak wspomniałaś, na Instagramie jest to upozowane dla cudzych oczu.

- Ale dziewczyny przyznają sobie tam prawo do wyrażania emocji i stwarzania siebie. Ja czuję, że na pewnym etapie swojego życia zaczęłam myśleć o własnej dziewczęcej emocjonalności jako o czymś gorszym, żenującym, czymś co mnie osłabia. Teraz myślę: nie! Kobiecość jest z tego utkana. Trzeba dać sobie na to przyzwolenie. I trochę jest może tak, że ja też chcę sobie na to teraz pozwolić. I odnaleźć coś, co może być ważne nie tylko dla dziewczyn, ale ważne po prostu.

Nadal czekasz na pamiętniki?

- Tak. Planuję zakończyć pracę w kwietniu. Jeszcze przez najbliższe tygodnie, czekam więc na to, co do mnie przyjdzie. Dziewczyny i panie, czekam na wasze pamiętniki! W tej chwili myślę, że chciałabym w mojej pracy skupić się na pamiętnikach głównie stąd, z Poznania i okolic. Pochodzę z Poznania i jakoś zależy mi, żeby to było pisane tutaj.

***

Ola Jakubczak - reżyserka, autorka instalacji. Ukończyła wiedzę o teatrze na UAM oraz reżyserię w Akademii Teatralnej w Warszawie. Reżyserowała m.in. spektakl "Po co psuć i tak już złą atmosferę" - który można oglądać w Teatrze Nowym w Poznaniu i "Great Poland" w Teatrze Polskim. Pamiętnikami dziewczyn zajmuje się w ramach rezydencji w Scenie Roboczej. Szczegóły na stronie: www.scenarobocza.pl/rezydencje

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji