Artykuły

>>Balladyna<< objedzie Mazowsze

PIERWSZA pochwała za wybór "Balladyny", druga za to, że tak dobrze została wystawiona. Teatr Ziemi Mazowieckiej jeszcze raz potwierdził, że jest teatrem dużych ambicji i dużych możliwości. Ryzyko było niemałe - ze względu na skromne u środki sceniczne, którymi dysponuje jako teatr objazdowy i ze względu na niedościgłe wzory z poprzednich inscenizacji. W "Balladynie" występowali - trzeba pamiętać - Modrzejewska, Siemaszkowa, Przybyłko-Potocka, Wysocka, Rapacki, Węgrzyn, Osterwa, a z takimi wzorami nie łatwo się mierzyć.

Jednak - jak się rzekło - "Balladyna" wypadła całkiem interesująco. Reżyserki Krystyna Berwińska i Wanda Wróblewska uwypukliły dramat kobiety opętanej żądzą zdobywania władzy nawet po trupach. Z innych wątków zrezygnowały. I słusznie, bo na pełniejszej interpretacji teatr mógłby się potknąć.

Problem zbrodni, która rodzi inne zbrodnie przedstawiono bez zarzutu. Potęgowała się w miarę rozwoju akcji, aż urosła do momentu nieodzownej kary. I tu jakby zabrakło oddechu. Błysnęło światło, dał się słyszeć grzmot i Balladyna usunęła się niby rażona.

Ostatnia ta scena - wręcz słaba, właśnie na niby. Wydaje się, że artyści zdali się na łaskę karzącego zza światów pioruna i sami przestali grać. Nastrój grozy z poprzednich odsłon prysł za szybko. Nie dostrzegało się w ostatniej scenie ani patosu sytuacji, w której zbrodniarka sama się skazuje na śmierć, ani przerażenia k współwystępujących, świadków tak niesamowitego wykonania wyroku, ani ich przeświadczenia i ulgi, że sprawiedliwości stało się zadość.

To scena bardzo trudna, ale warto ją jeszcze raz przepracować - dla dobra całości.

BALLADYNĘ grała Krystyna Łodzińska. Widziałam ją poprzednio w "Ślubach panieńskich" jako naiwniutką Anielę. Zadziwiające, że w biegunowo różnej roli wypadła tak samo dobrze. Maryla Pawłowska, jako Alina obdarzona wdziękiem. Zasługuje na wyróżnienie zwłaszcza za niemą, ale jak wymowną scenę, w której się ukazuje jako zjawa na uczcie w zamku. Matka - Amelia Szymańska - wzruszająca, Grabiec - Bogdan Łysakowski - będzie się na pewno podobać. Kirkor - Zygmunt Wiaderny - poprawny. Pustelnik - Krystian Tomczak i Fon Kostryn - Andrzej Konic - chwilami za bardzo afektowani. Goplana - Halina Racięcka - pięknie recytuje wiersz. Skierka - Barbara Kołodziejska - miła, Chochlik - Robert Rogalski - mniej miły.

Muzykę wspaniale dobraną zwłaszcza w momentach ożywania światka Goplany skomponował St. Skrowaczewski. Za scenografię Liliany Jankowskiej i Antoniego Tośty - też pochwała. Uwaga krytyczna: Wiadomo, że w "Balladynie" dopuścił się Słowacki wielu nieścisłości historycznych. Ale ukazanie na uczcie w czasach Popiela szlachty ubranej, jak za króla Sasa - to już zbyt rażący anachronizm.

W programie umieszczano poza obsadą i zdjęciami ze sztuki, króciutkie "vade mecum" o "Balladynie" oraz słówko o aktorach, właśnie występujących.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji