Artykuły

Wrocław poddaje się ostatni!

IX Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Dialog - Wrocław". Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej-Wrocław.

Tegoroczna edycja Dialogu przejdzie do historii, a kwestią sporną jest tylko pytanie, czy stanie się to przez jej wymiar artystyczny, czy gest społecznego oporu wobec cenzury.

Kilka miesięcy temu nikt się tego nie spodziewał, bo to miał być skromny festiwal. Gdy w lipcu Tomasz Kireńczuk, dyrektor artystyczny Dialogu, ogłaszał program, trudno było nie poczuć zawodu. Festiwal przyzwyczaił swoją publiczność do liczniejszych prezentacji, impreza padła jednak ofiarą cięć w miejskiej kulturze. Zgodnie z przewidywaniami, po tłustych latach związanych z Europejską Stolicą Kultury, przyszły gorsze.

Debata wokół "Klątwy"

Sprawy przybrały inny obrót we wrześniu, gdy poinformowano, że poza głównym programem we Wrocławiu zostanie pokazana "Klątwa", głośny spektakl warszawskiego Teatru Powszechnego w reżyserii Oliviera Frljića, który wywołał ostrą publiczną debatę. W jej efekcie m.in. minister kultury odciął finansowanie poznańskiemu festiwalowi Malta, którego reżyser był kuratorem.

Za pomysł sfinansowania pokazu wyłącznie z wpływów z biletów (były drogie, bo kosztowały 170-200 zł), Kireńczuk oberwał od obrońców artystycznej wolności. Krytykowali go, że takie rozwiązanie doprowadzi do sytuacji, w której władza, dysponująca publicznymi pieniędzmi, zawsze będzie mogła powiedzieć: Chcecie takiej sztuki? To sami sobie za nią zapłaćcie.

Okazało się jednak, że dla ministra kultury nie miało znaczenia, że za "Klątwę" widzowie zapłacą z własnej kieszeni. Uznał, że festiwal, w programie którego pojawia się ten spektakl, ze wsparcia resortu korzystać nie może. Wstrzymał półmilionową dotację na polską część programu Dialogu.

Akcja wsparcia dla festiwalu

Postawieni pod ścianą organizatorzy odwołali spektakle Marty Górnickiej, Jana Klaty i Wojtka Ziemilskiego. Ostateczne udało się jednak je uratować. Przyczyniła się do tego solidarnościowa akcja stowarzyszeń, instytucji, artystów, a przede wszystkim publiczności.

Dzięki zbiórce uruchomionej przez Kulturę Niepodległą uzbierano 200 tys. 600 zł, kwotę niezbędną, żeby Dialog odbył się w pełnym kształcie. Artyści zgodzili się na mniejsze honoraria, zrezygnowali z noclegów we Wrocławiu, podarowali też prezenty na zachętę dla uczestników zbiórki, a instytucje zaproponowały obniżenie stawek za wynajem swoich sal i darmową pomoc techniczną. Ten Dialog udał się tak świetnie dzięki pospolitemu ruszeniu ludzi na różne sposoby związanych z kulturą, zbiorowemu poczuciu odpowiedzialności za teatr. Udało się nie tylko uratować festiwal, ale też stworzyć wokół niego szczególną atmosferę wspólnoty. W autokarach, które wiozły widzów do Krakowa na "Wroga ludu", kuluarach teatrów, kolejce do Impartu na "Klątwę" wszyscy uśmiechaliśmy się do siebie w odruchu solidarności.

Jednocząca siła sztuki

Ten nastrój wzmacniały także pokazane w tym roku na Dialogu spektakle. Od "En avant! Marche!" Alaina Platela, wspaniałej opowieści o mocy wspólnoty, ale też o jednoczącej sile sztuki, przez możliwość fascynujących spotkań z bohaterami "Jednego gestu", głuchymi aktorami spektaklu Wojtka Ziemilskiego, aż po emocjonalną petardę, jaką był teatr jednej aktorki, Silvii Calderoni w monodramie "MDLSX", opartym na powieści "Middlesex" Jeffreya Eugenidesa. Siła tej opowieści była tak wielka, że po drugim pokazie część widzów podeszła do aktorki, żeby ją przytulić. Calderoni gra przez zdecydowaną większość przedstawienia odwrócona tyłem do widowni. A jednak od pierwszego zdania chwyta nas mocno za gardła i nie puszcza aż do finału.

Wyjątkowy wymiar miała prezentacja "Wroga ludu" Jana Klaty, a pomysł zawiezienia publiczności na przedstawienie do Krakowa pozwolił się jej zjednoczyć jak nigdy dotąd. Sam spektakl - mocny, energetyczny, dowcipny, znakomicie zagrany - był jak uderzenie obuchem w głowę.

Co powiedziałby doktor Stockmann w 2017 roku? - zastanawiał się Juliusz Chrząstowski, odtwórca roli uzdrowiskowego lekarza, który wykrywa w płynącej do miejskiego kąpieliska wodzie groźne bakterie. I odpowiada sobie: Może mówiłby o upadku teatrów - Polskiego i Starego, o cenzurze na Dialogu, o smogu, trzymającym krakowian za gardło. Albo może, traktując zatrutą wodę jako metaforę, zobaczyłby obraz nacjonalizmu, który nie pozwala nam oddychać.

Wbijanie szpili

Z kolei "Klątwa" pozwoliła widzom znaleźć odpowiedź na pytanie, czego tak naprawdę boi się władza. Kościelna (wątki pedofilii w spektaklu Frljicia zdominowały publiczną debatę o nim) i państwowa. Otóż, sprawy zaszły tak daleko, że strach budzi sama możliwość zadawania pytań, włącznie z tym podstawowym dla sztuki, o granice jej artystycznej wolności. Duch Brechta, przywołany na samym początku (do niego zwracają się aktorzy, na polecenie reżysera, który nie ma pojęcia, co z tą "Klątwą" Wyspiańskiego zrobić) unosi się nad całym spektaklem, jednakowo zjadliwym i bezlitosnym wobec pomnikowych autorytetów i nas widzów. Granica między kreacją a rzeczywistością przesuwa się tu nieustannie, wypowiadane zdania raz są brane w nawias, żeby za chwilę się z niego wyzwolić, a wszystko po to, żeby brutalnie wyrzucić nas z poczucia bezpieczeństwa, wbić szpilę w fotel, na którym się umościliśmy.

Teatralne "House of Cards"

Na finał dostaliśmy kolejny teatralny maraton Iva van Hovego, który w "Kings of War" (na zdjęciu) inscenizuje Szekspirowskie kroniki historyczne - "Henryka V", "Henryka VI" i "Ryszarda III". Szekspir ubrany we współczesny kostium mógłby konkurować z serialami pokazującymi władzę od najpaskudniejszej strony. I udowodnić twórcom "House of Cards", że tak naprawdę nie mówią niczego nowego, że wystarczy prześledzić losy kilku królów władających średniowieczną Anglią, żeby mieć mechanizm degeneracji poprzez władzę podany jak na dłoni. Rozumiem tych, którzy ten pięciogodzinny maraton przerwali w połowie, wychodząc w przerwie. Ale doprawdy, mają czego żałować. O ile obu Henrykom można wiele zarzucić, to Ryszard III w brawurowej interpretacji Hansa Kestinga w całości wynagradza to przydługie oczekiwanie na trzęsienie ziemi. Adam Sroka, który planuje wystawić "Ryszarda" w Teatrze Polskim, będzie musiał zmierzyć się z mistrzem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji