Prowokująca "Salome"
Kiedy prawie 90 lat temu Richard Strauss prezentował w Dreźnie swą operę inspirowaną dramatem Oscara Wilde'a, była to prapremiera pełna prowokacji artystycznych i obyczajowych. Wszystko w "Salome" było wówczas kontrowersyjne, i wybór tematu, i osoba Oscara Wilde' a, i tytułowa bohaterka, i wreszcie sama muzyka Straussa. Dziś oczywiście "Salome" to klasyka, ale każda jej inscenizacja jest nadal artystycznym wydarzeniem.
Reżyser warszawskiej premiery Marek Grzesiński twierdzi jednak, że zapewne jego spektakl będzie też rodzajem prowokacji, bo tego po prostu w "Salome" uniknąć się nie da. Co prawda, inne są już dzisiaj prowokacje obyczajowe, te zatem wątki opery można by uznać za zwietrzałe, ale "Salome" nadal jest dziełem żywym i co najważniejsze - zachęcającym do intelektualnej prowokacji.
Autorem scenografii w Teatrze Wielkim jest Andrzej Majewski, który nie ukrywa, że "Salome" to jedna z jego ulubionych oper. Realizował ją już kilkakrotnie w świecie, jego dekoracje i kostiumy do tej opery można nadal oglądać na scenie Covent Garden, choć pochodzą z lat siedemdziesiątych. Spektakl bardzo jednak się podoba, że ciągle utrzymuje się w repertuarze londyńskiej opery.
Na konferencji prasowej 4 bm. realizatorzy odsłonili nieco tajemnic związanych ze swą premierą. Wiadomo już na przykład, że w tym spektaklu śpiewacy będą mieli orkiestrę za sobą, a nie przed sobą, jak to zwykle bywa w operze. Nie zdradzono jednak, jak zostanie rozegrany słynny taniec siedmiu zasłon, w którym Salome swą nagością kusi króla Heroda. Znane są natomiast nazwiska odtwórczyń roli tytułowej w dwóch spektaklach premierowych. I tak uwodzicielską Salome będzie Ormianka Hasmik Papian /9 bm./ znana warszawskiej publiczności jako Norma i Aida, a także utalentowana śpiewaczka i aktorka Ewa Iżykowska /10 bm./ od paru lat związana przede wszystkim z teatrami operowymi w Szwajcarii. Kierownictwo muzyczne spektaklu sprawuje Andrzej Straszyński.
