Artykuły

Przedstawiamy nagrodzonych ludzi sceny. Srebrne Maski '85

Pierwsze Srebrne Maski, których laureatami byli reżyser Andrzej Maria Marczewski i aktor Jerzy Mazur wręczono na kameralnej, trzeciej scenie Klubu Empik, siedzibie PTPT. Po rocznej przerwie (kapituła zdecydowała, że zaczeka do jubileuszu 10-lecia reaktywacji teatru w Płocku), już w okazałej sali barokowej Muzeum Mazowieckiego (wówczas mieszczącego się w Zamku Książąt Mazowieckich) na podium stanęło aż czterech laureatów. Dwaj dyrektorzy - reżyserzy Jan Skotnicki i Jerzy Stępniak, kompozytor Tadeusz Woźniak oraz aktor Jerzy Bielecki - pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.

Kiedy Jan Skotnicki [na zdjęciu] (1933-2013) otrzymał Srebrną Maskę, nie był już dyrektorem płockiej sceny. Pożegnał się z mą po pięciu trudnych latach oswajania dawnych i nowych mieszkańców z siedzibą Melpomeny. Nowy budynek, który w założeniu miał pełnić także funkcję ośrodka kultury oglądali również z okna zagraniczni goście reprezentacyjnego hotelu Petropol.

Wręczając Srebrną Maskę PTPT podziękowało Skotnickiemu za płockie sezony, szczególnie autorskie przedstawienie "Kolędników", włączenie do repertuaru polskiej klasyki od "Krakowiaków i Górali" Bogusławskiego po "Szewców" Witkacego (oba w reżyserii Skotnickiego). Za jego dyrekcji w repertuarze znalazły się też jednoaktówki Czechowa: "Niedźwiedź", "Oświadczyny", "Wesele" oraz dramaturgia współczesna (m. in. "Oskarżeni" Osieckiej i Jarockiego). Teatr robił objazdy po Mazowszu. Zapraszany był na festiwale. "Bestia i piękna, czyli baśń raz jeszcze opowiedziana" Stanisława Grochowiaka przyniosła Tatianie Sośnie-Sarno nagrodę aktorską na Biennale Sztuki dla dzieci w Poznaniu (1977). Płockie spektakle pokazano na Festiwalu Teatrów Polski Północnej. "Szewcy" przywieźli z Torunia aż dwie nagrody aktorskie. Otrzymali je; Krzysztof Kursa za rolę Sajetana Tempe i Henryk Tomczyk za Czeladnika Jędrka. Tomczyk zdobył też nagrodę na toruńskim festiwalu monodramów.

Dużym wydarzeniem były gościnne występy amerykańskiego teatru studenckiego Rio Hondo College Theater z "Naszym miastem" Thorntona Wildera i musicalem "Dames at Sea". Premierę "Wesela pana Balzaca" uświetnił autor sztuki, Jarosław Iwaszkiewicz. Do Iwaszkiewicza powrócił Skotnicki w 2010 roku. Z okazji 200 rocznicy urodzin Chopina przygotował w Płocku "Lato w Nohant".

Dyrektor Skotnicki miał świadomość ciągłości tradycji teatralnej miasta i wynikających stąd zobowiązań dla ludzi teatru. Podsumowując swoją pięcioletnią kadencję mówił m. in.: "Gdybyśmy byli bardziej odważni, moglibyśmy w Płocku obchodzić (po odjęciu lat przerwy wojennej i powojennej) 133-lecie działalności". Nie wahał się też w publicznych wystąpieniach dać wyraz przekonaniu, że o życiu narodu nie świadczą tylko efekty produkcji fabryk. W mieście, w którym budowała się Petrochemia, brzmiało to tym bardziej dobitnie. Obecnie imię Skotnickiego nosi scena kameralna płockiego teatru.

Ponciusz Piłat - najważniejsza rola

Jerzy Bielecki (1922-2010) debiutował rolą Jaśka w "Weselu", w Polskim Teatrze Dramatycznym w rodzinnym Lwowie. Po wojnie z całym zespołem został ewakuowany do Katowic. W Teatrze Śląskim im. Wyspiańskiego, którego dyrektorem był Bronisław Dąbrowski* zagrał w wielu sztukach m.in. "Dwóch teatrach", "Tańcu księżniczki", "Śnie nocy letniej".

Do tych lat teatralnego terminowania często powracał. - Znalazłem się w Katowicach podpatrując i ucząc się aktorstwa u najlepszych. Byli tam wtedy Leszczyński, Zelwerowicz, Rudzki, Gordon-Górecka i cała plejada wówczas młodych: Śmiałowski, Łomnicki, a z reżyserów Wierciński, Dąbrowski, później Jarocki. Potem była scena w Bielsku-Białej i zauważona podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych świetna rola w "Persach" Ajschylosa w reżyserii Józefa Pary. W spektaklu "Cena" Arthura Millera (premiera w 1970 roku), Jerzy Bielecki partnerował Świderskiemu.

Po krótkim pobycie w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu i kilku sezonach w Wałbrzychu, w 1981 roku przyszedł do Płocka. Pozostał w Teatrze Szaniawskiego najdłużej, zagrał najważniejsze role. Przyniosły mu tytuł Aktora roku w plebiscycie publiczności i Srebrną Maskę PTPT. Znakomity warsztat, dbałość o słowo to atuty postaci Adama w sztuce Wojtyły "Przed sklepem Jubilera". W "Mistrzu i Małgorzacie" w reżyserii Marczewskiego, mimo inscenizacyjnego rozmachu, oszczędną grą skupiał uwagę na roli Piłata - ulubionej, o której powiedział: "Warto było przyjechać do Płocka choćby dla tej jednej roli". Ale były kolejne, równie dobre: Nieznajomy w "Bracie naszego Boga" i nieoczekiwanie - profesor Preobrażeński w polskiej prapremierze "Psiego serca" Bułhakowa, wreszcie - przejmujący dyrektor teatru Małe Zwierciadło w "Dwóch teatrach" Szaniawskiego.

Ten spektakl przywołał aktorską młodość, teatr Śląski, w którym w tej sztuce (wówczas w reżyserii Wiercińskiego) grał razem z ojcem aktorem w jednoaktówce "Powódź". Chłopcem z deszczu był Tadeusz Łomnicki.

Uznanie zyskał Bielecki prezentowanymi na małej scenie Teatru "Rozmowami z katem" w adaptacji Urbankowskiego. Sympatię najmłodszej widowni przyniosła towarzysząca mu przez wiele płockich sezonów rola Mateusza w "Ani z Zielonego Wzgórza". - Aktorstwo to umiejętność myślenia na scenie, przekazywanie spraw i uczuć w taki sposób, by widz również myślał i przeżywał. Aktor musi mieć taki warsztat, żeby każde nakreślone przez reżysera zadanie potrafił zrealizować. I jest to przede wszystkim stała, mrówcza praca - podkreślał Jerzy Bielecki.

Choreograf, aktor, mim

Jerzy Stępniak przyszedł do Płocka z Marczewskim i razem z nim stworzył wiele przedstawień zajmując się przede wszystkim choreografią. Absolwent warszawskiej szkoły baletowej, laureat nagrody Bejarta, był także aktorem we Wrocławskim Teatrze Pantomimy Henryka Tomaszewskiego i tancerzem w "Mazowszu". Jego układy choreograficzne znakomicie współgrały z wizją reżyserską Marczewskiego, tworząc atrakcyjną teatralną formę. - Widowisko musi być spójną wizją, bo inaczej będzie nieudane i się rozsypie. Ruch jest czynnikiem integrującym widowisko. Łączy aktora i rekwizyt. Musi harmonizować ze światłem, fabułą i klimatem sceny. Teatr, przynajmniej ten, który robię, wymaga ogromnego wysiłku. Może dlatego wciąż jest nas tak mało w tej wędrownej trupie, ale ci, którzy się zdecydują, pozostają w niej na długo - mówił.

Zaczął od spektaklu "Przed sklepem jubilera" (1981). Potem był niezapomniany "Mistrz i Małgorzata" (1981) z m. in. rewelacyjnie ułożoną sceną balu u Wolanda, "Brat naszego Boga" (1982), gdzie wymyślił przejmujące sceny pantomimiczne, "Oni" Witkacego (premiera 1983 rok), pełne ekspresji sceny wizyjne w "Dwóch teatrach" Szaniawskiego (on był autorem pomysłu, by do scen zbiorowych zaangażować płockich uczniów). Po pokazanym w Belgii przedstawieniu "Mistrz i Małgorzata" prasa pisała: "Jerzy Stępniak dowodzi, że jest perfekcjonistą".

Stępniak opracował również ruch sceniczny w spektaklach: "Iwona, księżniczka Burgunda" (1982), "Psie serce" (1983), "Spowiedź" wg wierszy i listów Broniewskiego (1983), "Chłopiec, który odchodzi" (1984). To te choreografie (zwłaszcza "Mistrz i Małgorzata") przyniosły artyście Srebrną Maskę. W sezonie 1984/85 Stępniak został dyrektorem Teatru im. Szaniawskiego. Za inscenizacje dramatów Wojtyły w 1985 roku teatr płocki otrzymał Nagrodę im. Brata Alberta, którą przekazał dzieciom z ośrodka w Goślicach.

Jerzy Stępniak powrócił na płocką scenę w 1996 roku baśnią muzyczną "Królowa śniegu" (był autorem inscenizacji i choreografii). - Gdybym mógł powtórzyć wszystkie spektakle tamtego czasu, zrobiłbym to bez wahania. To był piękny czas - mówi Jerzy Stępniak.

Tadeusz Woźniak

Zanim Woźniak zaczął współpracować z teatrem płockim, był już autorem muzyki do spektakli w teatrze w Wałbrzychu, gdzie pełnił funkcję kierownika muzycznego, znanym kompozytorem i wykonawcą przebojów na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1972 roku. Jego kompozycje do przedstawień także zauważano, nagradzając m.in. muzykę do "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Romana Kordzińskiego (premiera w 1975 roku w Teatrze Polskim w Poznaniu).

W Płocku Tadeusz Woźniak pracował przede wszystkim przy spektaklach Andrzeja Marii Marczewskiego. Zrobił muzykę do "Mistrza i Małgorzaty", "Dwóch teatrów", "Nie-Boskiej komedii", "Psiego serca" (1983). Gdy Marczewski w 1995 roku powrócił na płocką scenę z "Faustem", a potem z "Ferdydurke" (1999), również zaprosił Woźniaka, by skomponował muzykę.

W kwietniu Tadeusz Woźniak uświetni galę "Gra Srebrnych Masek". Wystąpi z recitalem na scenie płockiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji