Artykuły

Galeria naszych bliźnich

PUBLICZNOŚĆ bawi się dobrze i głośno się śmieje patrząc na znajome sprawy i typy. Nadęci dygnitarze, nędzni karierowicze, fachowcy od siedmiu boleści, urzędowe pyszałki czułe na reklamę własnej osoby, ignoranci wyrokujący bez wahania w dziedzinach, o których nie mają pojęcia, łapówkarze, defraudanci, spryciarze spekulujący na socjalizmie i rewolucji, zakute łby, opoje, oszuści, wielbiciele makatek z jeleniami i romansów cygańskich jako ustalacze gustów, itd. - litanię można by jeszcze długo ciągnąć. Wszystko to jest w komedii SERGIUSZA MICHAŁKOWA "KUPIŁEM POMNIK SWÓJ". Ktoś z tego typu ludzi, jakich oglądamy na scenie, mógłby nawet powiedzieć, że obraz jest tu zbyt ponury. Satyra - owszem, ale gdzie jest pozytywny bohater? Krytyka - jak najbardziej, ale czy to jest krytyka twórcza? Piętnowanie różnych wynaturzeń - to bardzo potrzebne, ale czemu nie widzieć niczego innego i zohydzać ustrój?

Oczywiście żartuję. Jak wiadomo tego rodzaju wątpliwości nikt nigdy wobec nikogo i niczego nie wysuwał. Mogłyby się one najwyżej znaleźć w nowej satyrycznej komedii w ustach nadętych dygnitarzy, nędznych karierowiczów, fachowców od siedmiu boleści itd. - patrz: litania wyżej przytoczona. Satyra Michałkowa z nimi wszystkimi obchodzi się bezceremonialnie, nie zostawia suchej nitki na dyrektorze przedsiębiorstw miejskich Poczesuchinie i całej galerii towarzyszących mu osób, rozładowuje atmosferę uzdrawiającym działaniem śmiechu i publiczność bije brawo - łącznie z Poczesuchinami znajdującymi się na widowni.

Komedia Michałkowa wyrosła z tradycji teatralnych Majakowskiego. Jest feeryczna i groteskowa, fantastyczna i realistyczna, misterium-buffo i wyjaskrawiona farsa dziejąca się w umownym teatralnym świecie. Tylko, że satyra Michałkowa przy całej swej celności jest bardziej powierzchowna, bardziej zewnętrzna niż u Majakowskiego. Nie sięga głębiej. I cała komedia złożona jest z kilku wątków nie rozwiniętych i nie związanych ze sobą, właściwie z kilku scen o charakterze skeczów w większości zabawnych, ale nie układających się w skonstruowany utwór dramatyczny. Tak też trzeba traktować "Kupiłem pomnik swój" i cieszyć się tym co daje, nie wysuwając zbyt natarczywych pretensji o to, czego w nim nie ma.

Przedstawienie w TEATRZE POWSZECHNYM reżyserował JACEK SZCZĘK - zmierzając raczej w kierunku tuszowania jaskrawości komedii, niż ich wyolbrzymiania. Scenografia KRZYSZTOFA PANKIEWICZA miała pokazywać brzydotę całego otoczenia i tła, ale była sama w sobie brzydka, niezdecydowana między komediowym realizmem a realistyczną groteską. Prawdziwą ozdobą przedstawienia był JAN CIECIERSKI, który wydobył maksimum efektów z postaci zapijaczonego kierownika cmentarza. Sam bawił się tą rolą, był bardzo prawdziwy i ani trochę nie przerysowany, bardzo śmieszny i aktorsko jakby obdarzony jakimś ciepłem wewnętrznym przy całej antypatyczności tej figury. KAZIMIERZ TALARCZYK jako główny bohater, który "kupił pomnik swój", grał trochę nadto z powagą, zbyt na serio. Reszta ról nie daje wielkiego pola do popisu. JANINA MARTINI zademonstrowała swoje doświadczone aktorstwo jako pani Poczesuchina, wdzięczną sekretarką była MARIA SEREDYŃSKA. WANDA JARSZEWSKA ładnie pokąsała maleńki epizod ze staruszką. Poza tym grali: Tadeusz Czechowski, Kazimierz Janus, Czesław Byszewski, Leszek Ostrowski i inni.

OBECNEMU na premierze autorowi publiczność i aktorzy zgotowali bardzo serdeczną owację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji