Artykuły

Axer - nobilitacja anegdoty

Umiejetność opowiadania anegdot była i jest w cenie wśród ludzi teatru, choć jak twierdzą znawcy, ostatnimi czasy zanika. Anegdoty opowiadane czy raczej odgrywane - bowiem niepoślednią rolę pełni tu sztuka oddania sposobu bycia i mówienia pojawiających się w nich osób - w przerwach prób, w garderobach, w gabinetach dyrektorskich i szkołach teatralnych, są niezwykle istotnym elementem tradycji teatralnej. W krótkich historiach z zaskakującą pointą zawarta jest szczególna wiedza o wybitnych aktorach i reżyserach, o prawach rządzących sceną. Anegdoty istnieją głównie w tradycji ustnej, albowiem spisane zatracają swój osobliwy charakter. Jedynym bodaj człowiekiem teatru, który potrafi zapisać anegdotę w taki sposób, by nabrała walorów literackich, jest Erwin Axer. Talent pisarski Axera sprawia, że choć wiele tracimy nie widząc mimiki opowiadającego, nie słysząc jego głosu, to jednak w pełni dociera do nas wiedza o ludziach i epoce zawarta w historyjce. I chyba nie ma zbyt wiele przesady w stwierdzeniu, że Erwin Axer anegdotę - egzystującą pokątnie w zamkniętym środowisku - nobilitował i uczynił z niej pełnoprawny gatunek literacki. Do powyższego stwierdzenia skłaniał wydany w 1984 roku tom "Ćwiczenia pamięci". Axer - przypomnijmy: znakomity reżyser, absolwent Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie w latach 1949-1981, obecnie pracujący prawie wyłącznie w teatrach niemieckojęzycznych - pisywał od dawna. Jako wybitny pisarz objawił się jednak dopiero w 1978 roku, kiedy to zaczął idąc za namową Jerzego Timoszewicza - spisywać anegdoty i ogłaszać je na łamach "Dialogu". Ponieważ procederu tego nie zaprzestał, otrzymaliśmy drugi tom "Ćwiczeń pamięci".

Krótkie teksty Axera układają się w jakiś niezwykły rodzaj autobiografii. Tom drugi w porównaniu z pierwszym pokazuje, że autorowi przestaje wystarczać forma anegdoty rządząca się szczególnymi prawami i w związku z tym mająca swoje ograniczenia. Dlatego Axer coraz częściej sięga po inne formy (eseju, noweli czy też wspomnienia). Dzieje się też tak dlatego, że teatr, który obok dziejów rodziny zajmował najwięcej miejsca w pierwszym tomie, tutaj schodzi na drugi plan. Jest wprawdzie doskonały szkic o pracy nad "Marzycielami" Musila w Burgtheater w Wiedniu, są portrety Haliny Mikołajskiej i Adama Tarna, twórcy i redaktora "Dialogu", w anegdotach pojawiają się ludzie teatru (Antoni Cwojdziński, Zofia Mrozowska, Jerzy Grotowski, Laurence Olivier, Andrzej Łapicki i wielu innych), lecz ton temu tomowi i nadają doświadczenia wojenne, mówiąc najkrócej.

W otwierającym tom eseju pisze Axer: "Pokolenie, do którego należę, jak mało innych świadczy, że bez specyficznego talentu marnujmy najwspanialsze nauki. Mieliśmy nieomal wszyscy przygody w skali szekspirowskiej. Wojny i rzezie, obozy, dyktatury takie i owakie, zdrada i mord były nam szkołą. Ilu naprawdę skorzystało z nauk? Niewielu. A i tych lepiej nie wymieniać, nie uczynili dobrego użytku ze swojej wiedzy". Znaczna część tomu to próba napisu tych pokoleniowych i osobistych doświadczeń, zrodzona z chęci przekazania wiedzy o człowieku, jaką one niosły. Na tę wiedzę nie składają się żadne proste prawdy. Doświadczenie nauczyło Axera sceptycyzmu, ostrożności w ferowaniu ocen i formułowaniu jednoznacznych opinii. Uczyła tego obserwacja cudzych zachowań, ale też analiza własnych reakcji w sytuacjach nietypowych, i dramatycznych, a takie niosły ze sobą wojna, Holokaust i stalinizm.

Przyznaje się więc Axer do tego, że tak jak cały zespół polskiego teatru we Lwowie pod okupacją sowiecką, uczył się pokornie pieśni na obchody rocznicy rewolucji październikowej. Składa zeznanie w sprawie Władysława Daszewskiego, zamieszanego w prowokację NKWD, którą posłużono się, aby aresztować polskich pisarzy (m.in. Broniewskiego i Wata); w przeciwieństwie do Wata, który w "Moim wieku" wytoczył przeciw Daszewskiemu najcięższe zarzuty, stara się go bronić, a przynajmniej zrozumieć motywy jego postępowania. Opowiada, dzięki jakim przypadkom udało mu się przeżyć we Lwowie okupację niemiecką. Zwierza się z dręczącego poczucia winy, jakie ogarnia go na wspomnienie getta lwowskiego. Przywołuje uczucia strachu i nienawiści, jakie wzbudzali w nim, wychowanym w kulturze niemieckiej, miłośniku Goethego, Schillera i Manna, właśnie Niemcy. Powraca do czasów powstania warszawskiego, pobytu w obozie jenieckim i pierwszych dni wolności. Odsłania w końcu motywy, które zmuszały do dokonywania mniej lub bardziej chwalebnych kompromisów z powojenną rzeczywistością, prowadziły do zachowań oportunistycznych.

Mistrzostwo Axera objawia się w bezbłędnym dozowaniu szczerości i powściągliwości, tonu lirycznego i ironicznego dystansu. Prawie wszystkie anegdoty czy historie opowiadane przez autora mają swoją osobną dramaturgię. Podejrzewam, że doskonałość tej prozy - bo jest to proza najwyższej próby opiera się na gruntownej - zdobytej w trakcie uprawiania zawodu reżysera - znajomości tajników dobrego dramatopisarstwa. I nie jest przypadkiem, że tak wiele w tej książce nawiązań czy aluzji do poszczególnych dramatów lub ich autorów (np. "Scenka dla Samuela B.", czyli Becketta).

Przypadek Erwina Axera, człowieka teatru poświęcającego się pisarstwu, nie jest rzecz jasna rzadki. Wielu aktorów i reżyserów sięga po pióro, dowodząc niezbicie, że kabotynizm idzie często w parze z grafomanią. Niezwykła jest klasa pisarstwa Axera. Pamiętać jednak trzeba, iż nie jest to osiągnięcie bez precedensu. Podobnej miary talenty pisarskie objawili reżyserzy Jerzy Kreczmar i Zygmunt Hübner, scenograf Jan Kosiński i aktor Tadeusz Łomnicki (jego "Spotkania teatralne" to bodaj najlepsza książka o aktorstwie napisana po polsku). I tak się dziwnie składa, że jest to grono przyjaciół i współpracowników autora "Ćwiczeń pamięci".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji