Artykuły

Burska i Mosiewicz: teatr ma energię jak manifestacja

Ich tekst dostał się w tym roku do ścisłego finału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, teraz zaprezentują go w formie spektaklu w ramach sopockiego festiwalu ArtLoop. Z Bogną Burską i Magdaleną Mosiewicz przed premierą "Końca przemocy" w Teatrze Na Plaży, rozmawia Przemysław Gulda z Gazety Wyborczej - Trójmiasto.

Przemysław Gulda: Jedna z was jest artystką wizualną, druga zajmuje się przede wszystkim filmem, skąd więc wziął się pomysł wspólnego pisania tekstów dramatycznych?

Magdalena Mosiewicz: Studiowałam filozofię, w trakcie studiów tłumaczyłam teksty literackie, m.in. powieść Josepha Hellera. Pisałam też wtedy reportaże. Dopiero potem poszłam do Łódzkiej Szkoły Filmowej na Wydział Operatorski. Nie zaczęłam więc nagle pisać, tylko wróciłam do czegoś dosyć oswojonego. A dlaczego wspólnie? Może "normalnie" tak się nie pisze. Ale jak ma się doświadczenie pracy zespołowej w filmie i w teatrze, to właśnie taki tryb staje się normą. A jeszcze jak pisze się o możliwości i niemożliwości życia razem z zupełnie innymi ludźmi, to można od razu przećwiczyć na sobie wszystkie zaskoczenia i wysiłek porozumienia.

Bogna Burska: Dla mnie pisanie razem to nowe doświadczenie. "Bo czemu nie". Myślę, że nie trzeba się specjalnie przywiązywać do tego, jak się coś normalnie lub nienormalnie robi. Zawsze trzeba sprawdzić. Przede wszystkim w sztuce.

Jakiej problematyki dotyczy "Koniec przemocy"? Co było głównym impulsem do napisania tego tekstu?

Bogna Burska: Byłyśmy obie zaproszone do projektu dotyczącego pogardy w naszej nowej politycznej rzeczywistości. Byłam wtedy bardzo sfrustrowana wszystkim, co się dzieje wokół. Myślałam, że świat znanej nam demokracji już nie działa, że nie chcę ani podlegać rzeczywistości po wyborach, ani narzucać innym swojego światopoglądu. Że przy rozkładzie głosujących mniej więcej pół na pół, nie tylko w Polsce, ale i w Stanach, w Wielkiej Brytanii czy Kolumbii, i przy tak silnych rozbieżnościach światopoglądowych, trzeba mieć inne rozwiązanie. Że może można mieć różne państwa na jednym terytorium. Mówiłam o tym, a Magda zaproponowała wspólne napisanie tekstu. Joanna Krakowska nas zachęcała. Wspólne pisanie wypracowywałyśmy na bieżąco.

Jak oceniacie potencjał sztuki jako takiej, a zwłaszcza teatru, jeśli chodzi o zwiększanie świadomości i zaangażowania społecznego widzów?

Magdalena Mosiewicz: W Polsce jest kilka, może kilkanaście teatrów i kilka festiwali, które produkują zaangażowane spektakle, organizują dyskusje, wykłady, czasami nawet wydają książki. A ponad sto pozostałych teatrów publicznych robi rzeczy, o których nigdy nie słyszymy. A jednak ta nisza w niszy jest w stanie wywołać wielkie dyskusje, demonstracje uliczne, ostatnio spektakularne zbiórki funduszy. To znaczy, że potencjał jest. Chyba dlatego, że teatr to doświadczenie bardzo wspólnotowe, o podobnej energii jak manifestacja.

Bogna Burska: Myślę, że tak, że potencjał jest. I że to w teatrze teraz jest polityka. Pod tym względem sztuki wizualne są daleko za teatrem. Zawsze wierzyłam, że sztuka nie dzieje się w próżni. Że ma wpływ. Ale czasem, wiadomo, przychodzi zniechęcenie i wszystko wydaje się bez znaczenia.

Czy waszym zdaniem ostatnie polityczne awantury wokół polskiego teatru zwiększają jego społeczną rolę?

Magdalena Mosiewicz: Nie sugerowałabym, że awantury mają jakieś dobre skutki. Przez złośliwe decyzje polityczne marnujemy tylko czas, potencjał twórczy i publiczne pieniądze. Oczywiście cieszy mnie, że społeczeństwo stawia opór. Ale wolałabym, żebyśmy nie musieli zajmować się tak podstawowymi sprawami jak wolność słowa czy dotrzymywanie umów przez ministra. Wolę, kiedy teatr spełnia swoją społeczną rolę, angażując się w bardziej ambitne tematy.

Bogna Burska: Politycy celując w instytucje sztuki, zdają się mówić, że sztuka, w tym wypadku teatr, ma znaczenie. Fajnie byłoby zobaczyć kiedyś pozytywną wersję tego samego założenia.

W przypadku tej realizacji jesteście już nie tylko autorkami, ale także reżyserkami. Jak się odnalazłyście w takiej roli?

Magdalena Mosiewicz: Aktorzy mają za sobą bardzo różne doświadczenia i każdy wnosi coś innego. Anna Grycewicz pracuje w Teatrze Narodowym, ale grała też główną rolę komisarz Majewskiej w serialu "Paradoks". Iza Warykiewicz pracowała w bardzo politycznym Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Piotr Trojan sam pisze i reżyseruje, jest autorem spektaklu "Grind/r" w TR Warszawa. Jesteśmy z różnych miast, z różnych środowisk, każdy trochę inaczej interpretuje tekst o polityce, inaczej odnosi go do swojej sytuacji. Aktorzy są pierwszymi odbiorcami treści, jeżeli oni nie podchwytują jakiegoś wątku, to znaczy, że napisałyśmy coś z perspektywy swojej bańki towarzyskiej. Dobrze jest przejść taki test. Ale następnym razem napiszę dla siebie coś łatwiejszego. To jest dość nietypowa forma, nie ma nawet od kogo ściągać.

Bogna Burska: Dla mnie praca z aktorami to wielki stres i wielka radość. Zawsze mam duszę na ramieniu. I zawsze dowiaduję się masy rzeczy. Taki totalny eksperyment. No i jak mówi Magda: test tekstu.

Jak powstał pomysł wystawienia waszej sztuki w ramach sopockiego festiwalu ArtLoop?

Bogna Burska: Emilia Orzechowska przeczytała nasz tekst i zaprosiła nas. Pracowałam z Emilią już kiedyś, to była moja pierwsza realizacja na scenie. W ramach festiwalu ArtLoop zrobiłam z Klarą Bielawką monodram "Przyjemna i pożyteczna" w Teatrze na Plaży w 2015 r. Teraz tekst tego monodramu jest w katalogu zamykającym wszystkie edycje ArtLoopa. Nasza obecna współpraca jest kontynuacją tamtej.

Jak wygląda przygotowanie do tego spektaklu? Jaka będzie rola zespołu Nagrobki?

Magdalena Mosiewicz: Najpierw zrobiliśmy słuchowisko. Michał Januszaniec z Instytutu Teatralnego postanowił odświeżyć tę formułę w radiu, czyli wprowadzić nowe formy i nowych muzyków, reżyserów, autorów do mainstreamu. To się połowicznie udało, to znaczy słuchowiska zostały nagrane, niektóre były wyemitowane raz, inne wcale. Na szczęście mamy internet i wszystko będzie na stronie encyklopediateatru.pl. Adam Witkowski i Maciek Salamon z Nagrobków zrobili tła dźwiękowe i napisali piosenki do słuchowiska. Teraz zagrają je na żywo w spektaklu.

Gdzie będzie można zobaczyć spektakl poza prezentacjami na festiwalu ArtLoop?

Magdalena Mosiewicz: Prosto z Sopotu jedziemy do Lublina na Konfrontacje Teatralne. Festiwal odbywa się w tym roku pod hasłem "A co jeśli...?" i prezentuje alternatywne wizje, utopie społeczne, wyzwania dla wyobraźni. Kuratorzy Marta Keil i Grzegorz Reske, zaprosili nas na podstawie tekstu, jeszcze zanim dostał się do finału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej.

Bogna Burska: Potem mamy zaproszenie do Szczecina do Trafostacji Sztuki, chciałybyśmy pokazać to też o Warszawie. Ale szczerze mówiąc, na razie myślę tylko o pierwszych pokazach.

***

Spektakl "Koniec przemocy" na podstawie dramatu Magdaleny Mosiewicz i Bogny Burskiej, w ich własnej reżyserii, będzie można zobaczyć w ramach sopockiego festiwalu ArtLoop. Przedstawienia zostały zaplanowane w Teatrze Na Plaży (Sopot, al. Mamuszki 2) w: środę, 11 października o godz. 19.30 i czwartek, 12 października o godz. 19. Po czwartkowym spektaklu odbędzie się spotkanie z twórcami. Bilety: 30-40 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji