Artykuły

Swoisty system nagród i kar

Zachowuje się jak dobry, ale surowy ojciec, który troszczy się o swoje dzieci. Przed nim żaden szef resortu kultury nie rozdawał tak hojnie pieniędzy teatrom, filharmoniom, muzeum czy operom - oceny działań wicepremiera Piotra Glińskiego, ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w rządzie PIS, dokonuje Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

W wielu przypadkach zdecydował się wręcz na formę współprowadzenia, a więc na stałe partycypowanie w ich budżetach. Ma z czego to robić, nakłady na kulturę sięgnęły 1 proc.. budżetu państwa. To największe osiągnięcie ministra, ale pieniądze w dużej mierze przeznaczane są na centralizację kultury, która po 1989 roku ulegała uspołecznieniu. Proces ten został teraz wyhamowany.

Chęć ministerialnego rozstrzygania, co jest dobre, a co naganne, skutkuje systemem kar. Minister chętnie odbiera pieniądze, nawet te zagwarantowane wcześniejszymi decyzjami. Tak było w przypadku dwóch ważnych i prestiżowych w Europie imprez: Malta Festival Poznań i Festiwalu Teatralnego Dialog we Wrocławiu. Była to kara za nieodpowiedni dobór artystów.

Arbitralne zarządzanie rodzi konflikty ze środowiskami twórczymi i tych w ciągu dwóch lat minister wywołał dużo - z muzealnikami i historykami (o dyrekcję Zamku Królewskiego w Warszawie i o Muzeum II Wojny Światowej), z ludźmi teatru (o Teatr Polski we Wrocławiu i Stary Teatr), a ostatnio z filmowcami o wielce kontrowersyjny sposób odwołania szefowej PISF.

Jedynie muzyka, którą hojnie wspiera, choćby nowym programem "Dziedzictwo muzyki polskiej", nie stała się polem konfliktu. Ale ta dziedzina sztuki z definicji jest politycznie i ideowo obojętna. We wszystkich innych próba narzucania własnych norm i jedynie słusznych wartości musi rodzić bunt. Dzieła wybitne nigdy nie bywają posłuszne.

Dodać trzeba same klęski w dziedzinie mediów publicznych. Nie udało się znaleźć metody ani na zmianę sposobu ich finansowania, ani na reformę. Mamy chaos, dublujące się KRRiT i Radę Mediów Narodowych, niegasnący konflikt między szefem tej ostatniej i prezesem TVP oraz upartyjnione anteny, które w zastraszającym tempie gubią audytorium (oprócz TVP Info) . W zanadrzu mgliste plany repolonizacji i dekoncentracji, które ponoć tylko czekają na decyzję polityczną. Czy i w jakiej formie wejdą w życie? Tego nie wie nikt, z samym premierem Glińskim na czele.

Ocena: 2+

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji