Artykuły

Chłopi

Na tę premierę czekaliśmy z prawdziwą niecierpliwością, każde bowiem nowe polskie dzieło operowe cieszy się zrozumiałym zainteresowaniem publiczności i krytyki, cóż dopiero, kiedy jest nim muzyczno-sceniczna adaptacja takiego arcydzieła literackiego jak "Chłopi" Władysława Reymonta.

Temat, po który sięgnął kompozytor Witold Rudziński jest wielki - swoim ogromem oraz wielowątkowym splotem dramaturgicznych wydarzeń odstraszyć mógłby twórcę mniej odważnego, Rudziński jednak, ufając widać swojej operowej twórczej rutynie oraz doświadczeniu, jakie dało mu przed laty opracowanie muzyki do teatralnej adaptacji "Chłopów", nie uląkł się rozmiarów i trudności pracy. Swoją operę oparł na libretcie pań Krystyny Berwińskiej i Wandy Wróblewskiej - autorek opracowania powieści Reymonta dla potrzeb Teatru Ziemi Mazowieckiej. Doświadczone autorki sporządziły libretto operowe opierając swą pracę na zasadzie redukcji. Zrezygnowały w ogóle z wprowadzenia na operową scenę wielu postaci, ograniczyły dramaturgię do spraw najważniejszych: postaci Jagny oraz konfliktu Lipce - dwór. W operze wyeksponować ponadto potrafiono, i do rangi siły napędowej kształtującej charaktery i budzącej namiętności, podnieść ziemię. Właśnie ona, czasem pokryta kiełkującą zielonością, to znów śniegiem, spękana, brunatna, dominowała w całym spektaklu - była kluczem do zrozumienia ludzkich perypetii. Wspomniałem o redukcji wątków: owa eliminacja wydarzeń, których nadmiar zaciemnić mógłby w operze kla-rowność dramaturgicznego rysunku, powiodła się znakomicie.

Witold Rudziński, dysponując tak znakomicie przygotowanym tworzywem literackim postanowił nie ograniczać się do niego, toteż przy pomocy muzyki odmalował dodatkowo nastrój po-szczególnych aktów wprowadzając do nich coś w rodzaju dźwiękowych, opartych na statycznym obrazie scenicznym, preludiów i interludiów. Dzięki temu doskonale oddany został klimat pór roku.

Pisząc o operowej wizji "Chłopów" trudno dzielić i analizować poszczególne elementy widowiska, którego siła ekspresji polegała przede wszystkim na spójnej i harmonijnej integracji reżyserii (Danuta Baduszkowa), świateł, dekoracji (Andrzej Sadowski), kostiumów (Zofia Wierchowicz), tańca (choreograf Witold Gruca), śpiewu i aktorstwa, oraz, oczywiście, muzyki. Czyż można jednak, mówiąc o operowej prapremierze, nie wspomnieć o muzyce? Rzecz przedziwna, pomimo bowiem pewnej niejednolitości stylistycznej, pomimo bliskiego sąsiadowania w partyturze fragmentów skomponowanych w oparciu o skalę diatoniczną z aleatoryką i skomplikowaną współczesną polifonią, muzyka robiła wrażenie zamkniętej i zwartej całości. Muzyka Rudzińskiego jest przy tym muzyką bardzo polską - o tej jej właściwości nie decyduje, wbrew pozorom, stylizowane cytowanie folkloru, lecz trudny do zdefiniowania wewnętrzny klimat lub temperament.

Brak miejsca nie pozwala opisywać dokładnie wykonania. Było ono doskonałe (przygotował je Antoni Wicherek) na szczególną pochwałę zasłużył jednak, kierowany przez Henryka Wojnarowskiego, chór Teatru Wielkiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji