Artykuły

Zbrodnia lubi się powtarzać

"Makbet" Williama Szekspira w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku Sieci Prawdy.

Makbet" u Agaty Dudy-Gracz z tragedii władzy zmienia się w tragedię fatum.

Imponujące, jak w ostatnich latach Agata Duda-Gracz stara się, by jej teatr przybierał skalę, która często, wymaga też po prostu przesunięcia granic sceny, jak choćby w autorskim przedstawieniu sprzed roku "Śmierć przyjeżdża w środę" z opolskiego Teatru Kochanowskiego, którego miejscem akcji były również ulice miasta.

Jednak przede wszystkim imponuje to, że Duda- Gracz, by tak rzec, nie traci czasu, nie rozmienia teatru na drobne. Dwa lata temu, po premierze jej chyba najważniejszego jak dotąd spektaklu, "Kumernis" z gdyńskiego Teatru Muzycznego, napisałem, że jej teatr "próbuje objąć świat ramionami"; ktoś wówczas mógł zarzucić, że zapędzam się w górnolotnych puentach, ale wszystko, co wydarzyło się w realizacjach Dudy-Gracz później, chyba te słowa potwierdza. Teraz liczą się tylko pytania fundamentalne. Jeśli teatr ma analizować człowieka bez taryfy ulgowej, to niech bada, co w jego trzewiach siedzi skryte od zawsze, od zarania dziejów - zdaje się postulować Duda-Gracz. Teatr więc staje się księgą wielkich przypowieści o tym, co w nas zakorzenione, utrwalone i tym samym nieuchronne. Chyba nie trzeba dodawać, że to zawsze przypowieści tylko dla dorosłych.

Wybór "Makbeta" na pewno nie dziwi. Agata Duda-Gracz sprawdzała już, jak napędza się mechanizm zbrodni, gdy ludzie nagle zaczynają decydować o życiu bliźnich z taką łatwością, jakby było ono zabawką włożoną im w dłonie. W "Będzie pani zadowolona..." z poznańskiego Teatru Nowego sprzed pół roku mord rozkręcał się jak perwersyjny rytuał i wzajemny doping w zadawaniu cierpienia.

Jednak teraz w "Makbecie" z wrocławskiego Teatru Capitol zbrodnia uzasadnia się niczym dziejowa konieczność. Można powiedzieć, że to ludzie są tu ofiarami samych siebie albo jakiegoś błędu natury, niekoniecznie chęci przejęcia władzy jak u Szekspira; ba, być może to ludzie są najlepszym przykładem wynaturzenia świata; ktoś powie, że to wina grzechu pierworodnego, kto inny, że to oczywiste potwierdzenie tezy, iż instynkt człowieka bliski jest instynktowi zwierzęcemu, że to sprawa biologii.

Obie te interpretacje okazują się prawdziwe, bo Agata Duda-Gracz w swych spektaklach uniwersalizuje wymowę, równie często dostrzega w codzienności człowieka nieskończony, wręcz święty pierwiastek, jak równie często w niego wątpi. Teatr Dudy- Gracz to w sporej mierze konflikt sumienia - także samego twórcy - czyli mierzenie się z pytaniem o teogonię, które męczy każdego poważnego artystę.

Tym razem w szkockiej tragedii nie szukajmy konkretnego dramaturgicznego nerwu. Nie są tu najważniejsze reguły świetnie skrojonej intrygi. I chyba właśnie nie władza w sensie politycznym stanowi jej główny motyw. Duda-Gracz całą tę konstrukcję Stratfordczyka niemal unieważnia. Co więcej, intryga w tym "Makbecie" to raczej sztafaż, istota tkwi gdzie indziej. W rozedrganiu znanej historii jeszcze raz, jako procesu, który znów unaoczniony, tłumaczy międzyludzkie prawa.

Wystarczy spojrzeć na Makbeta: właściwie nie uczestniczy w zdarzeniach, lecz jest ich świadkiem, może i mimowolnym? Świat zbrodni rozgrywa się na oczach Makbeta, ale chyba Makbet nie jest kimś, kto chciałby w tym świecie uczestniczyć. Duda-Gracz nakazała mu być człowiekiem zarówno zdolnym do najgorszego, jak i zdziwionym, że to, co najgorsze, może także rozsadzać jego wewnętrzny świat. Mord na Dunkanie miał być gwarancją nowego porządku, przelew krwi tymczasem powoduje powrót do jeszcze większych wątpliwości. Zabicie Banka to z kolei konsekwencja uruchomionego strachu. Lady Makbet oczywiście go podsyca, ale nie jest autorką całego zła.

Kolejne decyzje, wątpliwości, wspomniany lęk - wszystkiemu temu Agata-Duda Gracz narzuca powolny rytm, przy-szpila te emocje w przedłużającym się scenicznym trwaniu, bezkompromisowo wobec widzów (przypomina to nieco sytuację z innej, niedocenionej kameralnej realizacji tej reżyser, "Mary Stuart", dwa i pół roku temu granej w warszawskim Teatrze Ateneum, która była wyczekiwaniem na śmierć, choć w zupełnie innym znaczeniu). Chwilami to dla nas uczestnictwo w kontemplacji człowieka śniącego koszmar i jednocześnie siebie jako winnego w tym koszmarze oglądającego. Chwilami to zaś oratorium, bo Duda-Gracz odważnie korzysta z przestrzeni Capitolu i ustawia sceny zbiorowe jak chóralny komentarz do zdarzeń. Wrocławska ekipa odnajduje się w tym bezbłędnie.

Jeśli już mówimy o przestrzeni inscenizacji, to jej elementem decydującym jest zajmująca całą scenę pochyła, ruchoma platforma, z której kolejne ofiary będą się zsuwać, gdy nadejdzie czas ich śmierci. Wówczas zmienia ona kąt nachylenia i unosi się w stronę publiczności, bywa, że brakuje niewiele, by stanęła w pionie. Przypomina to planszę strategicznej gry, z której rozgrywający zdejmuje pionki przeciwnej drużyny, prowadząc do ułożonego w swej głowie finału. To właśnie na niej rozgrywa Duda-Gracz zbiorówki, ustawia choreografię, lecz i kluczowe dialogi. Do pewnego stopnia odnosi się wrażenie, że wiele z tych porywających fragmentów mogłoby mieć za konsultanta Grzegorza Brala z jego sięgającym do źródeł Teatrem Pieśni Kozła. Choć rzecz jasna perspektywa Dudy-Gracz jest inna, nieporównanie szersza. Czasem jednak na niekorzyść, bo są w tym przedstawieniu sekwencje nazbyt monumentalne jak na wymagania teatru mimo wszystko dramatycznego.

No i najważniejszy jest w tym wszystkim Makbet Cezarego Studniaka. To niewątpliwie ofiara, ale nie tylko. Nazwijmy go wybrańcem przygniecionym przez fatum. Los przepowiadają trzy wiedźmy, jednak Agata Duda-Gracz podpowiada, że to jeszcze jedna odsłona wielu losów podobnych. Jak w cyklicznym micie. Makbet zatem nie bardzo ma możliwość ruchu. I tak jest pokazywany. Na tej potężnej platformie przez cały spektakl pozostaje w stałym i wyróżnionym miejscu. Kiedy ona znów się przechyla, jakoś się utrzymuje, ma jedną wypukłość na powierzchni, o którą zaczepia się rękami i nogami. Raz klęczy, raz próbuje się unieść niczym w zamiarze ucieczki, gdy widok krwi staje się już nie wytrzymania. Jednak ani na chwilę nie wstaje, w tym jednym punkcie został przez kogoś przyszpilony, jego istnienie przygwożdżono do twardej ziemi i surowej rzeczywistości. Zachowuje się trochę jak zwierzę, które próbuje się zerwać z łańcucha, ale też może ta sytuacja jest jedynym sposobem, by przetrwać.

Agata Duda-Gracz nie pozwoliła także Cezaremu Studniakowi zbyt wiele mówić. Na pewno aktor mówi mniej, niż Makbetowi nakazał Szekspir. I nie jest do końca swych słów świadom. Wypowie jakieś zdanie, urwane, niezborne, zawsze drżącym lub dławiącym się głosem; są momenty, gdy to, co z siebie wyrzuca, brzmi jak litania pretensji wypowiadana ze spojrzeniem zafiksowanym gdzieś wysoko ponad nami albo jak skowyt kogoś, kto wie, że i tak przegra. Kiedy przychodzi do niego Lady (gościnnie z gdyńskiego Teatru Muzycznego Magdalena Kumorek), staje się jak dziecko, które przyjmuje wmawiane mu reguły bezwzględnej gry.

Zapewne można zarzucić Dudzie-Gracz, że to zubożenie Makbeta, że w ten sposób pozbawia się go całej psychologii,

a i relacja między małżonkami (Lady zdaje się postępować w dziwnym transie: i niewinna, i okrutna) zamienia się w schemat daleki od żywej Szekspirowskiej dramaturgii, ale też daje się to obronić, bo przecież Duda-Gracz w szkockiej tragedii odnajduje nowy potencjał. Gdzieś na przecięciu tragedii antycznych i osobistego teatru śmierci, który jest w centrum zainteresowania tej reżyser od dawna. Ma on już swe rozpoznawalne znaki. Anioł śmierci pochylający ze współczuciem i z litością nad umierającymi tak często w jej przedstawieniach - to jeden z nich.

Bo to przede wszystkim teatr współczucia człowiekowi w jego tragedii losu, najczęściej niewybranego i niezawinionego. Tym razem anioł też przychodzi: po Makbeta, uwalniając go od rzeki krwi, która spływa po scenie. Ale tragedia i tak się znów powtórzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji