Artykuły

- Alina Janowska dbała o godność swojego powołania, które jej talent skierowało ku rozrywce - powiedział prezes ZASP Olgierd Łukaszewicz podczas pogrzebu aktorki, która spocznie w poniedziałek na Powązkach Wojskowych w Warszawie.

Prezes Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji ZASP żegnając Alinę Janowską podkreślił, że aktorka była niezwykłym zjawiskiem artystycznym, "ogromnym fenomenem popularności w skali całego kraju w drugiej połowie XX wieku". - Filmy, a przede wszystkim seriale telewizyjne, jak "Wojna domowa" czy "Złotopolscy", przyniosły jej rzadko spotykaną popularność. Zdobywane w plebiscytach "Ekspresu Wieczornego" Maski Złota i Srebrne były wyrazem podziękowania i wierności widzów - przypomniał.

- Swoim członkostwem w ZASP przez blisko 70 lat dawała wyraz serdecznemu przekonaniu, że środowisko artystów teatru, filmu, radia, estrady i telewizji to jedność, a może nawet i rodzina. Pełniła funkcje w zarządzie głównym naszego stowarzyszenia w latach, gdy jeszcze prawie całe środowisko było zrzeszone w SPATiF-ZASP. Jako kolejny prezes ZASP pragnę wyrazić jej wdzięczność i zobowiązać mych następców, aby zachowali pamięć o tym, jak wiele uczyniła pani Alina dla integracji artystów wprowadzając optymizm i energię do działania - podkreślił.

Jak powiedział Łukaszewicz, w ustach Janowskiej "dobro wspólne nie było frazesem". - Dopingowała do pracy. Przypomnę, że prezes Gustaw Holoubek powierzył jej kierowanie Komisją Spraw Zagranicznych w ZASP, a przecież trzeba pamiętać, że w latach PRL nawet do bratnich krajów tzw. demokracji ludowej trzeba było mieć paszport, a od państw zachodu dzieliła nas żelazna kurtyna. Ileż wiary i zapału trzeba było wnieść, aby taka Komisja sens widziała swojego działania - dodał.

- W naszym Stowarzyszeniu przewodziła artystom zgromadzonym w Sekcji Estrady. Zaangażowana z troski o poziom polskiego żartu, poziom piosenki. Niepokoiło ją obniżanie poprzeczki, którą stawiała zarówno artystom, jak i publiczności. Dlatego kształciła młodych dając im podstawę warsztatu wykonawczego - przypomniał. - Janowska - zawsze uśmiechnięta - swe pasje artystyczne realizowała przede wszystkim na estradzie. Szukała tekstów mądrych, których humor wynikał z trafnych, inteligentnych diagnoz, dbając o godność swojego powołania, które jej talent skierowało ku rozrywce. Widziała siebie jako spadkobierczynię sztuki kabaretowej, której poziom wyznaczyli niegdyś tacy pisarze jak Boy-Żeleński czy Julian Tuwim. Dbała, aby w ogólnym spauperyzowaniu w PRL, nie stracić klasy - podkreślił.

We wspomnieniu Łukaszewicza występy aktorki, która grała m.in. na deskach Teatrów Syrena w Łodzi oraz Nowego, Syreny, Wojska Polskiego, Buffo i Komedii w Warszawie, dawały widzom radość -"szczególnie te transmitowane na falach radiowych". - Była w nich bardzo określona, suwerrenna, rozpoznawalna w stylu - ocenił.

Janowska była także aktywna społeczne - m.in. organizowała Festiwale Piosenki, jak mówił, "z trudem zdobywając środki na ich realizację". - Nie pamiętam, by zrażała się. Kiedy już w wolnej i demokratycznej Polsce obywatele poczuli odpowiedzialność za to, co się dzieje w choćby najbliższej okolicy, oddała się do dyspozycji wyborców jej ukochanego Żoliborza, poświęcając mu się bez reszty jako przewodnicząca Rady Dzielnicy. Pomagała dzieciom wymagającym opieki organizując tzw. gniazda - powiedział Łukaszewicz.

- W całej Polsce ludzie chcieli wiedzieć o niej jak najwięcej, stąd została rzadko spotykana ilość wywiadów, których udzieliła. (...) To pasjonująca lektura. Opowiadała o zawodzie, ale także wiele o życiu rodzinnym. Ta szczerość i otwartość wynikały z jej pasji dzielenia się z innymi - podkreślił.

Alina Janowska, jedna z najpopularniejszych polskich aktorek filmowych, teatralnych, estradowych i telewizyjnych zmarła 13 listopada w wieku 94 lat.