Artykuły

Romuald Wicza-Pokojski: Czas na łączenie, a nie dzielenie

Powrót do klasyki, rozwijanie tematyki lokalnej, wielka klasyka literatury społecznej - dyrektor Teatru Miniatura ujawnia plany repertuarowe na najbliższy sezon - pisze Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Przemysław Gulda: Wstępnie planujecie na najbliższy sezon sporo premier - aż osiem - czy są szanse, żeby zrealizować je wszystkie?

Romuald Wicza-Pokojski: Tak. Jednak są to różne spektakle - i duże, i małe. Nad jednym spektaklem rozpoczniemy pracę w tym sezonie, a premiera będzie otwierać sezon kolejny. W tym sezonie skupiamy się na realizacjach dla dzieci i spektaklach związanych z tematyką lokalną.

Jednym z ważnych projektów, które macie w planach, jest specjalny spektakl z okazji 70-lecia teatru lalkowego w Gdańsku. Co to będzie?

- Spektakl okolicznościowy nawiązujący do kultowego spektaklu Miniatury "Bo w Mazurze taka dusza". Będzie to swego rodzaju lekcja teatru. Do napisania scenariusza oraz reżyserii zaprosiliśmy Mieczysława Abramowicza, któremu teatr lalek i Gdańsk są bardzo bliskie. Dziś większości osób Mieczysław kojarzy się przede wszystkim ze znakomitymi publikacjami dotyczącymi historii naszego miasta, ale to również reżyser teatru lalek, jeden z pierwszych absolwentów białostockiej szkoły teatralnej, przez kilka lat pracował również w Miniaturze. Warto przypomnieć, czym było przedstawienie "Bo w Mazurze taka dusza".

Na czym polegał jego fenomen?

- To był spektakl, który miał premierę w 1962 roku i pozostał w repertuarze teatru do lat 80. Zrealizowali go artyści, którzy stworzyli markę Miniatury - reżyserowała Natalia Gołębska, a lalki zaprojektował pierwszy dyrektor teatru Ali Bunsch. Do spektaklu powstało ponad pięćdziesiąt pacynek i kukieł. Animowało je grono wybitnych lalkarzy, m.in.: Aleksander Skowroński, Józefina Unczur czy Henryk Zalesiński.

Było to przedstawienie mocno osadzone w folklorze, taka była wówczas moda. Teatr zwiedził z tym spektaklem kawał świata i zdobył wiele nagród.

Na waszej scenie będzie można w tym sezonie zobaczyć adaptację klasycznego "Folwarku zwierzęcego" Orwella. Skąd pomysł, żeby tak gorący politycznie tekst wystawiać w tak gorącym politycznie okresie?

- Teraz jest czas na łączenie, a nie dzielenie. Jak to zrobić? Przyjrzeć się mechanizmom społecznym, a to Orwell idealnie opisuje. Nie interesuje mnie polityka jako taka. Jest zbyt mętna i jest siedliskiem zawiści. Nie będziemy się nią zajmować. Spektakl, o którym myślimy, dotykać będzie spraw ponadczasowych. Czy to będzie "Folwark zwierzęcy", czy "Bunt" Żeromskiego, to jeszcze dyskutujemy z reżyserem Jakubem Roszkowskim, autorem ostatniego sukcesu Miniatury - spektaklu "Krzyżacy", który w maju zdobył Grand Prix na najważniejszym festiwalu teatrów formy, Opolskim Festiwalu Teatrów Lalek.

Pomimo że nasz repertuar wypełniają spektakle dla dzieci, rozwijamy też nurt teatru dla młodzieży.

To bardzo trudny i zaniedbany obszar sztuki. A to przecież w okresie młodzieńczym kształtują się nasze postawy społeczne. W tym kontekście warto sięgać do wybitnej literatury, żeby rozmawiać o ważnych sprawach.

Kontynuujcie swoje poszukiwania lokalnej tożsamości, wystawiając "Wieloryba" Jerzego Limona. Na ile ten spektakl może grać z waszymi poprzednimi gdańsko-pomorsko-kaszubskimi realizacjami?

- Słusznie zauważasz kontynuację tematów lokalnych. "Wieloryb" to unikalne dzieło literackie mocno zakorzenione w tym regionie. W niesamowity, często zabawny sposób nawiązuje też do historii najnowszej. Reżyserem spektaklu będzie Jacek Głomb, liczymy na ucztę teatralną.

Poszerzycie w tym roku swoją ofertę dla zupełnie najmłodszych widzów. Jakie wyzwania kryją się w tworzeniu spektakli dla dzieci między pierwszym i czwartym rokiem życia?

- "Gwiazdka z nieba" to kolejny tytuł realizowany przez duet Marioli Fajak-Słomińskiej i Janusza Słomińskiego, którzy przygotowali u nas "Afrykańską przygodę". Specjalizują się w spektaklach dla "najnajów". Tego typu spektakle muszą odnosić się do zasad percepcji najmłodszych. To często przedstawienia bez słów, mające na celu pobudzenie wszystkich zmysłów małego widza poprzez łagodne, spokojne wciągnięcie go do uczestnictwa w teatralnej iluzji. Tak jak wspominałem, chcemy być teatrem dla widowni w każdym wieku, od roku do kiedy się da.

Uczestnictwo dzieci w sztuce od najmłodszych lat jest nieocenionym działaniem, którego efekty będą zauważalne w przyszłości. Co daje teatr? Rozwija inteligencję emocjonalną i wrażliwość estetyczną, uspołecznia, to jego niewątpliwe walory. Warto chodzić do teatrów i to już od najmłodszych lat.

Nie planujecie żadnych realizacji dla dorosłych. Czy po kilku eksperymentach tego typu oddajecie pole, stwierdziwszy, że to się jednak nie sprawdza?

- To dość mozolna droga. Rozwijamy scenę dla widzów dorosłych, być może nie w takim stopniu, jak byśmy wszyscy tego oczekiwali. Liczymy, że takie propozycje jak "Nie wierzę w śmierć", "Folwark zwierzęcy" czy "Wieloryb" będą interesujące również dla dorosłych, podobnie jak interesujące dla nich są nasze wcześniejsze premiery - "Krzyżacy" czy "Kasieńka". Trochę chciałbym odwrócić stwierdzenie "realizacje dla dorosłych" i powiedzieć "realizacje nie tylko dla dorosłych". Jesteśmy przekonani, że dobra sztuka trafia do odbiorców w każdym wieku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji