Artykuły

List otwarty Witolda Sadowego

do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Pana Piotra Glińskiego w obronie Instytutu Teatralnego.

Wielce Szanowny Panie Ministrze,

Wkrótce, jeśli dożyję, 7 stycznia 2018 skończę 98 lat. Poza dolegliwościami związanymi z wiekiem, moja pamięć funkcjonuje bezbłędnie. Nadal interesuję się teatrem. I nadal jestem aktywny. Jako aktora pamiętają mnie już tyko nieliczni. Znają mnie natomiast ci, których interesuje teatr. Jako felietonistę, recenzenta, autora kilku książek o teatrze i jako "Pogrzebacza" albo " Charona", który żegna odchodzących kolegów. Urodziłem się w Warszawie. Dwa lata po odzyskaniu niepodległości. W roku 1920. Głaskał mnie po głowie Marszałek Józef Piłsudski. Otrzymałem od niego cukierki. Byłem na jego pogrzebie. Żyłem w kapitalizmie. Przeżyłem II wojnę światową, okupację niemiecką, pobyt na Pawiaku, czasy PRL-u i znalazłem się nieoczekiwanie znowu w wolnym, kapitalistycznym kraju. Jestem więc żywą historią. Na aktora pasowano mnie 8 maja 1945 roku. Grałem wtedy po raz pierwszy Florisa w sztuce Maurycego Maeterlincka "Burmistrz Stylmondu".

W pierwszym po wojnie Teatrze m. s.t. Warszawy, na Pradze, za dyrekcji Jana Mrozińskiego. Dziś jest to Teatr Powszechny. Miałem szczęście znać prawdziwie wielkich ludzi tamtych czasów. Pracowałem z nimi. Uczyłem się od nich zawodu i pokory.

Darzyli mnie sympatią Juliusz Osterwa, Leon Schiller, Arnold Szyfman, Aleksander Zelwerowicza, Wojciech Brydziński, Maria Dulęba, Janina Romanówna, Jerzy Leszczyński, Mieczysława Ćwiklińska, Janusz Warnecki, Jan Kreczmar, Mira Zimińska, Tadeusz Sygietyński, Ludwik Sempoliński, Julian Tuwim, Jerzy Szaniawski, Jerzy Waldorff, Bohdan Korzeniewski, Erwin Axer, Janusz Warmiński i wielu innych ludzi związanych z kulturą. Mógłbym wymieniać ich nazwiska bez końca. Kocham teatr i zależy mi na jego dobrym imieniu. Nie należałem nigdy do żadnej partii. Należę do ZASP-u od roku 1945. Jestem Członkiem Zasłużonym. Nie interesuje mnie polityka, bo jest brudna. Ale muszę w niej uczestniczyć mimo woli. Trzeba mieć skórę wieloryba. A ja jej nie mam. Wszystko głęboko i niepotrzebnie przeżywam. Chciałabym, aby ludzie się kochali. Uśmiechali do siebie. Nie doprowadzali do konfliktów. Rozmawiali ze sobą, znajdowali język porozumienia. Ktoś może powiedzieć, że jestem marzycielem i nierealistą. Może? Wciąż mam mnóstwo przyjaciół i życzliwych ludzi, bo łączę, a nie dzielę. Aktorzy powinni służyć sztuce, a nie polityce. Robić to, co do nich należy. Tak było po wojnie. Aż do czasów "Solidarności". Wtedy się wszyscy rozpolitykowali. I trwa to niepotrzebnie do dzisiaj. Pamiętam słowa Kazimierza Dejmka, który w czasie buntu aktorskiego powiedział "Aktor jest do grania a d...a do s...a". I miał rację. Przepraszam za te słowa. Panie Ministrze, po tym wstępie przystępuję do meritum sprawy.

Szanowny Panie Ministrze,

z przykrością stwierdzam, że jest Pan niesprawiedliwy. Nieuważnie czyta Pan krytyczne uwagi kierowane pod Pańskim adresem. Oskarża Pan Instytut Teatralny za winy niepopełnione. W wywiadzie zatytułowanym "Nie jestem cenzorem", udzielonym Piotrowi Zarembie w numerze 204 "Dziennika Gazety Prawnej" znalazłem takie oto zdanie, które mnie zaniepokoiło: "Bywa, że i gdzie indziej, nie jest lepiej, choćby w Instytucie Teatralnym. Ja na e-teatrze, finansowanym przez nas czytam, że robię "czystki w teatrach". Pomijając już, że nie robię żadnych czystek, obraża się w ten sposób ofiary stalinizmu". Na litość Boską, Panie Ministrze, to nie jest wypowiedz kogokolwiek z Instytutu Teatralnego! To jest przedrukowany tekst, podpisany imieniem i nazwiskiem osoby, która to napisała! Instytut Teatralny nie ma z nią nic wspólnego! Przedrukowuje wszystkie teksty, które ukazują się w całej Polsce o teatrze. Od lat jestem związany z nimi. Najpierw z Działem Dokumentacji przy ZASP-e, który powstał w latach 70-tych ubiegłego stulecia, a potem przeistoczył się w Instytut Teatralny. Znam ich wszystkich. Wiem z jakim oddaniem i zaangażowaniem pracują, z kierującą na czele Dorotą Buchwald. Znakomicie prowadzącą Instytut Teatralny. Skrzywdził ich Pan, Panie Ministrze bardzo. Nie zasłużyli na to. Głęboko to przeżywają. Mam nadzieję, że naprawi Pan tę niefortunną wypowiedz i da im satysfakcję.

Z wyrazami szacunku

Witold Sadowy

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji