Artykuły

Niewinny czarodziej

"Kajtuś Czarodziej" wg Janusza Korczaka w reż. Roksany Miner w Teatrze Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Pisze Alicja Śliwa w Tygodniku Wałbrzyskim.

Najnowsza premiera Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu "Kajtuś Czarodziej" w reżyserii Roksany Miner ze scenariuszem Magdy Żarneckiej to mądra, pełna wigoru, ale i podszyta smutkiem adaptacja prozy Janusza Korczaka.

Kajtuś (Paweł Kuźma) żyje w Biednym Mieście, w którym zamknięto większość fabryk. Chłopiec nie czuje się dobrze wśród rówieśników. Zosię, która chciałaby się z nim zaprzyjaźnić, sam odtrąca. Dorośli również nie rozumieją małego urwisa. Rodzice gniewają się na niego, bo wciąż docierają do nich skargi na synka, psocącego na potęgę. Kajtuś jedynie z babcią ma dobry kontakt. I to ona oraz jej opowieści sprawią, że chłopiec zapragnie być czarodziejem. Dzięki swoim umiejętnościom będzie robił jeszcze bardziej wymyślne żarty, a potem upomni się o niego nawet świat show biznesu. Ale czy tak naprawdę o tym marzył mały czarodziej?

"Kajtusiem..." rządzi struktura baśni. Jej bohater opuszcza dom, wyrusza na wyprawę i wraca odmieniony. Powieść Korczaka pod otoczką fantastycznych zdarzeń podejmuje poważną tematykę. Rodzice chłopca są ubodzy. Czasem nawet nie stać ich na kanapkę dla syna. Bezmyślne figle chłopca to chęć zwrócenia na siebie uwagi i odreagowania smutnych czasów, w których potrzebna jest choć odrobina śmiechu. Magia daje wspaniałą możliwość ucieczki z ponurego świata. Kolejne przygody sprawią, że chłopiec wydorośleje. Przekona się, że czyny zawsze mają swoje konsekwencje, więc trzeba być odpowiedzialnym i nie robić nikomu krzywdy.

Stary Doktor w swojej twórczości zajmował się zderzeniem świata dziecka ze światem dorosłych. W "Kajtusiu.." również znajdziemy te ważne wątki. Chłopiec widzi nieprzystawalność obu światów. Już nawet na poziomie języka deprecjonujemy dzieci. "Dorosły się zamyślił, dziecko zagapiło. Dorosły robi coś powoli, a dziecko się guzdrze" - pisał Korczak. Jakie jest więc antidotum na tę sytuację? Zrozumienie, zaufanie i rozmowa. Warto także zdać sobie sprawę, że każdy jest inny i ma prawo popełniać błędy. Babcia głównego bohatera mówi: "Dziecko to nie pralka, nie ma instrukcji obsługi".

Debiutująca tym przedstawieniem Roksana Miner dobrze poradziła sobie z zadaniem. "Kajtuś..." ma wartkie tempo i udanie łączy powagę z humorem. W pamięć zapada przede wszystkim wzruszająca rozmowa Kajtusia z ukochaną babcią. Figle chłopca są szalone, a slapstickowa scena walki z olbrzymem zaciekawia swoją formą. Tu w sukurs idzie plastyczna oprawa spektaklu, której autorem jest Mateusz Mirowski. Utrzymana w monochromatycznej kolorystyce z czerwonymi akcentami planszowa scenografia oddaje charakter słodko-gorzkiej opowieści. W chwilach grozy zmienia się wręcz w ekspresjonistyczną w charakterze, deformując rzeczywistość.

"Kajtuś..." jest popisem Pawła Kuźmy, który w roli tytułowego bohatera czuje się jak ryba w wodzie. Energia aktora i jego emploi doskonale sprawdzają się w wymagającej, również fizycznie roli. Z kolei zaprawieni w scenicznych bojach - Bożena Olizarowicz, Urszula Raczkowska, Seweryn Mrożkiewicz zmieniając maski, grają po kilka postaci (bliskich Kajtusia, jego kolegów i postaci, które spotyka). Ich kunszt sprawia, że płynnie między nimi przechodzą i z łatwością się w nie wcielają.

"Kajtuś Czarodziej" to propozycja nie tylko dla dzieci, które z pewnością będą kibicować żartom chłopca, ale również dla dorosłych. Pozwoli im spojrzeć w głąb siebie i przypomnieć, że kiedyś też byli dziećmi. A poza tym chyba każdy marzył, żeby być czarodziejem. Warto tylko uważać, o czym się marzy...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji