Artykuły

Dwie grube krechy

"Tartuffe albo Szalbierz" w reż. Jacquesa Lassalle'a w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Można powiedzieć, nawet bardzo grube krechy stanowią tu nie tylko ramę kompozycyjną przedstawienia, ale i wyznaczają kierunek przesłania spektaklu. Jedna krecha na początku, druga w finale. Pierwsza scena pierwszego aktu to ekspozycja, w której pani Pernelle, seniorka rodu, z zacietrzewieniem poddaje krytyce postaci wypełniające dom jej syna Orgona. Ta scena, bez żadnych osłonek, wprost jak tylko można, wskazuje adresata aluzji: Radio Maryja. Finał zaś to aluzja do obecnej władzy. Jedno i drugie szyte tak grubymi nićmi, że grubiej już nie można. Szewcy nazywają je dratwą.

A wielka szkoda, bo takie celowe nastawienie się na doraźność - aby tylko przyłożyć władzy i Radiu Maryja - co, jak widać w mediach, no i w teatrze, jest teraz bardzo modne - odbiera sztuce Moliera jej uniwersalizm i głębszą interpretację, a samemu autorowi (trawestując Gombrowicza) przyprawia się tzw. gębę (tu w znaczeniu pióra i idei). Dziwi to tym bardziej, że twórca warszawskiego "Tartuffe'a", Jacques Lassalle, znany francuski reżyser, który na początku lat dziewięćdziesiątych zarządzał paryską Comedie-Francaise, wspaniałym teatrem zwanym Domem Moliera, uważany za specjalistę od wystawiania sztuk Moliera (choć w swoim bogatym dorobku ma także wiele innych utworów), dał się zwieść jakiejś lokalnej wojnie.

"Tartuffe" to rzecz o udawanej religijności w określonym celu, o tym, jak łatwo można człowiekiem manipulować, kiedy ten nie jest dość silny, by odróżnić fałsz od prawdy. To rzecz o cynicznym żerowaniu na uczuciach religijnych po to, by wykorzystać je w budowaniu własnej kariery. Pamiętamy przecież przykłady z czasów stanu wojennego, kiedy to tzw. opozycja zarówno polityczna, jak i intelektualna oraz artystyczna w Kościele znajdowała przestrzeń dla swojej twórczej egzystencji, a potem, po obaleniu systemu, tylko część tych ludzi została w Kościele i jest do dziś. Innym było to doraźnie potrzebne, wszak to rodzaj "promocji" dzieła, które tworzą. I korzystają z tej ówczesnej "promocji" do dziś, choć krytykują Kościół, kiedy tylko się da. A inny przykład: używanie osoby Ojca Świętego Jana Pawła II dla zrobienia własnej kariery czy to w polityce, czy w twórczości artystycznej, przy jednoczesnym napadaniu na Kościół. Obłuda, chęć zysku za wszelką cenę i każdą metodą, korzystanie z naiwności ludzkiej towarzyszą nam od wieków. A religia była i nadal będzie wykorzystywana przez rozmaitych szalbierzy.

Rozpoczynająca przedstawienie Anna Chodakowska w roli Pani Pernelle, usytuowana na wózku inwalidzkim, trzymanym w ręku różańcem wywija niczym batem, z zaciętością i agresywnie poganiając domowników i uderzając nim służącą. U Moliera nie ma mowy o różańcu, Pani Pernelle policzkuje sługę. W tradycji przyjęło się, że jest osobą utykającą na nogę i zazwyczaj aktorki grające tę rolę podpierają się laską. Dlaczego laskę zamieniono na wózek inwalidzki? Może dla silniejszego efektu: wózek plus różaniec, no i brak tolerancji oraz wrogie nastawienie do stylu życia innych domowników. A wszystko to wyrażane nieustanną agresją i wolą walki o zachowanie status quo Tartuffe'a buduje wyrazisty obraz jakiejś zaskorupiałej fundamentalistki. Można powiedzieć, że Anna Chodakowska zrobiła z tej sceny własny monodram zagrany we właściwej sobie stylistyce, znanej z innych spektakli i zdecydowanie odbijającej od konwencji estetycznej tego przedstawienia. Szkoda, że aktorka przez cały czas buduje swoją rolę na tej samej nucie maksymalnej agresji wyrażanej ciągłym pokrzykiwaniem, podniesionym głosem, jego wciąż tą samą barwą i gestem z wymachiwaniem różańcem. Zbyt grubą krechą zostało to narysowane. Warto by choć trochę powściągnąć te emocje, co nie jest niemożliwe, wszak Anna Chodakowska jest świetną aktorką i potrafi zagrać nie tylko na jednej nucie.

Przedstawienie "Tartuffe'a" w Teatrze Narodowym grane jest w nowym, dobrym tłumaczeniu Jerzego Radziwiłowicza, który wcielił się w postać Orgona. Wydawałoby się, że skoro aktor przetłumaczył tekst sztuki, to w każdym szczególe ma też przemyślaną rolę Orgona, bogatego mieszczanina, mającego dość wysoką pozycję społeczną. Tymczasem Jerzy Radziwiłowicz gra dość prymitywnego typa. Podobnie nie przekonuje mnie Wojciech Malajkat jako tytułowy Tartuffe, niewiele aktor wydobył z tej postaci. Tak jak i Danuta Stenka w roli Elmiry, żony Orgona. Aktorka stosuje tu dystans do postaci, którą gra, jest zimna, daleka i niewiele o niej wiemy. Nawet w kulminacyjnej scenie, kiedy pragnie unaocznić mężowi siedzącemu pod stołem, jakim draniem i oszustem jest Tartuffe, nadal pozostaje w owym dystansie do roli.

Najlepsza w spektaklu, najbardziej wyrazista, przekonująca jest Beata Ścibakówna, która gra Dorynę, pokojówkę córki Orgona, Marianny (w tej roli Karolina Gruszka). Choć logicznie rozumując, można by się zastanawiać, dlaczego ta pyskata Doryna może sobie na tak wiele pozwalać w stosunku do wszystkich domowników, a zwłaszcza do pana domu, wszak należy do służby. Nie można nie wymienić tu Henryka Talara, który wprawdzie ma tylko epizod, gra Pana Godzica, komornika nasłanego na Orgona przez Tartuffe'a, ale jakże znakomicie aktor te swoje pięć minut na scenie wykorzystał. Aż żal, kiedy schodzi ze sceny.

No i pora na finał, czyli na drugą grubą krechę wymienioną w tytule recenzji. Oto na widowni - mimo że spektakl jeszcze trwa - zapalają się światła i na balkonie w loży, gdzie zazwyczaj siadają honorowi goście, przedstawiciele władzy, pojawia się postać ze spektaklu. To Oficer Gwardii Królewskiej grany przez Marka Barbasiewicza. Oznajmia, że Tartuffe jest aresztowany, Orgonowi zaś nic już nie grozi, bo "mamy monarchę, który tępi krętaczy, (...) zło zapomina, za dobro odpłaci" itd., itd. Aktor zwraca się nie do postaci na scenie, lecz do nas na widowni. Patrząc na widzów, robi niejako wielkie oko. Publiczność podchwytuje ironię, bo wiadomo, że to krytyka władz. I to jak grubymi nićmi uszyta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji