Artykuły

Wyrypajew pisze list w obronie aresztowanego Kiriłła Sieriebriennikowa i wzywa do oporu

Czy naprawdę, moi drodzy koledzy, nie rozumiecie, że to wasze podwójne życie zaprowadziły Kiriłła Sieriebriennikowa za kratki? - pyta Iwan Wyrypajew. Reżyser i dramatopisarz upomina się o siedzącą w areszcie domowym gwiazdę rosyjskiego teatru i filmu oraz postuluje pokojową walkę o zmianę władzy.

Iwan Wyrypajew napisał list otwarty w obronie aresztowanego rosyjskiego reżysera Kiriłła Sieriebriennikowa. Temu ostatniemu postawiono zarzut "defraudacji na dużą skalę". W maju policja przerwała próby w założonym przez niego teatrze Gogol-Center, krytykowanym przez skrajnie prawicowych działaczy prawosławnych i rosyjskie ministerstwo kultury. Wyrypajew to popularny w Polsce rosyjski dramaturg i reżyser, autor m.in. "Tlenu", "Iluzji" czy "Nieznośnie długich objęć". Ostatnio w Muzeum Powstania Warszawskiego wystawił "Dziennik czeczeński Poliny Żerebcowej" z Andrzejem Sewerynem.

W liście artysta stawia surową i płomienną dzisiejszej diagnozę rosyjskiej rzeczywistości oraz wzywa do pokojowego oporu i "wychowania młodego pokolenia na innych wartościach".

Zdaniem Wyrypajewa Rosja nigdy nie odcięła się od zbrodniczej przeszłości i bolszewickich metod rządów - "nigdy nie pochowała Lenina". Dramatopisarz piętnuje "podwójne życie" rosyjskich elit kulturalnych, które po cichu krytykują Putina, ale starają się nie wychylać, odbierają od władzy nagrody i ściskają dłoń prezydenta przed kamerami.

Kiriłł Sieriebriennikow przez sąd przesłuchiwany był w klatce, obecnie przebywa w areszcie domowym. O jego uwolnienie apelowała Europejska Akademia Filmowa.

List otwarty Iwana Wyrypajewa

Ja, dramaturg i reżyser, Iwan Wyrypajew w związku z aresztem mojego kolegi reżysera Kiriłła Sieriebriennikowa, pragnę zwrócić się do ludzi kultury Rosji.

Koledzy, przyjaciele! Powiedzmy sobie szczerze, że areszt Kiriłła Sieriebriennikowa znów ujdzie tej władzy, która rządzi dzisiaj Rosją, na sucho. Widzę, że większość z was napisało listy poparcia, przyszło na demonstrację, udzieliło wywiadów i nawet zwróciło się do prezydenta. I to, wybaczcie, staje się już zjawiskiem tragikomicznym. Przecież tymczasem większość z was kontynuuje zdjęcia do swoich filmów, próby do spektakli i otrzymuje dotacje od Ministerstwa Kultury. W taki czy inny sposób współpracując z tą władzą i myśląc, że twórczością i postawą obywatelską możemy coś zmienić w tym kraju lub wnosić w miarę swoich możliwości wkład do tych przemian, tak naprawdę okłamujemy samych siebie i swój kraj. I to, wybaczcie, wygląda dość infantylnie.

Na początek dobrze byłoby uczciwie powiedzieć, czym i kim jest ta władza. W 1917 roku w Rosji dokonano zbrojnego przewrotu i władza przeszła w ręce nielegalnie powstałego rządu "bolszewików". Władza tej grupy ludzi wprowadziła krwawy terror wobec własnych obywateli. Włodzimierz Lenin i Józef Stalin są bezwzględnie zbrodniarzami i zasługują na jedno - powszechne potępienie.

Od 1917 roku do dziś władza w Rosji się nie zmieniła.

Dzisiejsza władza jest spadkobierczynią terrorystycznej organizacji "bolszewików". Pomniki Lenina stoją niemal w każdym mieście, jego ciało leży na Placu Czerwonym, nie mówiąc o tym, że obecnie stawiane są popiersia i pomniki Stalina. Władza także aktywnie korzysta z atrybutów terrorystycznej organizacji "bolszewików": symbole, odznaki, nazwy ulic upamiętniające dowódców czerwonego terroru, muzyka hymnu komunistycznego (z nowymi słowami) itd.

W 1991 roku po rozpadzie ZSRR nie przeprowadzono w Rosji żadnego ogólnokrajowego referendum z pytaniem, kim i czym jest teraz Rosja. I jaki związek ma ta współczesna Rosja z nielegalną władzą "bolszewików". Formalnie kraj zaczął się mianować Federacja Rosyjska, ale nasze ideały państwowe nadal oparte są na ideałach "bolszewików". Odcięcie się od przestępstw Lenina i Stalina, powszechne wyznanie skruchy nie nastąpiło do dziś. Lenin do tej pory nie został pochowany, a polityczny symbol "sierp i młot", który w większości cywilizowanych krajów jest równy faszystowskiej swastyce nadal jest obecny w przestrzeni publicznej, jako atrybut i jako suwenir, jako pamięć, otwarcie pielęgnowana w naszym kraju. Wystarczy przejść się po Starym Arbacie i zobaczyć tę pstrokaciznę czerwonych gwiazd, czapek "budionówek", leninów i stalinów.

Wyobraźcie sobie, że w centrum Berlina w takiej obfitości sprzedawana jest symbolika faszystowska.

Nie ulega kwestii, że w świadomości Rosjan i wielu ludzi kultury "bolszewizm" nie jest równy faszyzmowi. I w tym tkwi chyba największy problem Rosji: wewnątrz w budowie własnego społeczeństwa i na zewnątrz w komunikacji innymi krajami, szczególnie krajami Europy. Ale trzeba mieć świadomość, że współczesna Rosja nie przestaje utożsamiać się ze swoją ideologią bolszewicką również dlatego, że dzisiejsza władza jest spadkobierczynią tejże nielegalnej przestępczej władzy, która do tej pory utrzymuje kontrolę nad społeczeństwem od czasów Rewolucji Październikowej. I ciekawe, że głównym argumentem Władimira Putina usprawiedliwiającym zagarnięcie Krymu i w ogóle uczestnictwo Rosji w konflikcie na Ukrainie jest to, że na Ukrainie dokonano przewrotu państwowego i do władzy doszło nielegalne ugrupowanie polityczne, a przecież właśnie to można powiedzieć o Rosji, gdzie dzisiejsza władza jest bezpośrednim spadkobiercą nielegalnej władzy terrorystycznego ugrupowania "bolszewików".

W każdym razie, oficjalne odcięcie się od reżimu komunistycznego i jego atrybutów, uznanie nielegalności władzy tego reżimu, nazwanie go przestępczym i zakazanie jego atrybutów i symboli nie nastąpiło. Właśnie to jest źródłem konfliktu z krajami bałtyckimi, Polską i innymi państwami byłego obozu socjalistycznego. I właśnie to jest źródłem odrzucenia współczesnej Rosji i języka rosyjskiego przez szereg państw (Ukraina, kraje bałtyckie i inne), ponieważ język rosyjski bezpośrednio kojarzy się z władzą, okupującą nie tylko Rosję, ale po II wojnie światowej szereg państw Europy Wschodniej.

To oczywiste, że taki stosunek do języka rosyjskiego należałoby zmienić, jak w swoim czasie zrobiły to powojenne Niemcy, wydając ogromne środki i siły na oddzielenie "niemieckości" od faszyzmu. Rzecz w tym, że taka praca u nas nie została wykonana właśnie dlatego, że obecna władza wciąż jeszcze jest spadkobiercą władzy Stalina - władzy, która otwarcie weszła w zmowę z Hitlerem, wspierała działania faszystów w stosunku do innych krajów i nawet sama uczestniczyła w działaniach wojennych napadając na przykład w 1939 roku na Polskę - z czego wniosek, że w zasadzie tamta władza do dziś jest u steru. I jeśli w końcu lat dziewięćdziesiątych i początku dwutysięcznych taka pozycja władzy w jakiś sposób była ukrywana i przemilczana, to dzisiaj jest otwarcie afiszowana.

Jestem obywatelem Rosji, Rosja to moja ojczyzna, mój dom. Dom, do którego wiele lat temu wdarli się uzbrojeni ludzie i zaczęli kraść, zabijać, gwałcić, burzyć cerkwie, niszczyć wiarę ludzi w swoją pierwotną duchową wolność i teraz ci przestępcy w istocie dalej rządzą państwem.

Nie lubię obrażać ludzi i nie chcę nikogo specjalnie urazić. Ale obserwując stanowisko Rosji w wielu istotnych kwestiach polityki globalnej nie mogę obojętnie patrzeć na to, do jakiej powszechnej katastrofy nas to prowadzi. Dane stanowisko Rosji wypływa zaś wprost z politycznego spadku po reżimie komunistycznym: formalnego odrzucenia licznych faktów, jak na przykład stalinizmu, a przy tym uznawaniu reżimu komunistycznego za kolejny etap w rozwoju rosyjskiej państwowości, nie za jej "mroczny okres" i tragiczny błąd. A nie przyznając się do błędu nie da się go naprawić, właściwie, nie widać takiej chęci, by naprawiać.

I oto teraz mamy w zasadzie kolejny "zwyczajny" przypadek z kolejnym aresztem. I my - ludzie kultury - znowu piszemy swoje listy, próbując wytłumaczyć rządzącym, że nie mają racji, próbując w ten sposób wywalczyć sprawiedliwość i szacunek. Ale do kogo się zwracamy i o co prosimy? Przecież to to samo, co prosić Stalina, by darował Meyerholdowi, a w zasadzie niby czemu Stalin miałby komuś darować? Stalin i jego reżim działał konsekwentnie i "swoim trybem".

I wybaczcie, ale jest mi przykro, kiedy patrzę, jak wielki reżyser Aleksiej Uczitiel walczy o swój film "Matylda" [o romansie cara Mikołaja II z polską tancerką Matyldą Krzesińską; Mikołaj II ma status świętego w Cerkwi prawosławnej] z atakującymi go deputowanymi i popami, a jednocześnie nie kieruje żadnych pretensji ani do władzy, ani wprost do prezydenta, jakby deputowany albo metropolita byli główną przyczyną tego, co dzieje się z jego filmem.

Naprawdę pan tak uważa, panie Aleksieju? Przecież za tych rządów to jest zupełnie normalne, co się dzieje z pańskim filmem. Piszę to oczywiście z szacunku do pana i bólu, widząc, jak pan i inni szacowni koledzy znowu kolejny raz staracie się o dotacje z Ministerstwa Kultury na kolejny film, który być może nie zostanie zakazany, bo teraz pan będzie ostrożniejszy i wybierze pan łatwiejszy i bardziej niewinny temat. Czy wy naprawdę nie rozumiecie, że Ministerstwo Kultury FR na czele z obecnym ministrem to spadkobiercy tego komunistycznego reżimu, tylko teraz są sympatyczniejsi i nie tak okrutni, przecież w końcu dali zgodę na dystrybucję filmu i nie rozstrzelali pana Aleksieja. Kiriłła Sieriebriennikowa też nie rozstrzelali, jak Meyerholda, a zaledwie publicznie poniżyli i wysłali do aresztu. Czyli teraz mamy lepsze czasy, tak?

Problem w tym, że dopóki będziemy walczyć z deputowanymi, rozjuszonymi popami i niesprawiedliwością "lokalną", dopóty nic się nie zmieni, a nawet przeciwnie, to wzmacnia pewność tej władzy, że wszystko tu od niej zależy.

Dlatego jedyną drogą do wyzwolenia naszego znękanego cierpieniami narodu od jarzma rządzącej obecnie władzy jest zmiana tej władzy i zmiana podstawowego paradygmatu wartości, leżącego u podstaw funkcjonowania tego kraju.

Jaka to droga?Ja osobiście nie wierzę w drogę przemocy. Do niczego dobrego to nie doprowadzi. Dlatego jedyną naszą bronią jest kształtowanie opinii publicznej.

Wychowanie młodego pokolenia na innych wartościach.

I pierwsze, co my, ludzie kultury, inteligencja, progresywna część społeczeństwa Rosji możemy uczynić, to przestać wspierać tę władzę. Nie trzeba odbierać tych wszystkich nagród państwowych i publicznie przed kamerami ściskać dłoni Władimira Putina.

Czy wy naprawdę, moi drodzy i szanowni koledzy, wybitni twórcy, nie rozumiecie, że to wasza gra w szlachetnego "Schindlera" i wasze podwójne życie tak naprawdę zaprowadziły Kiriłła Sieriebriennikowa za kratki?

Znam wielu bardzo wpływowych ludzi z różnych sfer (wielki biznes, sztuka i nauka), którzy przyznawali mi się do swojej pozycji "robić wszystko, co w ich siłach, ale nie wychylać się, żeby kontynuować działalność, póki nie zmieni się władza". Wybaczcie, przestałem wierzyć w celowość tej metody. Czy wy nie rozumiecie, że pomagając, na przykład, chorym dzieciom albo finansując ze swoich środków prywatne szkolnictwo, za cenę wspierania Putina, okazujecie "niedźwiedzią przysługę" całym przyszłym pokoleniom, które zmuszone są dorastać i chodzić do szkoły w Rosji reżimowej? Ten reżim dzisiaj całkowicie kontroluje system edukacji, przekształciwszy naukę w propagandę. To samo można powiedzieć o ludziach nauki i sportu. Czy wy naprawdę macie nadzieję, że niedługo wszystko jakoś samo z siebie się zmieni, a teraz trzeba robić swoje i milczeć? A na czym polega wasza główna działalność? Odkrycia naukowe? Spektakle i filmy? A może najważniejszą dla nas sprawą powinno być wychowanie wolnego i otwartego człowieka?

W 2018 roku czekają nas wybory prezydenckie. Najprawdopodobniej znowu zwycięży Władimir Putin, ale mamy rok, żeby spróbować maksymalnie obniżyć jego wynik wyborczy, a przede wszystkim jego autorytet i autorytet całej tej rządzącej ideologii. Wielu z nas ma kontakt z przedstawicielami wielkiego biznesu i wie, jak duże jest niezadowolenie z władzy w tych kręgach, oczywiście w tych, które nie są w najbliższym otoczeniu prezydenta. Ale bojąc się stracić duże pieniądze, biznes chowa się i milczy z nadzieją na przetrwanie tego czasu i na wszelki wypadek wyprowadzając swoje finanse za granicę.

Przecież, w rzeczy samej, wiecie dobrze, na czym trzyma się ta władza i jak jest skonstruowana. Władimir Putin stanowi gwarancję pewnej stabilności i porządku dla jego bliskiego otoczenia, które może zbijać swój kapitał w istniejącym układzie. Ale jak tylko prezydent utraci kontrolę nad masami, od razu przestanie być potrzebny nawet swoim bliskim przyjaciołom, ponieważ patrząc na ich twarze staje się jasne, że główną wartością dla tych ludzi jest pragmatyzm. Zmienić władzę w Rosji można drogą pokojową, nawet nie chodząc na demonstracje.

Można po prostu przestać kierować swoją osobistą energię na wspieranie tej władzy.

Nie podawać im ręki przed kamerami, nie pojawiać się na ich eventach, nie wspominać nazwiska prezydenta w mediach dokładnie tak samo, jak sam prezydent za radą swoich PR-owców w żadnych okolicznościach nie wypowiada nazwiska "Nawalny", no i oczywiście w żadnym wypadku nie uczestniczyć w jego kampanii wyborczej. Wiem, że dla wielu z was to nie jest łatwe, ale jestem przekonany, że to możliwe. Przez ten rok, mając bezspornie wpływ na duże masy ludzi, a czasem będąc autorytetem dla milionów, możecie znacznie obniżyć pozycję Putina i jego władzy w oczach naszych obywateli, szczególnie młodzieży. I jeśli Władimir Putin zwycięży w wyborach już nie z taką liczbą głosów, na jaką liczy, to jego pozycja w oczach tych, którzy za nim stoją, zdecydowanie spadnie. I od tego momentu rozpocznie się powolne wygaszanie siły tej władzy.

Przy tym nie musicie ryzykować i otwarcie głosić swoich poglądów, jak teraz robię to ja. Władza jest bardzo okrutna i zdolna do wszystkiego. Wystarczy jeśli przestaniecie wspierać tę władzę. Nie róbcie tej władzy PR-u. Nie chwalcie jej, nie kojarzcie swoich działań z działaniami tej władzy, ignorujcie ją wszelkimi możliwymi siłami, nie pomagajcie jej w niczym i zobaczymy, jaki to przyniesie efekt. Bo chodzi o energię, w jaką stronę jest skierowana - tam się kumuluje. Dlatego nie kierujcie jej na wspieranie sił witalnych tej władzy i ta siła osłabnie. Z drugiej strony, skierujmy całą swoją energię i autorytet na zdyskredytowanie całej tej "ideologii bolszewickiej", mówmy wszędzie i jak można częściej o tym, jakich zbrodni przeciwko ludzkości dokonali Lenin i Stalin, a także cała ich partia komunistyczna.

Mówmy jak najczęściej o tym, że pomniki Lenina pozostawione po całej Rosji, to pomniki zbrodniarza.

Ale przy tym ważne, aby nie obrażać pamięci ludzi, którzy oddali swoje życie służąc Rosji i narodowi. Jednakże popularna idea, że Stalin zwyciężył w II wojnie światowej powinna być obalona. Naród rosyjski, tak samo jak narody Europy, był ofiarą nieludzkiej maszyny hitleryzmu i stalinizmu. Stalin nie wygrał, on okupił zwycięstwo ciałami milionów ludzi, naszych ojców i dziadów, którzy faktycznie dokonali heroicznego wyczynu, ale nie wolno zapominać, że wielu z naszych szło do ataku pod lufami rosyjskich automatów. I o tym też trzeba mówić, na ile to możliwe. Druga wojna światowa to ogromna ludzka tragedia, którą dzisiejsza władza bezwstydnie wykorzystuje, jak przynętę, na którą złapano naród rosyjski. I dotkliwie bolesny jest fakt, że 9 maja zamiast ciszy i zadumy, po Placu Czerwonym paradują maszyny śmierci, a obecni przywódcy stoją obok trupa niepogrzebanego Lenina i wzmacniają w oczach obywateli swoje poparcie polityczne, nazywając to patriotyzmem.

Podsumowując powyższe słowa, chciałbym jeszcze raz zwrócić waszą uwagę na to, że właśnie przez naszą nieuwagę, strach, nieodpowiedzialność, lenistwo i egoizm mamy taką władzę, jaką mamy. I najważniejsze, co dzisiaj powinniśmy zrobić, to uwierzyć w swoją moc, a jest ona ogromna. Przemoc, rewolucje, przewroty państwowe - nic z tego nie przyniesie nam szczęścia i nie uczyni tego świata lepszym, ale odmowa wspierania przemocy gwarantuje pozytywne efekty, a przykładem niech będą Indie i droga wielkiego Gandhi.

Jestem daleki od polityki i nigdy się nią nie zajmowałem, ale dzisiaj czuję, że nadszedł czas i faktycznie jest szansa, by coś zmienić, bo tak się dalej nie da. Dlatego przez ten rok chciałbym temu poświęcić swoją uwagę i swoją energię, do czego nawołuję też kolegów. Osobiście mam niewielką publiczność, ale za to mogę z przekonaniem stwierdzić, że moi widzowie to ludzie nieobojętni wobec swojego życia i życia naszej planety. Moi widzowie są bardzo aktywni i nieobojętni. I ja będę się starał im dorównać.

I jeśli wszyscy razem się zjednoczymy i przestaniemy wspierać przemoc, to będziemy w stanie zrobić coś dla przyszłości swojego kraju i świata.

Zacznijmy od tych wyborów prezydenckich i zobaczymy, co nam się uda. Będziemy robić swoje bez agresji, bez gniewu, bez chęci zemsty, a po prostu dlatego, że urodziliśmy się po to, aby uczynić życie na tej planecie nieco lepszym.

I oczywiście - uwolnić Kiriłła Sieriebriennikowa!

tłum. Agnieszka Lubomira Piotrowska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji