Maja Kleczewska. Krnąbrna reżyserka [Śmiałe 2017]
Jeżeli jest jakaś dziedzina kultury, w której jesteśmy naprawdę ważnym europejskim graczem, jest nią teatr - ciągle niesforny, krnąbrny, zabierający głos w najważniejszych publicznych sprawach. Maję Kleczewską w tym roku nagrodzono jedną z najważniejszych europejskich nagród kulturalnych - Srebrnym Lwem na Biennale w Wenecji.
Podkreślano, że jest obok Krystiana Lupy i Krzysztofa Warlikowskiego najznakomitszą przedstawicielką polskiego teatru, wyrastającego z tradycji Kantora i Grotowskiego. Ucieszyła Kleczewską ta nagroda, ale najbardziej przeżywała żywą reakcję publiczności na jej pokazaną w Wenecji i wyprodukowaną w Teatrze Powszechnym w Warszawie "Wściekłość" - spektakl ze scenografią wytapetowaną niekończącą się listą uchodźców, którym nie udało się przeżyć przeprawy przez Morze Śródziemne. W tym roku artystka wystawiła też "Malowanego ptaka" i "Golema" składające się wraz z "Dybukiem" na tryptyk o Zagładzie polskich Żydów. - W przyszłym roku będę się natomiast zastanawiała, jak go w ogóle przetrwać - mówi. - I pod hasłem "jak przetrwać" zrobię "Jak wam się podoba" Szekspira w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach i "Kobietę pod presją" na motywach scenariusza Johna Cassavetesa. A czy przetrwamy, to się okaże.
MAJA KLECZEWSKA: Dedykuję tę nagrodę moim rodakom, którzy na polskich ulicach bronią demokracji i wolności gwarantowanych w polskiej konstytucji - mówiła, odbierając srebrnego lwa w Wenecji