Artykuły

Aktorzy żydowscy kibicują Legii. Premiera "Kibiców" Michała Buszewicza

- W teatrze publiczność jest tylko publicznością, a w sporcie bardzo istotnym elementem dramaturgii całego wydarzenia. Dzieje się pewnego rodzaju spektakl, przekazywane są komunikaty. Relacja między kibicami a piłkarzami jest rozciągnięta od uwielbienia do ostrego konfliktu - mówi Michał Buszewicz przed premierą "Kibiców" Teatru Żydowskiego w Nowym Teatrze w Warszawie.

W rzeczywistości nie spotykają się, a w teatrze mają szansę założyć wspólną grupę kibiców - aktorzy Teatru Żydowskiego i fani Legii Warszawa wystąpią w spektaklu Michała Buszewicza pt. "Kibice".

Spektakl Teatru Żydowskiego będzie można zobaczyć w Nowym Teatrze, premiera w poniedziałek.

Izabela Szymańska: Komu kibicujesz?

Michał Buszewicz*: Nie znam się na piłce, nie interesowałem się nią do tej pory, pierwszy raz na meczu byłem niedawno. A żeby było jeszcze gorzej - jestem z Krakowa.

To skąd pomysł, by z aktorami Teatru Żydowskiego zająć się tematem kibiców Legii Warszawa?

- Kiedy pracowaliśmy dwa lata temu z Anią Smolar nad "Aktorami żydowskimi", przeprowadzaliśmy wywiady z całym zespołem. Jeden z aktorów, Piotrek Wiszniowski, powiedział, że oprócz tego, że jest aktorem Teatru Żydowskiego, to chodzi na Legię na mecze - na trybunach trochę się wstydzi, że pracuje w Żydowskim, a w Żydowskim trochę się wstydzi, że jest kibicem. Pomyślałem, że to jest najlepszy moment, by zająć się dwoma "zwaśnionymi rodami", bo w przestrzeni publicznej raczej nie dochodzi do ich spotkania. A do tego słowo "żyd" w świecie piłkarsko-kibicowskim przeważnie jest łączone z Łodzią, gdzie mieści się klub Widzew.

Przez lata był to największy przeciwnik Legii i część jej kibiców używała słowa "żyd" jako obelgi, pisali na murach "Widzew-Żydzew". Czy kibice nie mieli do ciebie dystansu przez to, że robisz spektakl właśnie w Teatrze Żydowskim?

- Mieli. A kiedy aktorzy usłyszeli, że spotkają się z kibicami Legii, byli w pierwszej chwili przerażeni; przekonaliśmy ich do tego projektu, oni przekonali się do siebie nawzajem i teraz, pod koniec prób, mogę powiedzieć, że było warto.

Wykonawcy grają siebie?

- W pewnym sensie tak, budujemy na poły fikcyjną, a na poły realistyczną sytuację, w której zakładamy grupę kibicowską złożoną z "aktorów żydowskich" oraz kibiców Legii.Próbuje ona znaleźć nowy, wspólny rodzaj dopingu i wprowadzić go w życie. To jest oczywiście utopia, na trybunie by się pewnie nie udała, ale w teatralnej mikroskali może zaistnieć.

Jakie są podobieństwa między sportem a teatrem?

- Poza jedną różnicą, że w teatrze publiczność jest tylko publicznością, a w sporcie bardzo istotnym elementem dramaturgii całego wydarzenia, to podobieństw jest wiele. W oprawach, abstrahując od ich treści, dzieje się pewnego rodzaju spektakl, przekazywane są komunikaty. Relacja między kibicami a piłkarzami jest rozciągnięta od uwielbienia do ostrego konfliktu. Ostatnio obserwowaliśmy mecz z Sheriffem, w którym piłkarze dostali autentyczny opierdol za to, w jaki sposób grali i jak zbite psy podeszli do "żylety", gdzie usłyszeli: "Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie! Legia grać k... mać! Gdzie są wyniki, hej Legio, gdzie są wyniki?".

To zostało odśpiewane?

- Tak, więc mamy tu typową sytuację dramatyczną: jest konflikt, ktoś zawalił, musi ponieść konsekwencje. Dramaturgia rozciąga się też z meczu na mecz, bo gdy Legia dostała karę za oprawę meczu z FK Astana, tę, w której pokazali Niemca strzelającego dziecku w głowę, to na karę odpowiedzieli, wywieszając obraz z wielką świnią liczącą pieniądze i z napisem "UEFA". Oczywiście kibice są różnorodni, ale oprawa, ten komunikat płynący z ich strony, jest jednorodna - zadaniem szarego kibica jest wejści na trybunę i podniesienie kartonu, nawet czasem bez świadomości tego, co podnosi. Zależy mi na tym, żeby pokazać kibica, który stara się mieć swój głos, mimo tego że jest jednym z sześciu tysięcy.

Widziałam w Starym Teatrze w Krakowie "Kwestię techniki", twoje przedstawienie, którego bohaterami i aktorami są pracownicy techniczni. Co cię interesuje w pracy z amatorami?

- Mam dzięki nim fantastyczne przygody. Nigdy w życiu nie dowiedziałbym się, jak wygląda spektakl z perspektywy technicznego, co jest mu potrzebne, żeby się dobrze czuć i dobrze wykonywać swoją pracę w kulisach, co daje satysfakcję po premierze, a co powoduje bolączki. Poza tym Janusz, Mirek i Jarek urzekli mnie jako ludzie - oddani swojej pracy, czujni widzowie i - nomen omen - kibice każdego powstającego tytułu. Był to też pretekst do rozmowy o strukturze instytucji, która jest górą lodową - idąc na spektakl, widzimy jakiś wierzchołek, a pod spodem jest trzy razy więcej mróweczek, które zasuwają na to, żeby przedstawienie się udało, chciałem, żeby zostali pokazani. Śmiałem się, że to jest spektakl, który wynika z kompleksu dramaturga, który siedzi na próbach, dzierga tekst, a przed premierą się chowa.

Będziesz dalej współpracował z Teatrem Żydowskim?

- Pojawia się okazja, by wrócić do pracy z Anią Smolar, na co ze swojej strony bardzo czekam. Spotkamy się najpierw w Komunie Warszawa, przygotowując spektakl "Ośrodek wypoczynkowy" - rodzaj politycznego science fiction. A później znów w Teatrze Żydowskim będziemy zajmować się historią Marca '68 z perspektywy tych, którzy wyjechali, i drugiego pokolenia po Marcu, czyli ich dzieci.

Przeprowadzasz się do Warszawy?

- Tak, w Krakowie spędziłem 30 lat i wystarczy. Z jednej strony smuci mnie, że teatr się tak radykalnie centralizuje, ale z drugiej Warszawa wyrasta na teatralnego giganta, w którym jest dużo do zrobienia i do obejrzenia. Co nie zmniejsza żalu po rozwijających się lub trzymających markę do czasu "ostrej zmiany" teatrach w Krakowie, we Wrocławiu czy w Kaliszu.

***

"KIBICE" Z ŻYDOWSKIEGO W NOWYM TEATRZE

Spektakl Teatru Żydowskiego grany jest gościnnie w Nowym Teatrze, ul. Madalińskiego 10/16, premiera: 11 września, godz. 19, kolejne spektakle: 11-13 września, godz. 19. Bilety (po 35 zł) można kupić na stronie teatr-zydowski.art.pl oraz w kasach Teatru Żydowskiego (ul. Senatorska 35 i al. Niepodległości 141A).

MICHAŁ BUSZEWICZ

Młody dramaturg i dramatopisarz współpracował z wieloma reżyserami, m.in. Janem Klatą, Anną Augustynowicz, ale największe uznanie przyniosły mu spektakle przygotowane z Eweliną Marciniak, jak "Zbrodnia" w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej, "Amatorki" w gdańskim Teatrze Wybrzeże, "Skąpiec" w Teatrze Polskim w Bydgoszczy czy przedstawienie wyreżyserowane przez Annę Smolar "Aktorzy żydowscy" w stołecznym Teatrze Żydowskim. W ostatnich latach związany był ze Starym Teatrem w Krakowie, gdzie m.in. wyreżyserował "Kwestię techniki" i "Książkę telefoniczną".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji