Gogol naszych czasów
Maciej Sobociński, który "Rewizora" wyreżyserował, dzięki skrótom i zabiegom adaptacyjnym wydobył warstwę metafizyczną sztuki i uczynił ją uniwersalną. Jego "Rewizor" to nie tylko historia o korupcji w prowincjonalnym miasteczku, w którym jak w soczewce skupiają się słabości systemu. To historia, która może przytrafić się wszędzie. Historia o ludzkich słabościach i tęsknotach, o tym jak nieodporni jesteśmy na władzę i pieniądze. Sztuka boleśnie aktualna.
Sobocińskiego interesuje przede wszystkim kasta rządząca, a więc Horodniczy i jego świta, stanowiąca małomiasteczkowy dwór. Tomasz Obara, Krzysztof Bochenek, Sławomir Sośnierz, Piotr Różański i Maciej Słota tworzą tu galerię zindywidualizowanych postaci, tyle zabawnych co przerażających. Przyjazd Chlestakowa stwarza sytuację ekstremalną. W takich chwilach okazuje się, kim naprawdę jesteśmy. Elementy komizmu przeplatają się z gorzką prawdą, przypomnianą przez Horodniczego znanym zdaniem: "Z siebie samych się śmiejecie".
W Chlestakowa udanie wciela się Dariusz Starczewski, nazbyt czasem brawurowy i miejscami zbyt farsowy. Początkowo nie wiedząc, że wzięto go za dygnitarza jest zdezorientowany i ugrzeczniony. Szybko jednak wchodzi w nową rolę. Upaja się kłamstwami, dając upust marzeniom na temat swej pozycji i możliwości. Dziwne rzeczy dzieją się pod wpływem przyjazdu Chlestakowa z Horodniczym. Uczuciem pierwszym jest strach, wyzwalający odruchy obronne. Są jednak momenty, kiedy do głosu zaczynają dochodzić wyrzuty sumienia i lęki. Nastające na niego dziwne i groźne zjawy to prześladujące go w snach szczury, a zarazem gogolowscy kupcy, donosów których tak się obawia, mając jak sam przyznaje, niejeden grzech na swym koncie. Razi nieco scenograficzny bałagan, trochę rodem z Szajny i chyba nie do końca współgrający z intencją reżysera. Nie bardzo wiadomo, jak go odczytać.
Spektakl Sobocińskiego nie jest konkretną historią o konkretnym miasteczku i konkretnych ludziach. Pewne treści zawarte w tekście, funkcjonujące w nim prawdy, pozostają w sferze niedopowiedzenia i tajemnicy. Wydobyta też zostaje, metafizyka tekstu, obecna w nim obok humoru i szaleństwa. Towarzyszymy bohaterom w ich marzeniach i tęsknotach. W ich moralnym upadku. Budzą odrazę i litość. I smutną refleksję, że rosyjski klasyk pasuje jak ulał do naszych czasów.