Artykuły

Jak to kobieta

Kariera, jaką zrobiły w ostatnich latach listy, pamiętniki, wspomnienia na scenie teatralnej czy estradowej, jest chyba wymownym potwierdzeniem faktu, że w dzisiejszych zgiełkliwych, "rozbieganych" czasach ludzi interesują sprawy ludzkie, wewnętrzne przeżycia. Że powszechna technicyzacja, mechanizacja, urbanizacja, industrializacja i jeszcze kilka innych "acji", coraz bardziej upodabniających współczesnego człowieka do lepiej lub mniej sprawnej maszyny - wbrew pozorom nie zdołały w nim zabić (a może wręcz przeciwnie: jeszcze wzmocniły, do czego zresztą nie zawsze sam chce się przyznać) - potrzeb serca, głodu uczuć, psychicznej wrażliwości. Wiele zapewne mieliby w tej dziedzinie do powiedzenia lekarze, psycholodzy, socjologowie, psychiatrzy...

Myślę, że właśnie to powszechne - nie tylko u nas - zainteresowanie zarówno w literaturze, jak w teatrze - pozycjami typu biograficznego, psychologicznego, jest jednym z przejawów owych pragnień i niedosytów. Niedosytów także w obliczu abstrakcyjnej, surrealistycznej sztuki. Więcej: jest jednym z aktów samoobrony "nowoczesnego" człowieka. Ujawnianie ludzkich przeżyć, cierpień, psychicznych powikłań - tak podobnych przed stu, czy więcej laty do wewnętrznych konfliktów ludzi doby atomu i podboju kosmosu - ułatwia osobistą introspekcję, wyzwala z kompleksów...

Potwierdzać się zdaje owe rozmyślania i najnowszy krakowski program typu "korespondencyjnego": "Listy dwóch młodych mężatek" Honoriusza Balzaka, przeniesione na scenę za sprawą adaptacji Henryka Voglera i realizacji reżyserskiej Romany Próchnickiej, która równocześnie - wraz z Marią Nowotarską - odtwarza balzakowską bohaterkę.

Inna epoka, inne warunki historyczne, obce środowiska, stylowe (na scenie - stylizowane) kostiumy - a psychika kobieca jakże współczesna, dzisiejsza, żywa, bliska...

Dwie niewiasty, przyjaciółki - jedna dama z wielkiego świata, królowa salonów, druga - prowincjonalna kwoka domowa, w gospodarstwie i dzieciach widząca życie całe. Pierwsza uosobienie imaginacji i namiętności, podszytych bezgranicznym egoizmem, druga wcielenie obowiązkowości żony i matki, opromienionej macierzyńską czułością. Wulkan - i cicha przystań. W obu wypadkach - pozory szczęścia, w obu wypadkach - głębia nieszczęścia, wewnętrzna samotność, kobieca bezradność. Tu równoważone uniesieniami miłosnymi, tam - cichą rezygnacją.

Nie ukazałoby się "wnętrze" bohaterek Balzaka z taką siłą, nie przemówiłoby tak żywo do współczesnego widza, gdyby nie gra aktorek, odtwarzających owe, tak zwykłe z pozoru, a w istocie tak niesłychanie skomplikowane psychicznie, kobiece typy. Prostymi środkami, z naturalnością - acz w jakimś sensie stylowo" - prezentują obie aktorki parę przyjaciółek.

Romana Próchnicka potrafi wypunktowaniem jednego słowa, jednym gestem pokazać całą gmatwaninę uczuć nieokiełzanej w miłości Ludwiki. Spokojną ciepłą postać prowincjonalnej Renaty, też nie pozbawionej wysokich ambicji i odważnych pragnień, stwarza przekonująco Maria Nowotarska, szczególnie silnie wzruszając sceną rozpaczy w czasie choroby dziecka.

Równorzędny z aktorskim jest reżyserski wkład Romany Próchnickiej, która monotonny w efekcie, statyczny materiał literacko-epistolarny potrafiła przekształcić w żywy dramatyczny spektakl sceniczny, z wyraźnym "dbaniem się", z wypunktowanymi dialogami. Zdołały realizatorki "Listów dwóch młodych mężatek" uniknąć jeszcze jednego niebezpieczeństwa, czyhającego przy tego typu przedsięwzięciach scenicznych: jednostkowych monologów przy bezruchu współpartnera. W tym spektaklu gra nie tylko aktorka mówiąca: szczególnie wystudiowane do ostatniego szczegółu są owe nie narzucające się, a istotne nieme riposty, bez których widowisko przekształciłoby się w dwa monodramy. W tym przedstawieniu, słuchając słów, pisanych w Paryżu, uczestniczymy w ch lekturze na dalekiej prowincji. I odwrotnie, oczywiście. Jest w spektaklu i maleńki podkład muzyczny, ale raczej bez znaczenia. Ważne jest tu przede wszystkim - słowo (nowocześnie przemawiające w przekładzie Rogozińskiego i "przykrojone" do potrzeb sceny przez adaptatora). I ważna jest aktorska realizacja, za którą należą się obu wykonawczyniom szczere słowa uznania.

Raz jeszcze przyjdzie powtórzyć znaną już prawdę: jakże często indywidualne poczynania aktorskie są u nas ciekawsze od instytucjonalnych, wielką machiną teatralna puszczonych w ruch, realizacji scenicznych...

P. S. Jak dowiedzieliśmy się. "Listy dwóch młodych mężatek", realizowane pod auspicjami Estrady Ziemi Krakowskiej i opieką artystyczną J. R. Bujańskiego, wezmą udział w tegorocznym szczecińskim Festiwalu Teatru i Małych Form. Trzymamy palec!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji