Wrocław. Tadeusz Różewicz wśród studentów
Brońcie swojej indywidualności. Szukajcie czasem samotności. Nie bójcie się, że w samotności człowiek się nudzi. Nuda jest czasem pożytecznym zaczynem najciekawszych myśli - apelował do wrocławskich studentów Tadeusz Różewicz.
Poeta ostatnio bardzo rzadko udziela się publicznie i tylko wyjątkowo zgodził się na spotkanie ze studentami podczas "Archipelagu Różewicza" - cyklu imprez z okazji przypadającej na początku października 85. rocznicy jego urodzin. Rozpoczął się on w marcu różewiczowską sesją naukową na Uniwersytecie Wrocławskim. Od czwartku odbywa się jego druga, wiosenna część - przegląd sztuk Różewicza z różnych teatrów i pokaz filmów, które współtworzył z bratem Stanisławem. Towarzyszą im spotkania i dyskusje. We wtorek impreza zakończy się pokazem "Duszyczki" w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego z Teatru Narodowego.
- Rozpoczęliśmy "Archipelag" wiosną z dwóch powodów. Na początku października będzie spiętrzenie wydarzeń związanych z rocznicą urodzin Tadeusza Różewicza. Zależało nam też na obecności studentów, a na początku roku akademickiego są zajęci innymi sprawami - tłumaczył Lambros Ziotas, pomysłodawca "Archipelagu".
Spotkanie z Tadeuszem Różewiczem na uniwersytecie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, a studenci żywiołowo reagowali na czytane przez poetę wiersze. W swobodnej atmosferze poważnie zabrzmiało końcowe wezwanie poety, by młodzi ludzie byli jak pojedyncze słowiki, śpiewające skowronki i kraczące kruki i bronili się przed włączeniem w chór stu tysięcy słowików, skowronków i kruków. - Myśleć jest lepiej w samotności - przypominał Różewicz, który końcowe wystąpienie określił jako rady dziadka.
Znaczącym wydarzeniem była sobotnia premiera filmu "Zabawy przyjemne i pożyteczne Tadeusza Różewicza i Eugeniusza Geta-Stankiewicza". Jest to dokumentalna opowieść o współpracy poety ze znanym wrocławskim miedziorytnikiem, której efektem była wystawa ich prac we wrocławskim Muzeum Narodowym.
Film uprzytamnia, jak wielkie znaczenie dla twórczości Różewicza miały jego kontakty z wybitnymi malarzami. Jak wiele czerpał inspiracji z plastycznych dzieł i rozmów z ich twórcami. Znakomity film, którego realizatorem był Lambros Ziotas, ma jeszcze jeden walor. Autorowi udało się tak uzwyczajnić obecność kamery, że widz ma wrażenie współudziału w swobodnej, intymnej rozmowie dwóch artystów.