Artykuły

Zaczarowana pastylka

"Pidżamowcy" Mariusza Sieniewicza w reż. Marcina Libera we Wrocławskim Teatrze Współczesnym Pisze Grzegorz Ćwiertniewicz w Teatrze dla Was.

"Pidżamowcy" w reżyserii Marcina Libera to najnowsza propozycja Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Spektakl powstał na podstawie sztuki Mariusza Sieniewicza o tym samym tytule, ale nie tylko. Twórcy wykorzystali również teksty Magdaleny Rigamonti "Niedługo sami się będziecie leczyć!" i Jakuba Sieczki "To ja Wam teraz opowiem, jak to jest być młodym lekarzem w Polsce", które zamieszczone zostały na ich kontach na Facebooku. Przedstawienie jest nagrodą dla Sieniewicza w II Konkursie Dramaturgicznym STREFY KONTAKTU, organizowanym przez Wrocławski Teatr Współczesny i Miasto Wrocław.

Trzeba od razu zaznaczyć, że nagrodą trafioną. Trudno w tym miejscu wyeksponować dokonania literackie, których ma w swoim dorobku Sieniewicz całkiem sporo, bo nie o osiągnięciach tego młodego twórcy pisać zamierzam , ale o nominacjach jednej z jego powieści do Paszportów "Polityki" i Nagrody Literackiej NIKE" wspomnieć po prostu trzeba. Śmiem twierdzić, że to w ostatnim czasie jeden z najlepszych współczesnych autorów, z jakim współpracę podjął Wrocławski Teatr Współczesny. Przede wszystkim dlatego, że w tekstach swoich Sieniewicz nie podejmuje się kreślenia udziwnionych wizji przyszłości, nie pogrąża czytelnika w chaosie autorskich myśli. Zajmuje się rzeczywistością. Ukazuje ją taką, jaka ona jest. Traktuje ją bezkompromisowo.

Tacy są i "Pidżamowcy". Dla mnie to mocny tekst, precyzyjnie rozliczający służbę zdrowia i poniekąd każdego z nas. Ale nie tylko. Także ze względu na poziom odwagi i prawdy. Nie są "Pidżamowcy" w każdym razie zamachem na personel medyczny, ale na system, na państwo, które słabo troszczy się o obywateli, również tych, wykonujących zawody medyczne, już tak. Dla mnie o tym właśnie był spektakl Marcina Libera. O urąganiu godności człowieka cierpiącego, samotnego w bólu, upokarzanego aż do śmierci. O pozostawieniu bez pomocy tych, którzy pomagać powinni. I nawet jeśli założeniem spektaklu było ukazanie nierówności społecznej, jaką jest ograniczenie dostępu do zaawansowanej farmakologii ludziom biednym, a dzięki której to mogliby i oni żyć bez bólu, odbieram to przedstawienie przede wszystkim jako bunt przeciwko wszelkim niesprawiedliwościom i głos w walce o należny człowiekowi szacunek. Choć wiem, że to naiwna wiara, uważam, że to manifest bardzo potrzebny. Świat bez bólu jest utopią. Podobnie jak świat bez niesprawiedliwości, ale tylko wiara właśnie w ten "bez" pozwala człowiekowi walczyć z przeciwnościami, pozwala mu stawać się lepszym, pozwala mu żyć bez znieczulenia. A może ta nadzieja jest tym znieczuleniem? Rozprawia Liber o sensie w ogóle. Ten właściwy widz musi uchwycić sam. Ważne bowiem, by był to jego sens.

Początek w ogóle nie zapowiadał powodzenia. Scena w poczekalni może znużyć. Za długa. W dodatku tryskająca sztucznością. Maria Kania, aktorka, którą bardzo cenię za predyspozycje i wyrazistość, w pierwszych minutach przeraziła mnie swoją zakłamaną melodramatycznością. Jako Siostra Regana była bez zastrzeżeń. Podobnie wypadł Wiesław Cichy. Jako ojciec - fatalnie, jako Kolonus - znakomicie. Trzeba było wysłać Morawskiego do Polskiego, aby Cichy przeszedł do Współczesnego. Moim skromnym zdaniem to dobry transfer dla sceny przy Rzeźniczej. Cichy udowodnił, że jest aktorem wszechstronnym. Potrafi wzruszać i bawić. Przykuwa swoją grą uwagę widza. Utrzymuje z nim kontakt od początku do końca. To rzadkie. To był bez wątpienia spektakl Cichego, aktora, który ma tylu samo zwolenników swojego talentu, co i przeciwników. Nie należę ani do jednej, ani do drugiej grupy. Oceniam po owocach. Nie zawiódł również Krzysztof Boczkowski. Nie zaskoczył, bo grał Amputyka jak zwykle - w swoim tragikomicznym stylu. Rolę miał w każdym razie bez wątpienia trudną. Mój zachwyt wywołał tym razem Tomasz Orpiński jako Dializus. W końcu pokazał, że potrafi dodać swojej postaci wielobarwności. Ta jego dotychczasowa sceniczna przezroczystość była okropna. Ale chyba idzie nowe. Mógłby popracować trochę nad wokalem, bo niewiele udało mi się z jego piosenek zrozumieć. Zdzisław Kuźniar zdawał się odstawać od reszty, ale odniosłem wrażenie, że tak właśnie miało być. Miał trochę nie nadążać. Miał się trochę dziwić światu Wzruszył mnie przede wszystkim przebrzmiałą dla niektórych teatralnością, której ja z kolei w teatrze wciąż szukam. Na uznanie zasługuje również Ewelina Paszke-Lowitzsch. Odniosłem wrażenie, że całą sobą eksponuje niezgodę na panujący obecnie porządek. Manifestowała swoje niezadowolenie. Ale jak na profesjonalistkę przystało, zagrała swoją rolę wyśmienicie. Jej Siostra Goneryla to najlepsza żeńska kreacja w tym przedstawieniu. Warto również zwrócić uwagę na Weronikę Dzierżyńską, statystkę z licznego grona statystów. Trudno o niej jeszcze coś konkretnego napisać, ale jestem przekonany, że drzemie w niej potencjał, który nie powinien zostać zmarnowany. Nie wypowiedziała słowa, a mimo wszystko dało się ją zauważyć.

Zaczarowana pudrowa pastylka, którą pracownicy teatru aplikowali chętnym widzom we foyer, zadziałała. Na mnie też. Przedstawienie udane. Nie wiem, ile zaaplikowała sobie tych cukierków dyrektorowa, że z taką siłą i tak ogromnym entuzjazmem klaskała w dłonie na zakończenie. Trochę niepotrzebnie jako pierwsza poderwała się do owacji na stojąco, bo aż tak świetnie to jednak nie było. Ale ciekawie, owszem. Warto przyjść do Współczesnego na "Pidżamowców". Również dla genialnej scenografii. Tak realistycznej nie widziałem już dawno.

***

Grzegorz Ćwiertniewicz - doktor nauk humanistycznych (historia filmu i teatru polskiego po 1945 roku), polonista, wykładowca akademicki, pedagog, autor wydanej pod koniec 2015 roku biografii Krystyny Sienkiewicz - "Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko"; jego teksty można przeczytać w "Polonistyce", "Teatrze", "Dyrektorze Szkoły", "Kwartalniku Edukacyjnym" i "Edukacji i Dialogu"; współpracował jako recenzent z Nową Siłą Krytyczną Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie, wortalami: "Dziennik Teatralny"; od 2013 recenzent wortalu "Teatr dla Was".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji