Artykuły

Aleksandra Gryka - dziewczyna z undergroundu

Znamy ją doskonale... a może wcale? Jej kompozycje nie pozwalają przejść obojętnie, na długo pozostawiają niepokojący ślad w pamięci. Portret ALEKSANDRY GRYKI - młodej kompozytorki baletu "alpha Kryonia Xe".

Jest skryta, ostra i zamknięta w sobie. A może po prostu nie chce jej się z nami rozmawiać, bo woli swój wyimaginowany lub raczej wypracowany latami studiów kompozycji świat?

Krótkie utwory na taśmę, komputer i elementy wideo czy performance prezentowała w Krakowie wielokrotnie - podczas Dni Muzyki Kompozytorów Krakowskich, na polsko-niemieckim festiwalu "Dotknięcie żywiolów" czy festiwalu Audio Art. W 2001 roku debiutowała na najważniejszej polskiej trybunie muzyki współczesnej -Warszawskiej Jesieni. Przed tygodniem zaś na scenie Teatru Wielkiego Opery Narodowej.Tam gdzie od lat królują Moniuszko, Mozart i Verdi, odbyła się prapremiera bale tu "alpha Kryonia Xe" Aleksandry Gryki.

Skąd ją znamy

29-letnia kompozytorka pochodzi z Warszawy. Z Krakowem jest jednak mocno związana od 1998 roku. To w tu tej szej Akademii M uzycznej studiowała kompozycję pod kierunkiem Krystyny Moszumańskiej-Nazar, ucząc się jednocześnie kompozycj i komputerowej pod okiem Magdaleny Długosz. Od lat współpracuje też z prowadzonym przez Marka Chołoniewskiego Studiem Muzyki Elektroakustycznej krakowskiej AM. I dzięki temu właśnie znamy ją chyba najlepiej.

Przetwarzane elektronicznie dźwięki, pobudzające wyobraźnię zdarzenia muzyczne i wideoobrazy - płynące szybko, świetnie zgrane i bardzo dynamiczne-cechująjej utwory. Aleksandra Gryka tworzy muzykę elektroakustyczną (na taśmę, komputer, wideo), ale pisze też tradycyjne "papierowe" partytury. Należy do najmłodszej generacji polskich kompozytorów. Jej koledzy - podobnie jak i krytycy - uważąjąją za wybitną i niezwykle wyrazistą postać.

Marek Chołoniewski: - To jedna z najbardziej oryginalnych studentek, jakie do tej pory poznałem. I w zachowaniu, i w kontakcie i przede wszystkim w tym, co robi. Do tej pory zawsze tworzyła rzeczy nieprzeciętne. Improwizowała i komponowała. Nie istniały dla niej obowiązujące na ogół podziały. To naprawdę nieprzeciętny talent. Poza tym Ola bardzo szybko wchodziła w nowe media. Była na przykład jedną pierwszych pierwszych osób, które zaczęły się zajmować projektami audiowizualnymi. I wcale nie trzeba było jej do tego namawiać. Wszystkich najtrudniej szych wyzwań podejmowała się z takim samym wielkim zaangażowaniem. Jej utwory należą do najciekawszych w grupie najmłodszego pokolenia kompozytorów. Jest dość zamknięta w sobie, ale w prywatnym kontakcie naprawdę świetna.

Do Aleksandry Gryki trudnojest dotrzeć. Dociekliwe pytania dziennikarzy muzycznych kwituje zwykle krótką, zbywającą odzywką. "Tak miało być", "Życie nie jest proste" - to jedyne wypowiedziane przez nią zdania podczas zorganizowanej po warszawskiej prapremierze dyskusji melomanów, twórców i muzykologów.

Balet

Pisząc "alpha Kryonia Xe", inspirowała się opowiadaniem Stanisława Lema "Trzej elektrycerze" ze zbioru "Bajki robotów". Nigdy zresztą nie ukrywała swych fascynacji literackich: Gombrowicz, Poe, Nabokov i właśnie Lem. Podkreśla też, że inspirujeją science fiction oraz świat liczb. "Trudno mi coś wyrazić jedną myślą. Jak myślę jakiejś jakiejś rzeczy, to myślę również o rzeczach związanych z nią bliżej lub dalej. Poza tym lubię kosmos... wszechświat... czarne dziury... galaktyki... czarna materia... materia?... czas... liczby te nano i te makro... i ta malutka Ziemia ze swoimi mieszkańcami w tym wszystkim...".

Partyturę baletu ukończyła w ubiegłym roku, na długo przed śmiercią pisarza. W jej kompozytorskim dorobku to pierwsze tak wielkich rozmiarów dzieło. Partyturę stworzyła na poły klasycznie, na poły nowocześnie - występują tu "żywe" instrumenty, raz po raz odzywają się ich elektronicznie transformowane echa, tańczy czternastoosobowy zespół, wreszcie gra komputer (ulubiony instrument Gryki). Pomimo rozbudowanej obsady spektakl sprawia wrażenie bardzo kameralnego i chłodnego.

Aleksandra Gryka: - Lem opowiada o planecie zrobionej przez wyjątkowo utalentowanego konstruktora. Znajdują się na niej klejnoty zwane zorzami polarnymi, a elektrycerze chcą je ukraść, na szczęście ich próby są daremne. Kosmos pozostaje taki, jaki był zawsze - nienaruszony.

Mroźna atmosfera spektaklu wynika też z osobowości kompozytorki. "Kiedyś jak już stwierdzę: dość, to wyjadę na Islandię i zacznę łowić ryby. Północ mnie bardzo pociąga: cisza, przestrzeń i surowość taka, że aż boli! Zdecydowanie bardziej lubię Północ niż Południe. I morze... ocean... zimną, prawie nieskończoną wodę..." - mówiła w jednym z niewielu publikowanych wywiadów.

Magdalena Długosz: - Ola może się wydawać ostra, kanciasta, nieprzystępna, chłodna. Ale osoby, które znają ją bliżej, wiedzą, że głęboko ukrywa delikatną, wrażliwą i subtelną duszę. To zresztą słychać wj ej utworach, choć ona sama pewnie nie do końca zdaje sobie z tego sprawę...

Na narodowej scenie

Prapremiera baletu "alpha Kryonia Xe" odbyła się ponad tydzień temu, 7 kwietnia, na scenie Teatru Wielkiego Opery Narodowej.

Magdalena Długosz: - Byłam na premierze. To wielki sukces! Zaskoczyła mnie tylko trochę oprawa choreograficzna i scenografia. Znając partyturę, spodziewałam się raczej chłodnej scenerii, innego typu narracji, klimatu science fiction... Ale przedstawienie wydaje mi się spójne i przekonujące.

Obecność dwudziestodziewięcioletniej kompozytorki w Operze Narodowej to ewenement. Scena, na której od lat króluje klasyka sprzed wieków, rzadko przyjmuje dzieła współczesne. Jeśli już, to raczej tych starszych, doświadczonych i zasłużonych, jak Krzysztof Penderecki, niż reprezentantów młodego nurtu muzyki elektroakustycznej. Ich kompozycje powstają komputerach i często - po koncertowej prezentacji - tam pozostają.

- Ten spektakl dowodzi, że żyjemy w kraju normalnym, w którym możliwy jest wreszcie dialog kulturowy słychać było w kuluarach opery.

Magdalena Długosz: - Ola zasłużyła na to wyróżnienie. Zapracowała na nie. To niezwyklepracowitai uzdolniona dziewczyna. Do wszystkiego zawsze podchodziła z olbrzymim zaangażowaniem i determinacją. Jestem pewna, że to dopiero początek jej drogi.

Aleksandra Gryka nie przecenia swego baletowego debiutu. W udzielonym tuż przed prapremierą wywiadzie przyznała, żejest nieco rozczarowana pracą choreografa: "Generalnie chodziło mi o to, żeby było jak najmniej ruchu, o rodzaj minimalizmu ruchowego. Początkowo chciałam, żeby tego w ogóle nie tańczyli tancerze, tylko małe, zdalnie sterowane robociki". W końcu jednak ustąpiła:"Choreograf i scenograf mają wolną rękę. Nie zamierzam się do niczego wtrącać. Ja tylko napisałam muzykę". Ostateczny efekt tego przedsięwzięcia oceniła krótko: - W porządku.

***

Korzystałem z wywiadu przeprowadzonego przez Ewę Szczecińską i Jana Topolskiego ("Glissando" 3/2005) oraz książki programowej Teatru Wielkiego Opery Narodowej do premiery "Fedry" Dobromity Jaskot i "alpha Kryonia Xe" Aleksandry Gryki w ramach cyklu "Terytoria".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji