Hosty Holocaustu
"Golem" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Wyobraziliśmy sobie, że mamy rok 2170, jest pełen dostęp do robotów do złudzenia przypominających ludzi, którym można wgrać wszystko. Kim mogłyby się stać? Nośnikiem pamięci, treści, których nie powinniśmy utracić. W "Golemie" hosty przekazują losy Żydów" - tłumaczyła przed premierą Maja Kleczewska. "Golem" zamyka tworzony przez nią i dramaturga Łukasza Chotkowskiego w Teatrze Żydowskim tryptyk.
Z wcześniejszymi częściami, przedstawieniami "Dybuk" i "Malowany ptak", łączy go temat: historia polskich Żydów i Teatru Żydowskiego, część aktorów i scenografia. Różnica polega m.in. na tym, że "Golem" nie jest spektaklem, tylko rodzajem muzealnej instalacji na temat pamięci, z szeregiem scenek odgrywanych przez aktorów w różnych miejscach hali w ATM Studio. Od widzów zależy, do których z nich podejdą bliżej, którym dadzą swoją uwagę.
Brak linearnej akcji, rozbita struktura, niezależność i urywkowość scenek - wykorzystano m.in. historie z tomów "Dzieci Holocaustu mówią", fragmenty "Kaspara" Petera Handkego, "1945. Wojna i pokój" Magdaleny Grzebałkowskiej czy "Golema" Halpera Lejwika - nie ułatwiają wejścia w intelektualny czy emocjonalny kontakt z prezentacją. Hosty z przyszłości pozostają maszynami, dramatyczne historie, których większe lub mniejsze fragmenty mają nam przekazać, ich nie uczłowieczają.
Panuje trudny do zniesienia muzealny dystans, wzmacniany przez wpędzający w stupor nadmiar scenek (różnej jakości) i widzów filmujących i fotografujących aktorów. Tak będzie wyglądać przyszłość teatru?