Dziś premiera "Aszantki" w rekordowej obsadzie
MOŻNA śmiało postawić Teatrowi Narodowemu horoskop: kolejki przed kasą, nadkomplety, łzy wzruszenia i wybuchy śmiechu, oklaski; słowem murowane powodzenie...
Jaka sztuka? "Aszantka" Perzyńskiego. Jaka obsada? Na razie powiemy, kto występuje w epizodach: Władysław Grabowski, Stanisława Perzanowska, Jan Kurnakowicz, Stanisław Daczyński, a ponadto Zdzisława Życzkowska, Józef Kondrat, Barbara Drapińska, Igor Śmiałowski i Mieczysław Czechowicz.
Częstą chorobą naszych teatrów jest to, że w kilku głównych rolach grają asy, a reszta to piąty garnitur. A tu? Co epizod, co scena - to nowy koncert gry aktorskiej. Grabowski, Perzanowska, Kurnakowicz swoimi wielkimi nazwiskami i talentami uświetniają przedstawienie "Aszantki".
Po tym wstępie przystępujemy do wymieniania nazwisk odtwórców głównych ról a więc: Aszantkę gra Danuta Szaflarska, Łońskiego jej amanta - Andrzej Łapicki.
Przy okazji przypominamy, te rola Aszantki ma piękne tradycje na warszawskiej scenie. Grały ją Mary Mrozińska, Maria Dulęba, Irena Eichlerówna. W Wilnie natomiast w roku 1923 rolę Aszantki grała Stanisława Perzanowska, reżyser obecnego przedstawienia.
Oto krótki wywiad "Expressu" z Perzanowską:
- Gdy dyrekcja zaproponowała mi tę sztukę przyjęłam ją z radością, mam bowiem do niej specjalny sentyment. I dlatego, że grałam Aszantkę i dlatego, że już raz do połowy reżyserowałam to przedstawienie przed wojną, tylko, że inny oficjalny i bogaty teatr zabrał ją wówczas teatrowi, który nie miał żadnych praw, to znaczy teatrowi Jaracza. Aszantkę grać miała Modzelewska.
Poza tym uważam, że Perzyńskiego warto grać jako jednego z najlepszych polskich pisarzy dramatycznych. Pociąga on ironią, pomieszaną z pesymistyczną poezją.
Perzyński "prześladuje" mnie odkąd wstąpiłam na scenę. Wszyscy zadawali mi pytanie: Czy to jakiś Pani krewny ten Perzyński? Odpowiadałam ze złością: Nie, Perzanowska jestem:
A oto kilka słów z Danutą Szaflarską:
"Bardzo napracowałam się nad tą rolą, jest ciężka i męcząca. Ostatni raz w tego typu repertuarze występowałam w pierwszym roku pobytu na scenie, w Wilnie w "Pannie Manczewskiej" i także reżyserowała Perzanowska.
Kobiet tzw. "lekkiego prowadzenia" grałam już wiele w mojej karierze, rożnych z towarzystwa, z arystokracji, biednych, bogatych. Ale takiej jak Aszantka, jeszcze nigdy nie grałam".
Andrzej Łapicki, jak już zostało powiedziane gra Łonskiego. Uroczy jest ten Łapicki. Gdy wchodzi w tej sztuce na scenę wcale nie wiadomo, czy występuje w kostiumie z epoki czy w swoim codziennym ubraniu. Bo jak wiedzą wtajemniczeni, Łapicki nosi najwęższe spodnie w całej warszawie, najlepiej skrojone marynarki, kolorowe kamizelki - wszystko, ściśle z epoki Perzyńskiego, to znaczy to, co dziś najmodniejsze.
- Myślę, że słusznie robimy wystawiając tę sztukę - mówi Łapicki. - Ja osobiście, dobrze czuję się w tym repertuarze. To dla aktora świetna szkoła. Moja rola jest bardzo interesująca, zupełnie odmienna od tych, które dotąd grałem, a z Perzanowską doskonale się pracuje, ona jest niezastąpiona w tego typu repertuarze.
Premiera "Aszantki" odbędzie się dziś w piątek w Teatrze Narodowym. A więc Perzyński pojawi się ponownie na reprezentacyjnej scenie. Niektórzy mówią: we Francji taki Perzyński nie schodziłby z repertuaru "Komedii Francuskiej". Cóż, my rzadko doceniamy własnych mistrzów.