Artykuły

Szalony wieczór w teatrze

"Szalone nożyczki" Paula Pörtnera w reż. Stefana Friedmanna w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Milena Orłowska w Gazecie Wyborczej - Płock.

Płocki teatr w sobotę zaprezentował swą najnowszą sztukę - kryminalną farsę "Szalone nożyczki" Paula Pörtnera w reżyserii Stefana Friedmanna. Polecamy ją wszystkim, którzy lubią zabawić się czasem w detektywa.

"Szalone nożyczki" od lat wystawiane są z powodzeniem na scenach wielu teatrów, publiczność wali na spektakle drzwiami i oknami. Nie dziwi nas to wcale - ta farsa to gwarantowane kilka godzin niezobowiązującej zabawy.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana - oto mamy salon fryzjerski Antoniego Grzebińskiego zwanego Toniem (w tej roli świetny Łukasz Mąka). Nad zakładem mieszka światowej sławy pianistka. I właśnie ta pianistka zostaje pewnego dnia zamordowana. Podejrzani są wszyscy, którzy byli w salonie: fryzjerka Basia (urocza Sylwia Krawiec), pani Dąbek zwana czasem Pusią (nie mniej urocza Hanna Chojnacka), niejaki Wurzel (w tej roli Stefan Friedmann) i rzeczony Tonio. Śledztwo prowadzą dwa asy wydziału zabójstw - Dominik Kowalewski (Mariusz Pogonowski) i Michał Tomasiak (Piotr Bała). Choć w pewnym momencie ich rolę przejmuje... publiczność. Widzowie rekonstruują wydarzenia z kilku godzin poprzedzających zbrodnię, mogą zadawać postaciom pytania, w końcu obstawiają, kto zabił. I choć temat jest w sumie dość poważny - w końcu na piętrze ktoś wbił nożyczki w tętnicę starszej pani - to, jak to w farsie, zabawy jest przy tym co niemiara.

Szczegółów zdradzać nie będziemy, bo nie chcemy psuć zabawy, wspomnimy tylko, że każde przedstawienie może wyglądać inaczej, bo publiczność może zadawać najróżniejsze pytania, za każdym razem może wskazywać także innego zabójcę.

I jeszcze rada - bądźcie bardzo uważni, bo w tym przedstawieniu naprawdę istotny jest każdy szczegół!

Plusy przedstawienia to zdecydowanie postać Tonia w uroczym wydaniu Mąki, przyjemna scenografia autorstwa Jacka Marii Hohensee, muzyka i nawiązania do płockich realiów (Edek Wurzel mieszka np. przy Pszczelej, a inspektor Kowalewski na Radziwiu). Minusy? Niektóre żarty, które padają ze sceny. Opowiadanie kawałów w trakcie przedstawienia to zawsze newralgiczny moment - ważne jest, by dowcip nie sprawiał wrażenia włożonego w tekst na siłę. By stylem pasował do całości. I żeby - najzwyczajniej w świecie - śmieszył. Niestety, nie wszystkie żarty w "Szalonych nożyczkach" spełniają te kryteria.

Ale ogólnie polecamy, szczególnie tym, którzy chcą w miły i bezpretensjonalny sposób spędzić wieczór. I zabawić się w detektywa.

Kolejne spektakle będą w piątek i sobotę o godz. 19. Bilety są po 35 i 45 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji