Artykuły

Par discrétion

Wiele wskazuje na to, że lubi pan twórczość Floriana Zellera. Po "Prawdzie", którą pan reżyserował cztery lata temu, przyszedł czas na "Kłamstwo" - Magdalena Musialik-Furdyna rozmawia z Henrykiem Jackiem Schoenem - reżyserem spektaklu.

- Kiedy spotyka się autora, który potrafi po pierwsze pisać mądre i zarazem dowcipne dialogi, a po drugie poruszać ogólnoludzkie problemy znane wielu małżeństwom (związkom), to nie można go lekceważyć.

"Kłamstwo" podejmuje temat zdrady, który nie jest wiodącym tematem domowych rozmów. A jeśli już te wymiany zdań się toczą, mają charakter podejrzeń i pełnych wzajemnego wypominania oskarżeń. Zellerowi doskonale się udało uchwycić główny klimat tego rodzaju rozmów, ale przeniósł ich ciężar na szermierkę słowną.

To, że powiedziałem wcześniej, że temat niewierności nie jest głównym tematem domowych rozmów, nie oznacza, że ten problem nie istnieje. Badania mówią, że zdrada, jej przyczyny i konsekwencje, to pierwszoplanowy problem nurtujący współczesne kobiety. A jeśli dodam, że to właśnie w aż 85 procentach kobiety decydują o wyjściu do teatru, jest oczywiste, że chcę realizować "Kłamstwo" - tak dobrze napisany dramat.

Czy znajomość wcześniej powstałej i zrealizowanej "Prawdy" jest konieczna, by oglądnąć "Kłamstwo"?

- Autor zaproponował konwencję sequelu. To naturalne, że Zeller wykorzystał wielki sceniczny sukces granej na całym świecie "Prawdy". Na pewno część widzów przyjdzie na spektakl dlatego, by poznać dalsze losy znanych mu już bohaterów. Ale tych, którzy znają zrealizowaną w Teatrze Bagatela "Prawdę", czeka niespodzianka.

Otóż na końcu w wyreżyserowanej przez mnie "Prawdzie" sugerujemy, że Laurence kocha Paula, a jej małżeństwo z Michelem raczej nie przetrwa. I w "Kłamstwie" podążyłem tym tropem. W naszym spektaklu zastajemy Laurence i Paula w nowym, powstałym na bazie wcześniejszej zdrady związku. To małżeństwo, jak i poprzednie, znowu staje w obliczu kłopotliwych pytań o niewierność.

Zmiana bohatera z Michela na Paula nie jest dla mnie tylko formalną zabawą. Stała się ona dla nas interpretacyjnym kluczem tego spektaklu.

Bohaterowie Zellera mają w genach zakodowana zdradę?

- Zdrada jest uwarunkowana zwyczajami kulturowymi. Ze statystyk wynika, że najbardziej konserwatywne podejście do niewierności mają Amerykanie. Najbardziej liberalne Francuzi. Zeller - Francuz - to doskonale wie. Co więcej, wie także, że we Francji kochanek czy kochanka - zwłaszcza w grupie, którą portretuje w dramatach - traktowani są jak trofeum. Trofeum będące nierzadko powodem do dumy. Wiele małżeństw żyje w trójkowych czy czwórkowych układach, o których nie mówi się głośno. Przez dyskrecję.

A wiec kłamstwo jako lek na utrzymanie dobrostanu?

- Może nie kłamstwo, ale przemilczenie Laurence dowiadując się - notabene od męża - że jej kochanek ma nową kochankę, jest w szoku. Chyba bardziej ją to porusza, niż przyznanie się męża do zdrady

Zwierzanie się z w imię dobrych stosunków małżeńskich na temat niewierności, a zwłaszcza zdrady mentalnej, najczęściej przynosi dramatyczne konsekwencje związkom.

Pochwala pan kłamstwo?

- Najczęściej widzę świat w biało-czarnych barwach, a to strasznie komplikuje życie. W naszej cywilizacji przyjęliśmy w pewnych sytuacjach dopuszczać kłamstwo i nawet ci, którzy uważają się za prawdomównych, uprawiają prawdę stosowaną, czyli przemilczenia. Przemilczają faktyczny wygląd przyjaciółki, informację o ciężkim stanie zdrowia etc. Niby nie kłamstwo, ale

Prawdę stosowaną małżeństwa wykorzystują nagminnie. A to nie mówi się, ile naprawdę kosztowały buty od modnego projektanta, a to przemilcza koszt oryginalnego wydania winylowej płyty. Tośmy zabrnęli

Reżyseruje pan spektakl w podwójnej, by nie powiedzieć w poczwórnej obsadzie. Osiem nietuzinkowych osobowości aktorskich.

- Moje reżyserowanie jest organiczne. Co to znaczy? Po analizie tekstu budujemy świat, w którym postaci sceniczne przenikają się z osobowościami aktorskimi. Wobec tego np. postać Paula grana przez dwóch różnych aktorów jest kompletnie inna. Oczywiście, że w trakcie prób zachowuje się ogólny, zawsze taki sam dla każdego aktora, rysunek bohatera. Natomiast z każdą aktorką i aktorem tworzy się odmienną postać. Ponieważ wszyscy są inni i ich wzajemne relacje są najrozmaitsze, pozwala to na nam tworzenie przynajmniej dwóch spektakli w obrębie jednego materiału dramaturgicznego. Z reżyserskiego punktu widzenia, choć stoją za tym pewne trudności, jest to niezwykle ciekawe i ekscytujące wyzwanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji