Artykuły

Władysław Raczkiewicz. Piękna (i żywa) lekcja historii

- Władysław Raczkiewicz za swojego życia był strasznie osamotniony - z jednej strony miał sanację, z drugiej strony antysanację i musiał jakoś to godzić. To jest taka postać, która całkowicie nie przystaje do współczesnych czasów. W ogóle do Polski nie przystaje, bo godzenie jest całkowicie niepolskie - rozmowa z twórcami spektaklu o Władysławie Raczkiewiczu w Kujawsko-Pomorskim Impresaryjnym Teatrze Muzycznym w Toruniu.

Rozmowa z twórcami spektaklu o Władysławie Raczkiewiczu

Kornel Mederowski: Kujawsko-Pomorski Teatr Impresaryjny przygotowuje spektakl z bardzo niewielkim zastosowaniem muzyki. Nietypowo.

Agnieszka Płoszajska: Nie myślę o tym przedsięwzięciu jak o typowym spektaklu teatralnym. Raczej jest to żywa lekcja historii inspirowana dokumentami. To sytuacja, w której my, przygotowując materiały, tak samo jak wy dzisiaj poznawaliśmy je i postać Raczkiewicza. Nie jesteśmy historykami. Po prostu idea była taka, żeby w przystępny sposób przybliżyć widzom sylwetkę Raczkiewicza. Ja tego spektaklu nie traktuję jako musicalu.

Być może udałoby się na podstawie życia tej postaci ułożyć jakąś historię i zrobić faktycznie pełnowymiarowy spektakl muzyczny, ale wtedy nie byłaby to stricte lekcja historii. Bo wtedy - tak jak w rozdawanym przez nas komiksie o Raczkiewiczu - pewne sytuacje musielibyśmy koloryzować.

Jakub Kowalczyk: Czy opisując wizerunki osób związanych z Pomorzem, obiektywnie oceniają państwo jego działalność, czy raczej trochę jest w spektaklu elementów propagandy, łagodzących wizerunek bohatera, wychwalających jego działalność? Czy państwo uważają, że są w stu procentach obiektywni w swoich wypowiedziach?

Radosław Smużny: Zależało nam na tym, żeby też ten walor lekcyjny niósł ze sobą refleksję: bądźmy krytyczni, na wszystko patrzmy z dwóch stron. Nie wystawiajmy laurki jako takiej, dlatego mamy tutaj antagonistę i protagonistę w naszym spotkaniu historycznym; właśnie po to, żeby pokazać, że nawet Raczkiewicz za swojego życia był strasznie osamotniony - z jednej strony miał sanację, z drugiej strony antysanację i on to musiał jakoś godzić. To jest taka postać, która całkowicie nie przystaje do współczesnych czasów. W ogóle do Polski nie przystaje, bo godzenie jest całkowicie niepolskie.

Damian Droszcz: Przede wszystkim chciałbym, żebyście historii nigdy nie traktowali zerojedynkowo, nie przyjmowali, że taka jest jedna prawda, żebyście szukali zawsze. Czytając wszystkie materiały, szukaliśmy jednego i drugiego, czyli nie tylko chcieliśmy stawiać pomnika Raczkiewiczowi. Nie o to chodziło. Szukaliśmy po prostu jakiejś prawdy, w cudzysłowie oczywiście, jakichś różnych informacji i też chcieliśmy was tego nauczyć, że historia nie jest zerojedynkowa. Chcemy zachęcić was, żebyście zawsze starali się szukać, analizować różne sytuacji i konteksty. Zobaczycie, że wszystko jest, niestety, względne, nie jest łatwo z perspektywy ocenić, czy ktoś w tamtych czasach podjął słuszną czy niesłuszną decyzję. Takie sądy mogą być bardzo krzywdzące.

Michał Ochociński: Czy natłok faktów, jakich musieli państwo nauczyć się o Raczkiewiczu był trudniejszy do nauczenia się niż zwykła rola w teatrze?

Damian Droszcz: Jeżeli chodzi o mnie, to ja miałem o tyle ciekawiej, że mogłem sobie szukać informacji przeciw Raczkiewiczowi. Natomiast jeżeli chodzi o samo znajdowanie się w tej całej akcji, to myślę, że się bardzo dobrze czuję, bo jak mówiłem wcześniej, lubię historię i lubię sobie to wszystko składać, układać raz jeszcze i po prostu snuć domysły, dlaczego tak, a nie inaczej. Czy można było podjąć inną decyzję, a jeżeli można inną, to jak by ona wyglądała i tak dalej. Pozwalano mi na wolność w układaniu różnych sformułowań. Dobrze się z tym czułem.

Agnieszka Płoszajska: Wiecie, każdy aktor ma swój sposób na budowanie roli. Dla mnie to budowanie od podstaw, zżywanie się z postacią, jej emocjami, z wyobrażeniem jej całego życia, z próbą dotarcia do jej doznań i odczuć. W przypadku tego przedsięwzięcia tak naprawdę nasza rola jest trochę służebna. Powiedzmy to szczerze: budowanie roli sekretarki, która włącza laptopa i rozdaje komiksy, to nie jest sytuacja, w której można się absolutnie spełnić aktorsko. Ale to nie szkodzi. W moim przekonaniu zawodowstwo polega na tym, by i w takich sytuacjach sobie radzić i dać z siebie wiele, aby nadać sens swojej obecności na scenie. Tutaj trochę tak jest, że zostawiamy nasze ego aktorskie na rzecz tego, że po prostu rozmawiamy sobie z młodymi ludźmi przed południem o rzeczach istotnych. Osobiście od razu bym was wszystkich wzięła na "Jacka i Placka" i kazała z nami śpiewać rockowe kawałki, bo w tym czuję się najlepiej, ale to może następnym razem (śmiech). Radziu miał najgorzej, bo musiał posiąść wiedzę konkretną. On jest wiarygodnym profesorem.

Radosław Smużny: Jestem wychowany w rodzinie profesorskiej. Mój tata jest profesorem na Wydziale Sztuk Pięknych, stąd też jakby naturalnie kontakt z takim kimś jest dla mnie całkowicie naturalny. Zrobiłem sobie kiedyś taki eksperyment, jak byłem w liceum albo w podstawówce. Poszedłem kiedyś na wykład do ojca i... zobaczyłem człowieka, którego całkowicie nie znałem. Używał całej masy obcych mi słów. W spektaklu jakby troszeczkę kopiuję ojca w tej roli, ale z drugiej strony dla mnie najważniejszym zadaniem w przygotowaniu tej roli było poukładanie sobie wszystkich faktów. Przyznaję się, podpieram się ściągą, z niej biorę daty, moje jest zrozumienie sytuacji, zrozumienie kontekstu, tego, co chcę powiedzieć, chęć dotarcia do widzów, żeby podobnie jak ja weszli w stan fascynacji postacią, o której mówimy. Tym bardziej że nie gram Raczkiewicza, tylko kogoś, kto jest zafascynowany Raczkiewiczem. I jestem nim rzeczywiście zafascynowany. I to absolutnie. To jest ktoś, kogo warto promować, kim się warto chwalić. Jak słucham jego wystąpień, to mi dzisiaj dwa razy pociekły łzy. Pięknie mówi o narodzie. Nikt nie ma takiej klasy, żaden z polityków nie umie dziś tak pięknie powiedzieć czym jest naród. Adam, który gra w spektaklu Raczkiewicza, mówi jego słowami: konkretnie, nie mówi oceną. Z jednej strony słyszymy kolesia, który się przygląda domom, plombom, kwiatkom, kulturze życia, współżycia, z drugiej strony jest świadomy tego, czym jest naród, że to jest materia, którą trzeba okiełznać w całości i w całości traktować ją po maminemu, troszczyć się o nią i na nią chuchać, a nie dzielić, jak to właśnie ma miejsce. Dlatego zafascynował mnie Raczkiewicz.

Jeremi Cierzniakowski: Skoro państwo już uzyskali wiedzę na temat postaci Władysława Raczkiewicza, proszę o odpowiedź na pytanie: Czy prezydent był postacią na właściwym miejscu, czy byliby kandydaci lepsi od niego?

Radosław Smużny: Mam wrażenie, że Władysław Raczkiewicz czuł się strasznie osamotniony. To polityk, działacz społeczny, samorządowiec o klasę wyżej niż ludzie, co są zafascynowani jakimiś ideami narodowymi, roszczeniami.

On potrafił znaleźć środek, coś co jest obce Polakom. Polak musi być skrajny, musi być z jednej albo z drugiej strony, musi się bić sam nawet ze sobą jak to widać w wideo, które wam pokazywaliśmy. Ja myślę, że całkowicie właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Inaczej Sosnkowski, który miał być prezydentem, ale nie został, ponieważ zagubił się gdzieś w Europie. Miał jednak dużo bardziej skrajne myślenie o polityce. Myślę, że prowadziłoby to do konfliktów.

Jakub Kowalczyk: Czy czuli państwo tremę i myśleli nad tym, aby nie zapomnieć jakiegoś faktu historycznego? Ile już państwo przeprowadzili takich lekcji?

Agnieszka Płoszajska: Wiecie co, ja miałam stres, ponieważ dla mnie teatr to są emocje i sprawy, które dzieją się metafizycznie gdzieś pomiędzy aktorem a widzem, to jest wzruszenie i to jest na przykład to, że ja mogę nawet do końca nie rozumieć jakiegoś spektaklu, ale odczuwam to, co dzieje się między bohaterami, angażuję się w historię. Denerwowałam się tym, że wy, przychodząc, też chcecie emocji, a dostajecie fakty. Na szczęście też wiecie, że przychodzicie na lekcję, i to mnie trochę uspokoiło. Pozytywnie mnie zaskoczyło, że panuje takie skupienie wśród widowni, że ludzie się naprawdę interesują, są w stanie się skupić i wysłuchać takiej historii. Może nie każdy ma tak jak ja, że potrzebuje tylu emocjonalnych doznań (śmiech).

Michał Ochociński: Myślę, że wprowadzenie tutaj trzeciej postaci było po prostu takie rozbijające tę atmosferę historyczną i trochę emocjonalną.

Agnieszka Płoszajska: Przynajmniej jakiś konflikt był. Po to jest ten nasz zabieg, żeby was, widzów, wywoływać ciągle do odpowiedzi. Ucieszyłam się dziś, że jesteście fajną ekipą, ale te poprzednie też świetnie reagowały, więc to znaczy, że nasza lekcja jest dla młodych ludzi przyswajalna.

Radosław Smużny: Ja mam doświadczenie w pracy w instytucie B61 i tam gram rolę profesora. Nie wiem, czy mieliście kiedyś okazję spotkać się z instytutem B61. Mamy taki pomysł, że tłumaczymy naukę za pomocą sztuki, to znaczy zapraszamy artystów, na przykład Majka Lubomskiego, Stańkę, Kasię Groniec, z nami gra Organek, wcześniej Sofa grała z nami, Małpa i pokazujemy ich w przestrzeni, która jest nieodkryta albo zapomniana. Nazwa B61 pochodzi od bunkru, który się znajduje, jak się jedzie na Rubinkowo za stacją Statoil i on się nazywa B61, a tam pokazaliśmy nasze pierwsze widowisko, które się nazywało "Ewolucja Gwiazd". Tłumaczyliśmy za pomocą sztuki wideoinstalacji, performance'u, jak się rodzą, żyją i umierają gwiazdy te nad nami. Ja nie miałem tremy, poza tym mam wspaniałych partnerów, których bardzo kocham na scenie ja wiem, że ja jestem bezpieczny. Może się posypać wszystko, a Aga się uśmiechnie. Prawda Agnieszko?

Agnieszka Płoszajska: Tak!

***

Władysław Raczkiewicz

Prezydent RP na uchodźstwie (1939-1947), a wcześniej (1936-1939) ostatni wojewoda pomorski, który swoją siedzibę miał w Toruniu. Scenariusz spektaklu Kujawsko-Pomorskiego Teatru Impresaryjnego został stworzony na podstawie dokumentów z archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie oraz innych źródeł historycznych.

O Raczkiewiczu powstał też komiks (okładka na zdjęciu) "Władysław Raczkiewicz. Twórca idei wielkiego Pomorza".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji