Artykuły

Szekspir według Montowni

- Tu jest więcej krwi, przemocy i seksu niż w filmach Tarantino czy Patryka Vegi - mówią Rafał Rutkowski i Marcin Perchuć z Teatru Montownia przed premierą "Dzieł wszystkich Szekspira..." w Teatrze Polonia w Warszawie.

Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki - aktorzy Teatru Montownia - sięgają po żart sceniczny Adama Longa, Daniela Singera i Jessa Winfielda - hit West Endu - "Dzieła wszystkie Szekspira (w nieco skróconej wersji)". Przedstawienie ma uczcić 20-lecie Montowni. Premiera w piątek 10 listopada w Teatrze Polonia.

DOROTA WYŻYŃSKA: Podobno każdy aktor marzy o roli Hamleta. "Dzieła wszystkie Szekspira..." dają szansę, by zagrać tę postać nawet 20 lat po ukończeniu szkoły teatralnej. Jak się podzieliliście tym zadaniem? Pojawi się słynny monolog?

RAFAŁ RUTKOWSKI: Nie ma Szekspira bez "Być albo nie być", więc monolog zaistnieje, ale w formie - mam nadzieję - nieco zaskakującej. Jeśli zaś chodzi o aktorskie marzenia, to ja już dawno zrozumiałem, że Hamlet nie jest w moim emploi i raczej go nie zagram, chyba że reżyser będzie chciał takiego "crazy" Hamleta. W "Dziełach wszystkich Szekspira..." oddaliśmy tę rolę w odpowiedzialne ręce Marcina Perchucia.

MARCIN PERCHUĆ: Nigdy nie marzyłem o Hamlecie. Kiedyś, dawno temu, miałem taki jeden wieczór, że zamarzyłem o Ryszardzie III, ale szybko mi przeszło. Nasz nowy Hamlet będzie mocno skrzywiony, raczej ku zabawie niż zadumie.

W "Dziełach wszystkich Szekspira..." w godzinę i 15 minut mamy szansę poznać wszystkie postaci szekspirowskie. Z którymi bohaterami było na próbach najwięcej radości?

RAFAŁ: Na końcu tekstu - scenariusza, który był grany przez lata w Londynie - jest napisane: "a poza tym róbcie, co chcecie i bawcie się". Potraktowaliśmy tę uwagę poważnie i staramy się do każdej minuty spektaklu dodać coś od siebie. Ja bardzo lubię Otella, którego kreuje Adam Krawczuk. Otello, jak wiadomo, jest czarnoskóry. Udało się nam wprowadzić tu ciekawy zabieg scenograficzno-inscenizacyjny.

MARCIN: Dużo radości dały nam postaci tragiczne, np. Tytus Andronikus, który mógłby stać się bohaterem najbardziej krwawych horrorów.

RAFAŁ: Większość postaci szekspirowskich ginie, musieliśmy znaleźć sporo patentów na ich uśmiercanie. Tu jest więcej krwi, przemocy i seksu niż w filmach Tarantino czy Patryka Vegi.

"Dzieła..." były przez wiele lat hitem w Londynie, w Polsce też były grane w reżyserii Włodzimierza Kaczkowskiego, z którego przekładu korzystacie. Sporo zmieniliście w tym materiale?

RAFAŁ: W Anglii widzowie znają Szekspira na wyrywki, dla polskiej publiczności pewne tytuły kompletnie nic nie znaczą. Dlatego staramy się esencję sztuk Szekspira wyciągnąć na tyle, żeby widz rozumiał, o co chodzi. "Dzieła wszystkie Szekspira..." zostały napisane ponad 20 lat temu, pewne żarty się zestarzały, staraliśmy się szukać czegoś na dzisiaj, trochę włożyliśmy w to pracy twórczej. Nie da się oddzielić Szekspira od kontekstu teraźniejszości.

MARCIN: Dlatego Hamlet nie będzie pozbawiony odniesień do obecnej sytuacji w Polsce, znaleźliśmy je też w "Tytusie Andronikusie"! Czyli Szekspir a sprawa polska.

Macie też reżysera, który specjalizuje się w Szekspirze?

RAFAŁ: John Weisgerber zna Szekspira na wylot, cytuje go w dowolnej chwili. Rozmawiamy z nim na próbach po angielsku, co czasami spowalnia pracę, ale dodaje klimatu.

"Dzieła wszystkie..." to spektakl na 20-lecie Teatru Montownia.

RAFAŁ: Do tej pory na nasze jubileusze szukaliśmy poważniejszych propozycji: na 5-lecie zagraliśmy "Don Kichota", na 10-lecie - "Peer Gynta", na 15-lecie - "Zatrudnimy starego klauna". A na 20-lecie pokazujemy to, za co widzowie nas kochają, w czym się specjalizujemy. "Dzieła wszystkie Szekspira..." to żart sceniczny. Szekspira dotąd nie graliśmy, więc postanowiliśmy go zrobić "po całości" i "z grubej rury".

20-lecie Montowni - niezależnej grupy, którą założyliście zaraz po studiach - to imponujący jubileusz. Nie było przez te 20 lat chwili zwątpienia, czego żałujecie?

RAFAŁ: Mieliśmy różne etapy, od takiego zakonu, że tylko Montownia i nic więcej, poprzez momenty, że było nam razem nie do końca po drodze. Był czas, że mieliśmy własną siedzibę. I radości, i frustracje z tym związane.

MARCIN: Montownię traktujemy trochę jako taki ekskluzywny klub, do którego należymy.

RAFAŁ: Mamy komfortową sytuację, bo Warszawa jest na tyle hojnym miastem, że takim grupom jak my udziela wsparcia finansowego. Po 20 latach żyjemy razem jak w starym dobrym małżeństwie, w którym zna się swoje słabości. Kiedyś szło na noże, teraz już tylko się uśmiechamy i machamy ręką. Nie wiem, ile ten związek pociągnie, może następne 20 lat, a może rozstaniemy się za chwilę.

MARCIN: Bez Montowni nie byłoby mnie na scenie, nie miałbym takiej radości z bycia aktorem, gdyby nie ten zespół.

Fantastyczne jest to, że mamy swoich opiekunów, którzy nas wspierali i wspierają. To Krzysztof Rudziński, który dał nam możliwość pracy w Teatrze Powszechnym, Krystyna Janda, która zaprasza nas do Polonii i Och-u, ale też Paweł Łysak, obecny dyrektor Powszechnego, czy Bartosz Szydłowski z Krakowa.

RAFAŁ: Czego żałujemy? Wszystko było ważne, również te nieudane projekty i konflikty. To nas ukształtowało i zahartowało nie tylko jako aktorów. Te drogi, które obraliśmy indywidualnie, one też wynikały z naszych doświadczeń w Montowni.

Marcin jest dziekanem wydziału aktorskiego w Akademii Teatralnej, zajął się edukacją młodych, Rafał jeździsz po Polsce ze swoimi stand-upami!

RAFAŁ: Czerpiemy energię z młodych. Marcin spotyka się w szkole z młodymi aktorami, ja jeżdżę po Polsce z młodymi komikami. Jak za długo jestem w trasie, to tęsknię za Montownią, jak za gram w teatrze, to tęsknię za dziką energią stand-upów. To się uzupełnia.

Na koniec zdradźcie jeszcze, kto zagra Julię? I jak poradziliście sobie z kobiecymi postaciami?

RAFAŁ: Nie bawi nas już przebieranie się za kobiety, bo robiliśmy tego na tony w poprzednich spektaklach. Chcemy wyeksponować ich cechy charakteru. Oczywiście są ikony, bo jeżeli mówimy o Julii, to każdy wie, jak ona powinna wyglądać. Jeżeli zdradzę, że Julię zagra Maciej Wierzbicki, który jest z nas najwyższy, to już wiesz, w którą stronę zmierzamy. Jeżeli okaże się, że Julia będzie też łysa, to proszę się nie dziwić. Nie oszczędzamy kobiet, tak jak i mężczyzn. Niektóre będą trute, inne mordowane, jeszcze inne popełnią samobójstwo. Jest parytet, będzie po równo.

***

"DZIEŁA WSZYSTKIE SZEKSPIRA (W NIECO SKRÓCONEJ WERSJI)"

Adama Longa, Daniela Singera i Jessa Winfielda.

Tłumaczenie: Włodzimierz Kaczkowski, reżyseria: John Weisgerber, scenografia: Paulina Czernek, kostiumy: Anna Puchalska, światło: Paweł Szymczyk.

Występują aktorzy Teatru Montownia: Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki. Premiera 10 listopada w Teatrze Polonia (ul. Marszałkowska 56).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji