Artykuły

"Wpydyjcie" na "Allo, allo"

"Allo, allo" Jeremy'ego Lloyda i Davida Crofta w reż. Jana Tomaszewicza w Teatrze im. Sewruka w Elblągu. Pisze RG w portalu Portel.pl.

Dziń dybry, słuchajcie uważnie, bo napiszę to tylko raz. Ruch oporu to fajtłapy, Hitlerów było pięciu w tym jeden dmuchany, a najbardziej rozgarnięty jest Rene, który ma żonę, dwie kochanki i cenny obraz, który ma mu zapewnić dostanie życie po wojnie. Jak to wszystko uda się pogodzić na scenie? Przekonajcie się, wybierając się do elbląskiego teatru na "Allo, allo". Premiera już za nami! Zobacz zdjęcia ze spektaklu.

Brytyjczycy stworzyli aż 87 odcinków serialu "Allo, allo" o przygodach Rene, właściciela kawiarni w okupowanej Francji. Zanim podbił on świat (w Polsce stało się to w latach 90., 10 lat po brytyjskiej premierze) powstała jego sceniczna wersja, która od soboty można obejrzeć w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w reżyserii Jana Tomaszewicza.

Reżyser skupia się na głównym wątku "Allo, allo", czyli obrazie Donny z wielkimi cycami van Klompa, który jest przedmiotem pożądania ruchu oporu, niemieckich oficerów i samego Rene (Dariusz Siastacz). I to nie mniejszym niż uczucie obu kelnerek - Yvette (udany debiut na deskach elbląskiego teatru Magdaleny Bocianowskiej) i Mimi (w tej roli jak się okazuje bardzo wysportowana Marta Masłowska) - do właściciela kawiarni. Oczywiście, jak to w farsie - nie wiedzą nawzajem o tym, że obie są kochankami Rene.

Widzowie mogą czuć się zawiedzeni, że w farsie ograniczono do minimum rolę brytyjskich pilotów ukrywających się przed Niemcami czy nie uwzględniono znanej z serialu postaci zrzędliwej matki Edit (Irena Adamiak), żony Rene, ale ich brak wynagradzają pozostałe osoby tego komediowego musicalu. Beata Przewłocka jest lepsza od serialowej Helgi, Herr Flick (Alan Bochnak) nawet przez chwilę nie zapomina powłóczyć nogą nawet w tangu, oficer Crabtree (Marcin Tomasik) przekręca wszystkie słowa, jakie tylko może ze słynnym "Dziń dybry" na czele, a Gruber ( Piotr Szejn) jest wiarygodny w miłości do Rene. Ruch oporu na czele z Michelle (Aleksandra Wojtysiak) i Leclerc'iem (Jerzy Przewłocki) przypomina najlepsze serialowe sceny z "Allo, allo", a aktorzy w roli niemieckich oficerów potwierdzają, że nie mogli wygrać tej wojny.

Tempo farsie i poszczególnym gagom nadaje często zmieniająca się scenografia, dzięki czemu widzowie co kilkanaście minut przenoszą się w inne miejsce, nie ruszając się z fotela. Za to aktorzy ruszają ze sceny, by niektóre z kwestii wygłosić, a nawet zaśpiewać (najlepiej robi to Mikołaj Ostrowski, czyli Kapitan Alberto Bertorelli) między rzędami szczelnie wypełnionymi przez publiczność.

Musicalowo-kabaretowy charakter spektaklu sprawia, że prawie 2,5 godziny mijają w teatrze niepostrzeżenie, a poszczególne kwestie przerywają salwy śmiechu. Chcecie się dobrze zabawić w karnawale, wybierzcie się do Sewruka na "Allo, allo". "Dy wdzenia!"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji