Artykuły

Podwójne "merci"

"Romeo i Julia" Charles'a Gounoda w reż. Michała Znanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Iwona Karpińska.

W momencie, kiedy z dostępnych miejsc na widowni drugiego balkonu dokonywałam wyboru miejsca stojącego, nie wiedziałam, że podczas trwania premiery będę się czuła tak, jakbym wygrała los na loterii.

Od pierwszego momentu ujrzenia oświetlonej scenografii, od pierwszych dźwięków uwertury, od pierwszych wyśpiewanych słów artystów spektakl wciągał i ani na moment nie pozwalał usiąść, a gdy tylko przychodziła taka myśl, ze sceny padały słowa "Wstań!.." i natychmiast poddawaliśmy się temu nastrojowi. W ten oto sposób przez cały czas trwania spektaklu oddawaliśmy cześć wszystkim jego realizatorom, bo tak zbudować nastrój spektaklu, aby stanowił jednolity organizm dodatkowo w zespoleniu z widownią potrafią tylko najlepsi.

Dlaczego spektakl "Romeo i Julia" w Operze Śląskiej należy koniecznie obejrzeć w obu zaproponowanych obsadach? Dla mnie osobiście obsady zostały tak przemyślane, że oba zespoły uwypukliły dwie inne płaszczyzny tego dramatu.

Premierowa pierwsza obsada: Ewa Majcherczyk w roli Julii oraz Andrzej Lampert w roli Romea (oboje na zdjęciu) tak zbudowali swoje role, że to ich relacje, ich rozmowy, ich spotkania i uczucia stanowiły pierwszy plan, wszystko inne stawało się mniej ważne, stanowiło tło dla ich pięknej historii, nadali ciepły ton tej Szekspirowskiej opowieści.

W drugiej obsadzie: Ewelina Szybilska w roli Julii oraz Sang Jun Lee w roli Romea - tak zostali pokierowani przez reżysera, że to konflikty i spory, problemy z nich wynikające stanowiły pierwszy i najważniejszy plan, przez który para musiała się przebijać. Artyści zrobili to z całym powodzeniem.

Dopiero po wysłuchaniu i obejrzeniu obu premier miało się poczucie poznania kompletnej historii opowiadanej przez dwa wieczory z ogromnym smakiem i wyczuciem piękna i istotnych wartości życiowych.

A opowiadali nam także: chór - w genialny sposób schowany przez reżysera w zamku, podglądający, komentujący, szemrzący, balet - scena balu doskonale podkreślała wyniosłość i dostojeństwo Kapuletów. I pozostali artyści, bez których nie byłoby możliwe opowiedzenie tej historii: Ojciec Laurenty - Bogdan Kurowski, Marcutio - Paweł Konik/ Kamil Zdebel, Stefano - Michał Sławecki/ Anna Noworzyn-Sławińska , Kapulet - Zbigniew Wunsch/ Cezary Biesiadecki, Tybalt Maciej Komandera, Gertruda - Iwona Noszczyk/ Renata Dobosz, Parys - Łukasz Klimczak, Gregorio - Włodzimierz Skalski/ Wojciech Paczyński, Benvolio - Grzegorz Biernacki/ Hubert Miśka, Królowa Mab - Jadwiga Krowiak.

Były też dzieci. To od bawiących się dzieci - Romea i Julii spektakl się zaczyna i na dzieciach - duszach Romea i Julii spektakl się kończy, a może właśnie od nowa wszystko się zaczyna?

Brawo Michał Znaniecki i Luigi Scoglio! To było to! Idealna reżyseria, kostiumy i niezwykle wyważona scenografia. Podwójne "merci". Brawo za choreografię (Elżbieta Pańtak, Grzegorz Pańtak) oraz reżyserię świateł dopełniającą całość: Bogumił Palewicz - podwójne "merci".

No i brawa dla tych, bez których zupełnie nie byłoby to możliwe - dla orkiestry bytomskiego teatru operowego oraz dla kierownika muzycznego Bassema Akiki. A jak zabrzmiała orkiestra pod batutą nowego dyrektora artystycznego Opery Śląskiej, musicie się Państwo przekonać sami.

Publiczność wstając z miejsc powiedziała: było warto. Podwójne "merci".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji