Artykuły

Poza czasem i doczesnością - w rytmach ukraińskiej pieśni

"Ukraiński dekameron" Klim w reż. Vlada Troickiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w portalu Teatr dla Was.

"Teatr śmiechu i grzechu", to podtytuł sztuki, ale też najlepsze i najkrótsze podsumowanie spektaklu granego od ponad roku w warszawskim Teatrze Polskim. "Ukraiński Dekameron" to baśniowo-komiczna, śpiewna i melodyjna opowieść autorstwa rosyjskiego dramaturga i reżysera Władimira Klimienki, twórcy niepokornego i poszukującego, który "obraca twarz wstecz nie tylko ku Wschodowi, lecz ku kulturze przeszłości, nie tracąc z oczu tego, co dzieje się we współczesnej sztuce". Autor, tworzący pod pseudonimem Klim, napisał ją specjalnie dla reżysera Vlada Troickiego. Warto dodać, że polskie tłumaczenie Agnieszki Lubomiry Potockiej doskonale oddaje poetycki charakter utworu, a także humor, nieco rubaszny, niegrzeczny, frywolny oraz prostotę języka napisanej po ukraińsku sztuki.

Ta niecodzienna komedia, której akcja rozgrywa się gdzieś na Ukrainie, poza czasem i przestrzenią, łączy w swej treści poszukiwanie miłości i rozkoszy z melancholijnym obrazem świata. Spektakl Vlada Troickiego niewątpliwie jednym się spodoba, wzruszy ich i poruszy, innych może znużyć. "To połączenie świata metafizycznego, powszedniego i niezwyczajnego. To jest ten cud, który straciliśmy w swoim powszednim życiu" - mówi reżyser. Nawiązanie do Boccaccia jest tutaj wyraźne, aczkolwiek rzeczywistość wywiedziona z ukraińskich pieśni i opowiadań, inspirowanych wschodnim folklorem i humorem rodem z Gogola, różni się wyraźnie od tego, który został opisany w "Dekameronie". Dla przypomnienia: "Dekameron" to ujęty ramą kompozycyjną zbiór stu nowel, opowiadanych w ciągu dziesięciu dni przez grupkę dziesięciu szlachetnie urodzonych osób, które schroniły się przed wielką zarazą pustoszącą Florencję w 1348 roku. Dzięki wymyślonym przez bohaterów historyjkom poznać można obyczaje, jakie panowały w epoce włoskiego renesansu, a głównym tematem nowel jest miłość, ukazana jako największa siła władająca człowiekiem i najwyższa wartość. Autor bez osłonek, ale i bez wulgarności pokazuje małżeńskie i pozamałżeńskie, zmysłowe i platoniczne, tragiczne i spełnione uczucia oraz erotyczne uciechy, wyrażając dobitnie radość i wolę życia. W utworze Boccaccia, oprócz gloryfikacji miłosnych uniesień, epikurejskiego podejścia do codzienności, ważne miejsce zajmuje też pochwała ludzkiego umysłu, inteligencji i sprytu. Wspomniane poszukiwanie miłości, w jej barwnych odmianach, różnorakich grzesznościach i rozkoszach, pojawia się w "Ukraińskim Dekameronie" Vlada Troickiego.

Przedstawienie w jego reżyserii to swoisty kolaż, momentami aż nadto długi, który powstał dzięki połączeniu artystycznej wrażliwości twórców z różnymi stylami teatralnymi, z kulturą kresową, ukraińską ludowością; mocno nasycony muzyką, nadającą rytm i spajającą całość. Spektakl nie jest łatwy w odbiorze, głównie z powodu nierówności zarówno w warstwie dramaturgicznej, jak i w treści. Zaczyna się niespiesznie. Scena tonie w delikatnym półmroku, a widzów wita piękna, ukraińska pieśń, wprowadzając niezwykły klimat, trochę mroczny, ponadczasowy. Muzyka doskonale współgra z wysmakowaną scenografią, która wiedzie myśl ku rzeczom ostatecznym, magii oraz religii. Stonowane barwy rozbłyskują czasem światłem, a szarość przełamuje ostra czerwień. W takiej oto scenerii poznajemy bohaterów "Ukraińskiego Dekamerona". Do przerwy będzie zabawnie, nieco sprośnie i bardzo "przyziemnie". W pierwszej części wątki i ich bohaterowie przeplatają się, kompozycja scen jest dość luźna, rozwlekłe dialogi zaczynają nużyć. Pozamałżeńskie miłostki i niewybredne igraszki mogą bawić, jednak język bohaterów nie porywa, a akcja tkwi momentami w miejscu. Ożywiają ją jedynie sceny tańców i muzyczne interludia.

Dramatyczno - wizualno - muzyczne widowisko zmienia swój charakter w części drugiej. Filuterne, częstokroć nasycone erotyzmem przekomarzania pozostaną, ale swobodna, wszechobecna zabawa i uciechy cielesne ustępują miejsca sprawom ostatecznym - śmierci, chorobom, cierpieniu. Zagadka bytu i pytanie o to, co stanie się z nami po odejściu z tego świata zaczyna dominować, wprowadzając element powagi i refleksji. Czy życie ludzkie naprawdę nie kończy się w chwili śmierci? Dlaczego tak bardzo boimy się tego momentu? W spektaklu Śmierć opowiada o tym, że kiedyś ludzie byli szczęśliwi. A potem zaczęła się walka, próby przechytrzenia Śmierci, Dżumy i Cholery oraz zatracenie w ziemskich rozkoszach. Ale w "Ukraińskim Dekameronie" nieśmiertelną pozostaje tylko Śmierć i jej córki. Element metafizyczny, przenikanie się świata materialnego i metafizycznego, co silniej mąci doczesny spokój bohaterów. Akcja zagęszcza się, a narracja ujednolica, jawa i sen się przenikają. Niestety, wkrada się tu pewien chaos, dezorientując oglądającego. Tak, jakby reżyser nie mógł się zdecydować, o czym i jak chce nam opowiedzieć - skłaniając się ku stylowi Giovanniego Boccaccia, z humorem, komediowo odmalować bujne, pełne miłości życie postaci? A może z powagą oraz smutkiem dotknąć świata duchów i rozmawiać o prawdach uniwersalnych? Przeładownie treści, nadmiar pomysłów szkodzi całości. Przedstawienie jest długie, ciągnie się jak ukraińska dumka - rzewnie, czasem z niespodziewanym przytupem.

Trzeba przyznać, że strona wizualna i warstwa muzyczno-choreograficzna widowiska wręcz zachwyca. Vlad Troicki i Marta Zając wyczarowali przed naszymi oczami niezwykły świat otulonej nocną, księżycową poświatą ukraińskiej wsi, miejsce poza czasem i przestrzenią. Pełen krzyży, barwnych figur, gęsty od symboliki; nierzeczywisty, baśniowo-tajemniczy. Oczyszczający, uspakajający plusk rzecznego nurtu (woda obecna na scenie jest jak najbardziej prawdziwa!), ogień i płomienie, czarna ziemia pod stopami bohaterów wiedzie nasze myśli ku życiu i śmierci, jako elementom zgodnym i koniecznym. Drobne, plastyczne niuanse, rozkołysane dachy chat oraz niesamowita gra światłem - raz mocnym, innym razem przymglonym, nierealnym, budują klimat, zachwycając i silnie działając na zmysły. Tworzy to rzeczywistość z pogranicza jawy i snu. Jest jeszcze ukraińska, kresowa muzyka, dość zróżnicowana, jednak spójna. Elementy bluesa, walca, nawet reggae, czasem delikatne, czasem bardzo mocne, podkreślają nastroje, budują akcję, przyciągają uwagę, albo wręcz określają charakter bohaterów. Aktorzy Teatru Polskiego śpiewają pięknie. Potrafią pogodzić rzewność ze współczesnym rytmem, zaskakując głosowymi możliwościami.

Jeśli chodzi o grę aktorską, to muszę przyznać, iż cały zespół radzi sobie znakomicie. Jednak są aktorzy, którzy szczególnie zapadają w pamięć. Joanna Trzepiecińska, grająca Śmierć, jest niezwykła i sugestywna. Jako postać nie z tego świata ma w sobie element bardzo przyziemny, ludzki, nieco groteskowy, ale gdy trzeba, staje się poważną istotą rodem z misterium - matką albo wierną przedstawicielką sprawiedliwości boskiej. Obok niej dwie dorosłe córki - Dżuma (Natalia Sikora) i Cholera (Joanna Halinowska). Obie aktorki grają z wyczuciem i intrygująco. Moją uwagę przyciąga też Jerzy Schejbal (Stary Diabeł), który ze swobodą, nutą ironii, humorem, a za chwilę poważnie i dostojnie kreśli charakter swego nieziemskiego bohatera. Pozostali aktorzy grają równie dobrze, kreując pełnokrwiste postaci, często nieco karykaturalne - Pop (Piotr Bajtlik), Kochanek i Diabeł (Paweł Krucz), Mąż (Dominik Łoś), Żona Petra (czyli Marta Kurzak), Krycha (Maja Barełkowska), bądź naznaczone rysem tragicznym i smutkiem - Petro (Tomasz Błasiak), Matka (Ewa Domańska) i inni. Dzięki ich pracy całość staje się ciekawszą, a nużące elementy zyskują pewną świeżość.

Choć w spektaklu brakuje czasem przejrzystości, zwięzłości, skrótu scenicznego oraz jednej wyróżnionej myśli przewodniej, to mimo wszystko warto go zobaczyć - dla bogatej formy, intrygującej strony muzycznej i plastycznej, nastroju tajemniczości i refleksji nad doczesnością oraz rzeczami ostatecznymi. "Ukraiński Dekameron" pozwala widzowi poznać ukraiński teatr, jego twórców, zadumać się nad tym, co wspólne i co odmienne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji