Artykuły

Rozrywkowa forma połączona z refleksją

"Gąska" w reż. Krzysztof Materny w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

"Gąska" w reżyserii Krzysztofa Materny udowadnia, że z pozoru prostymi scenicznymi środkami można opowiedzieć historię pełną teatralnych i życiowych prawd.

Żarówka smętnie dynda na kablu. Drzwi ledwie trzymają się futryny. Wystarczy jednak wpuścić przez nie pięcioro aktorów, by kameralną przestrzeń wypełnił spektakl o największych ludzkich namiętnościach grany na scenie, którą jest... łóżko w przyteatralnym hotelu. Kilka taktów dancingowych szlagierów, i już wiemy, że to zapadła prowincja. Największy nawet dramatyzm zdarzeń śmieszy, bo artyści grają swoje prywatne role równie pretensjonalnie jak w teatrze. Im większe były ich marzenia o karierze na stołecznych scenach, z tym większą zaciekłością walczą o swoje być albo nie być w zespole, w związkach małżeńskich i tych mniej formalnych.

A jednak trudno ich nie lubić. Nikołaj Kolada stworzył postaci z wyrozumiałością dla ludzkich słabości typową dla rosyjskiej klasyki. To sprawny teatralny majster, który używając wypróbowanych komediowych chwytów, tak gra z widownią, by co chwila ją zaskakiwać. Lokalna gwiazda wydziera się na młodą aktorkę Gąskę, a w jej obronie wychodzi spod kołdry dyrektor artystyczny. Śmiech nie zdąży jeszcze ucichnąć, gdy wybucha kolejna salwa: dziewczyna obiecała już małżeństwo szefowi administracji! Obiecująca aktorka - dogadują zdradzone żony - obiecała, to dała!

Żonglując słowami, Kolada wpisuje w ich role partie "Wiśniowego sadu" i "Mewy". W tragikomicznej burzy uczuć zaciera i tak już cienką granicę między życiem a teatrem. Zaś w końcu, po samobójczych pozach i pożegnaniach "na zawsze" - cóż może innego nastąpić jak nie otrzeźwienie. Trzeba rozpocząć wszystko od nowa, bo takie jest życie.

Najlepiej odnalazł się w wymagającej nie lada kunsztu rosyjskiej farsie Wiesław Kańtocha (Juliusz). Zakończenia nie zdradzę, wyjdzie bowiem na jaw, jak reżyser zwodzi widzów, by sprawić im przyjemność udziału w zaskakującym finale. Chwaląc sztukę teatru, wielu mówi też o naszym życiu. A czy w ogóle jest między nimi jakaś różnica? Kolada z Materną doradzają w tej kwestii pogodny sceptycyzm.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji