Artykuły

Opowieść o końcu świata i końcu teatru

"Rozkłady jazdy" Petra Zelenki wg Michaela Frayna w reż. Agaty Puszcz w Teatrze im.Kochanowskiego w Opolu. Pisze Magda Piekarska na swoim koncie profilowym.

Najpierw czekamy we foyer. Kwadrans. Wystarczająco długo, żeby poczuć irytację. Potem przez pół godziny oglądamy głupawą farsę. Wystarczająco długo, żeby stracić nadzieję, że może czekać nas coś jeszcze. Więc zaczyna nas to bawić - drzwi jako główny i niemal jedyny element scenografii (każdy wie, że dobra farsa nie obędzie się bez drzwi) i bieganina pary aktorów (Cecylia Caban i Rafał Kronenberger ), którzy dwoją się troją, usiłując ukryć przed widownią braki w pierwotnej, dziewięcioosobowej obsadzie.

I dopiero potem następuje trzęsienie ziemi - okazuje się, że bierzemy udział w wyreżyserowanej przez Agatę Puszcz na podstawie "Rozkładów jazdy" Petra Zelenki opowieści o końcu świata i końcu teatru. Że oglądamy ostatni spektakl w ostatnim teatrze z jedyną parą aktorów, jacy jeszcze pozostali. Przed budynkiem trwa demonstracja - jej odgłosy ("DE-GE-NE-RA-CI!!!", "To jest gówno, a nie sztuka!") pożyczono od protestujących przed Powszechnym, kiedy pokazywano tam "Klątwę", ale nie wiadomo, czy tłum trwa tam siłą przyzwyczajenia, czy też zastąpił go kolejny, który demonstruje w imię jakości artystycznej.

Niby jest jeszcze nadzieja - na przedstawienie miał przyjść jakiś ważniak, który może da pieniądze na nowy, ambitniejszy projekt. Ale im dłużej to trwa, tym jaśniejsze się staje, że powrotu nie będzie - można tylko z łezką w oku wspominać wyjazdy ze "Sprawą Dantona" do Buenos Aires czy z "Szosą Wołokołamską" do Berlina. Nawet tej słynnej, kontrowersyjnej sceny, tej, o której jedni mówili, że to porno, a inni, że wiele hałasu o nic, już nie ma w spektaklu. Więc jedyne co pozostaje aktorom, to grać za dziewięcioro, do utraty tchu.

A nam, widzom, którym wciąż jeszcze się chce przychodzić do teatru, śmiać się, dopóki nie odkryjemy, że to śmiech przez łzy. Po czesku słodko-gorzka opowieść Zelenki w rękach Puszcz staje się na pozór wesołą, a ogromnie przez to smutną antyutopią, której akcja toczy się w odległej o kilka, może kilkanaście lat przyszłości. Tyle że wszystkim, którzy otarli się o dobrozmianowe trzęsienie ziemi w kulturze wydaje się boleśnie aktualna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji