Artykuły

Marlena. Zderzenie z mitem

Wyrwana ze snu przez telefon od razu zmienia głos i udając pokojówkę informuje, że Madame je obiad w Wersalu. Tak naprawdę od dawna nie ma już Wersalu - ani w życiu tej kobiety, ani w jej mieszkaniu, w którym żyje odizolowana od świata, coraz bardziej zgorzkniała, coraz ściślej osaczona przez rozmaite demony - o "Marlena. Ostatni koncert" w reż. Józefa Opalskiego w Teatrze Polskim w Warszawie pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Te z przeszłości, gdy zdobyła sławę bogini ekranu i estrady (co przypomina wisząca obok łóżka peruka; "Podaj mi Marlenę" - prosi sekretarkę), te późniejsze, gdy poznała gorycz płynącą z konieczności porzucenia języka i ojczyzny, jak i obecną niemoc, będącą skutkiem wieku, kłopotów z coraz bardziej bezwolnym ciałem. Nie pomagają lekarstwa ani pita w coraz większych dawkach whisky. Bezradna jest zmuszana do jej podawania sekretarka, która zapisuje kolejne zdania do powstającego pamiętnika gwiazdy. Nie wolnego od mistyfikacji i nieprawd. "No i co z tego, zostaw tak, tak jest piękniej, romantyczniej" - mówi Marlena Dietrich do sekretarki, gdy ta przywołuje prawdziwe okoliczności śmierci Zbigniewa Cybulskiego - że nie miała związku ze spotkaniem z Marleną.

"...uważam za swój obowiązek: podtrzymywanie wizerunku Marleny Dietrich, pozostawanie wciąż Marleną Dietrich. (...) Uczyniłam bardzo wiele, by ów wizerunek chronić" - wyznawała sędziwa (dożyła 90. urodzin) aktorka. Zamknęła się zatem na niemal dwadzieścia lat w paryskim mieszkaniu, by nikt nie mógł "zobaczyć takiej Marleny". Kontakt ze światem dawał telefon i owa sekretarka. Nieszczęśliwie zderza się grająca ją Afrodyta Weselak z Grażyną Barszczewską, która jako zgorzkniała, acz wciąż pomna własnej wielkości gwiazda niesie tyle poruszającej widza prawdy. Przejmująco śpiewa, na melodię dawnego przeboju Niemena "Czy mnie jeszcze pamiętasz?", a usłyszała go w sali Kongresowej w 1964 r. - "Mamo, czy mi przebaczyłaś?" oraz "Ojczyzno, czy mi przebaczyłaś?".

Ona, Niemka, która straciła ojczyznę, bo wyrokiem historii, która nasłała Hitlera, musiała przenieść się do USA, przyjmując tamtejsze obywatelstwo. Ba, śpiewała dla amerykańskich żołnierzy walczących z jej rodakami, czego wielu z nich nie mogło aktorce wybaczyć...

Kadry z lat wojny ożywają i w spektaklu - bo wpisała się ona w doświadczenia Marleny równie mocno, jak ważni dla niej mężczyźni: Rudolf Sieber, Josef von Sternberg, Jean Gabin (jakże ogromna jej miłość), Erich Maria Remarque, jak filmy, które stworzyły jej legendę - z "Błękitnym aniołem" na czele, jak piosenki, którymi fascynowała słuchaczy całego świata - "Lili Marleen", "Johnny", "Sag mir wo die Blumen sind", czy ta o żigolo; to w filmie "Zwyczajny żigolo" z 1978 roku zagrała Dietrich po raz ostatni.

Powracają te piosenki i postaci w scenach z udziałem młodej Marleny, uosabianej z wdziękiem (a ma i warunki) przez Izabellę Bukowską-Chądzyńską, której udanie partneruje Tomasz Błasiak, przyjmując kolejne męskie wcielenia (także Igo Syma i jakże przekonująco, Zbigniewa Cybulskiego). To raptem wyimki, okruchy z jakże intensywnego życia Marleny; tyle, ile może pomieścić dwugodzinny spektakl. I też jego twórcy - autor scenariusza Janusz Majcherek i reżyser Józef Opalski - nie silą się ani na werystyczną opowieść, ani na demistyfikacyjne zabiegi. Oni przywołują mit. A na mit składa się i sens słów słynnej piosenki, w Polsce rozpowszechnionej przez Sławę Przybylską - "Kto wie, czy było tak?".

To ona kończy ów rzetelny, zgrabny spektakl "Marlena. Ostatni koncert" na scenie kameralnej Teatru Polskiego w Warszawie. "Kto wie, czy było tak?" - śpiewają Grażyna Barszczewska i Izabella Bukowska-Chądzyńska, dwie aktorki, które współistniejąc na scenie przywołują tę jedną. Jedyną. Bo Marlena Dietrich była jedyna. Niepowtarzalna. "Ona nie jest aktorką jak Sarah Bernhardt. Marlena Dietrich to mit" - pisał Andre Malraux. I z tym mitem zderzył się Józef Opalski. Z sukcesem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji