Artykuły

Pan Kleks zaczarował opolską widownię

"Akademia Pana Kleksa" wg Jana Brzechwy w reż. Jacka Gębury w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Martyna Friedla w Gazecie Wyborczej - Opole.

W Opolskim Teatrze Lalki i Aktora powstał znakomity lalkowy spektakl muzyczny, realizacja kultowej "Akademii Pana Kleksa".

Realizatorzy w dużej mierze nawiązują do ekranizacji bajki Jana Brzechwy w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego o tym samym tytule. W ponad półtoragodzinnym przedstawieniu Jacka Gębury (reżyseria i choreografia) odnaleźć można zarówno elementy pierwszej baśniowej, jak i drugiej, mroczniejszej części. Adaś Niezgódka (Jakub Kowalczyk) przeżywa kolejne przygody, by pomóc Szpakowi Mateuszowi przywrócić ludzką postać.

"Witajcie w naszej bajce..."

Piękną, oszczędną scenografię opracowała Eva Farkašová, znana opolskim widzom z niezapomnianej realizacji "Iwony, księżniczki Burgunda", a z bliższych czasowo spektakli, m.in.: "Smacznego, proszę wilka".

Głównym elementem scenografii, odznaczającym się na czarnym tle, jest wielki szkielet budynku Akademii wraz z ogromnymi schodami, po których poręczy zjeżdża profesor Ambroży. Konstrukcja jest jak refleks, jak niewyraźne wspomnienie z dzieciństwa, bez przepychu z realizacji Gradowskiego. Na froncie umocowano zaledwie fragmenty ścian, przypominające nierówno wyrwane kartki z zeszytu. Na tak zarysowanym planie pojawia się wiele fascynujących animacji Magdaleny Kasperczyk w projekcjach wideo. Bajkowe, w znaczeniu piękna i wyobraźni, rozwiązania scenograficzne pojawiające się w spektaklu, oddają klimat zaczarowanego świata.

Świetne aranżacje hitów Andrzeja Korzyńskiego z filmowej "Akademii" subtelnie uwspółcześnione przez Tomasza Leszczyńskiego, bardziej rockowe niż oryginały, sprawiają, że to, co pozornie dobrze znane, nie męczy. Wręcz przeciwnie, widzowie - bez względu na wiek - automatycznie podśpiewują pod nosem i poruszają się w takt muzyki. Piosenki w Opolu zyskują nowy wymiar

"Tu wszystko jest możliwe"

Chłopców ze szkoły przedstawiają humanoidalne lalki. Mimo, że są one szczególnie trudne do animacji, akcja w spektaklu jest niezwykle dynamiczna, sceny zbiorowe rozegrane w sposób błyskotliwy, a ruchy "chłopców" są precyzyjne.

Niezrównany Tomasz Szczygielski, jako szalony naukowiec-artysta, ujmuje swoją charyzmą, gra kostiumem i nie da się ukryć, że jego zwariowana, żywiołowa kreacja z pewnością zostanie zapamiętana na długo. Aleksandra Mikołajczyk w roli mechanicznego chłopca Alojzego jest fantastycznie przerażająca. Dzięki sztywnym gestom i powstrzymywanym przedwcześnie ruchom, które pozbawione są ludzkiej naturalności, stworzyła postać, która bezwzględnie zatrzymuje na sobie uwagę widza. Dreszcz wywołuje również jej elektronicznie przesterowany groteskowy głos.

Przeciwieństwem w charakterze postaci jest tu oczywiście Adaś Niezgódka. W opolskiej realizacji ujmującą postać odgrywa Jakub Kowalczyk. Aktor świetnie sprawdza się w roli dziecięcych postaci (pamiętacie uroczego Zajączka ze wspomnianego wyżej spektaklu "Smacznego, proszę wilka"?). Kowalczyk wyróżnia się niezwykłą, w porównaniu do innych, plastyką ruchu, która charakteryzuje dobrych tancerzy. Między innymi dzięki temu potrafi nadać swojej postaci i samej lalce - chłopięcości.

Dzięki bogatej fabule, w której pojawiają się postacie z różnych bajek, aktorzy odgrywający role chłopców z Akademii, mają również inne role. Anna Jarota rozbawia widzów jako nierozgarnięta Królewna Śnieżka (tu jeszcze warto wspomnieć o figlarnym pomyśle scenografki, aby umieścić na scenie krasnale ogrodowe). Karolina Gorzkowska zachwyca niefrasobliwością jako Królewna Żabka. Jej song o zachowaniu autonomiczności, wsparty oprawą taneczną męskiego duetu, wzbudza rechot. "Raz zobaczonego nie można odzobaczyć". Krzysztof Jarota potrafi z kolei zbudować tajemniczość postaci Szpaka Mateusza, zarówno głosem, jak i grą ciała. Aktorzy powołują całą paletę emocji.

"...bo z wami jest weselej"

Przed premierą realizatorzy wspominali, że opolska "Akademia Pana Kleksa" nie będzie spektaklem dla dzieci. To prawda - zespół utalentowanych aktorów, nie pozbawionych poczucia humoru, we współpracy z pomysłowym reżyserem - stworzył realizację uniwersalną. Groteska jako środek artystyczny, pojawia się tam, gdzie to zaplanowano, a muzyka porywa. Można sobie zweryfikować wspomnienia nie poprzez płytki sentymentalizm, lecz obcowanie z dobrą sztuką.

Warto odwołać się również do jednej z intencji, z jakimi tworzono spektakl. Twórcy chcieliby, aby nauczyciele byli tacy jak Pan Kleks, wraz z jego nieposkromioną wyobraźnią jak u dziecka i nieszablonowymi metodami nauczania. Szkoły przyjdą - jest szansa, że marzenie się w jakimś zakresie spełni, chociaż dzięki projektom edukacyjnym, nie brakuje dobrych pedagogów w bliskim OTLiA środowisku.

Co ważne, twórcy pokazują też, że warto wsłuchiwać się w szum dziecięcych rozmów, bo można z niego wyłapać cenne informacje. To też drobna wskazówka dla kolejnych widzów - w chaotycznym, na pozór, gwarze uczniów Akademii, kryją się skarby.

Pozostaje jeszcze inny rodzaj nauki, płynący z treści: kiedy nauczyciel "maleje" - a kiedyś musi to nadejść - uczniowie muszą się stać samodzielni. Ci, którzy odebrali dobrą edukację, poradzą sobie bez problemu. Pan Kleks uczył samodzielności i wiedział, kiedy ze sceny zejść.

Zejść z afisza natomiast jeszcze długo, długo nie powinien opolski spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji