Oszołom z La Manczy
"Człowieka z La Manchy" polska publiczność poznała już w operach i operetkach. Autorzy przedstawienia w Teatrze Dramatycznym w Warszawie przygotowali jednak stronę muzyczną z podziwu godną starannością. Reżyser Jerzy Gruza, przez wiele lat dyrektorujący w Teatrze Muzycznym w Gdyni, pomógł sobie urządzając mały "desant" specjalistów z Wybrzeża z doskonałym Wiesławem Suchoplesem na czele, który jest jednym z kierowników muzycznych. Na potrzeby "Człowieka z La Manchy" skrzyknięto niewielką orkiestrę, która gra z temperamentem pod dyrekcją Zygmunta Kukli, a mocy brzmienia, niekiedy nawet za dużo, dodają jej wzmacniacze.
Wiktor Zborowski występujący w środowym przedstawieniu to Don Kichot z krwi i kości. Wysoki, chudy, z charakterystyczną twarzą człowieka owładniętego obsesją walki ze ziem pod każdą postacią. Dysponuje przy tym prawdziwym niskim basem. Znamy takie jednostki z życia codziennego. Zwykle określamy je "oszołomami", wyśmiewamy i udowadniamy bujanie w obłokach. Człowiek z La Manchy odnosi jednak sukces. Przekonuje do siebie antagonistów na scenie, a wraz z nimi i publiczność. Po wyjściu z "Dramatycznego" trochę innym okiem patrzymy na "oszołomów" wierzymy, że mogą mieć też trochę racji.