Artykuły

Krucjata Młodych zorganizowała publiczną modlitwę różańcową przed Impartem, w którym w czwartek o godz. 21 rozpoczęła się "Klątwa". - Publiczne bluźnierstwo wymaga publicznego zadośćuczynienia - uważają młodzi katolicy. Pod budynkiem zjawiło się ponad 30 policjantów.

O 19.40 pod Impart podeszły pierwsze osoby związane z Publicznym Różańcem - to kobieta i mężczyzna z transparentami, na których umieszczono cytaty z Apokalipsy św. Jana. Schowali je jednak ze względu na policjantów, którzy zaznaczyli, że demonstracja zaczyna się o godz. 20. Chwilę później zaczęli przychodzić kolejni.

- Te osoby są ofiarami zła, to zło zagościło w sercach zwykłych ludzi. Będziemy się więc z różańcami modlić o uzdrowienie moralne narodu - mówił dziennikarzom Jarosław Bogusławski. - Dzisiaj jest rocznica zamordowania Popiełuszki. To powinno być karalne, to znieważenie uczuć religijnych.

Przed Impartem rozstawili się też Obywatele RP oraz m.in Robert Wagner, którzy przynieśli białe róże i transparenty "Wolność sumienia i religii", "Wolność słowa i sztuki". Przyszli też członkowie ONR.

- Stoimy w obronie wolności. W obronie wolności słowa i wolności sztuki - mówili Obywatele RP. - Ten spektakl bezcześci dobre imię Polski. My nie mamy nic do tych osób, które kupiły bilety. Uważamy, że te osoby są ofiarami zła - powtarzał z kolei Bogusławski.

- To dzisiejsze zgromadzenie ma wywołać refleksję, szczególnie wobec tych, którzy decydują o kulturze w tym mieście. Dziwię się bardzo, że godzą się na wystawienie takiej sztuki. Nie chcemy podsycać złych emocji. Chcemy tylko refleksji - mówił przez megafon jeden z organizatorów publicznego odmawiania różańca. Wśród nich są członkowie ONR, przedstawiciele Ruchu Narodowego Wrocław, Młodzieży Wszechpolskiej, oraz osoby trzymające transparenty "Brońmy krzyża. Akcja Katolicka", "Nie chcemy dotacji dla profanacji", "Maryja zmiażdży głowę węża".

- Bluźnierstwo to nie jest wolność słowa. Bluźnierstwo to jest przyzwyczajanie do ohydy, i w tym wypadku mające charakter publiczny - mówił jeden z organizatorów, rozpoczynając różaniec. - Abyś nieprzyjaciół Kościoła świętego upokorzyć raczył, wysłuchaj nas, Panie - śpiewał prowadzący różaniec przed każdą kolejną dziesiątką.

Na budynku Impartu Obywatele RP wyświetlili z rzutnika napisy "Chroń dialog", "Powstrzymaj cenzurę", "Kultura niepodległa" .

- Więcej gapiów niż zadymy - stwierdził stojący pod Impartem mężczyzna.

- Staliśmy pod sztandarem, na którym jest m.in. lew, który symbolizuje pana Jezusa z Apokalipsy walczącego z Antychrystem. Jest wyprostowany i ma otwartą paszczę, zwróconą w lewo. Jest gotowy walczyć z lewicą. Wszystko, co jest lewe, jest sprzeczne z Kościołem. I taki powinien być katolik, który odważnie stoi naprzeciw wrogom Kościoła katolickiego - zakończył jeden z organizatorów, prosząc jeszcze o modlitwę za policjantów, którzy pilnują porządku.

Publiczna modlitwa różańcowa, która zaczęła się o godz. 20, ma wynagrodzić "Panu Bogu i Matce Bożej grzech bluźnierstwa". - Wystawiając tzw. sztukę, Impart dopuszcza się publicznego zgorszenia - napisali organizatorzy modlitwy różańcowej. - To, co się dokonuje, jest nie do opisania: profanuje się wizerunek Krzyża Świętego, znieważa się wizerunek Jana Pawła II i flagę Watykanu. To jest szydzenie z Pana Boga. To jest bluźnierstwo wymierzone w wiarę katolicką.

"Klątwa" wyreżyserowana przez Olivera Frljicia jest wystawiana w Imparcie w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog - Wrocław. To ze względu na ten spektakl obiecane 500 tys. zł dotacji wycofał minister kultury Piotr Gliński. Sam twierdził, że spektakl to "performance łączący działania artystyczne ze znieważaniem religii i naruszeniem najwyższych wartości Kościoła katolickiego".

Spektakl Frljicia jest wystawiany na zasadach samofinansowania - za sprowadzenie przedstawienia do Wrocławia zapłacili z własnej kieszeni widzowie, kupując drogie bilety (kosztowały od 170 do 200 zł). Warunkiem wystawienia "Klątwy" było jednak sprzedanie wszystkich. Udało się go spełnić już 5 października.