Artykuły

Portret kobiecy we wnętrzu

"Mary Page Marlowe" Tracy'ego Lettsa w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Reżyser Adam Orzechowski, uwiedziony formalnym pomysłem, by tytułową bohaterkę "Mary Page Marlowe" na każdym etapie życia grała inna aktorka, nie zadbał o finalną wymowę spektaklu.

Trudno powiedzieć, po co powstał ten - skądinąd dobrze zagrany - spektakl. Sztuka autorstwa Tracy'ego Lettsa, współczesnego amerykańskiego dramatopisarza, aktora i scenarzysty, jest rodzajem scenicznej wiwisekcji, aj ej obiektem jest Amerykanka Mary Page - księgowa z pokomplikowanym życiorysem. I choć drugi człon jej imienia ("page" - z ang. "kartka") mógłby oznaczać, że ona sama zapisuje kolejne karty swojego życia, jej los w dużym stopniu jest zdeterminowany przez decyzje jej rodziców, niefrasobliwie traktujących obowiązki wychowawcze. Tak zapisane pierwsze karty jej historii powtórzą się na kolejnych stronach jej historii - po latach Mary Page powtórzy błędy rodziców. Jej relacje z dziećmi (w roli córki Wendy - debiutująca na scenie Wybrzeża Magdalena Gorzelańczyk, w roli syna Louisa - Bartosz Dwojakowski) pozbawione będą bliskości i szczerości, o czułości nie ma nawet mowy. Mary Page narzuca swoją wolę - innych metod nie zna. Z czasem, gdy coraz częściej zagląda do kieliszka, sytuacja wymyka się spod kontroli - pomiędzy kolejnymi małżeństwami popada w konflikt z prawem.

Przede wszystkim jednak ma problem sama ze sobą. Jej życie dryfuje aż do tragicznego finału.

Losy Mary Page - w wieku od 9 miesięcy do 69 lat - poznajemy w dziesięciu odsłonach i w wykonaniu kolejnych aktorek. Podglądamy ją jako zbuntowaną córkę, apodyktyczną matkę, kochankę, kilkukrotną żonę, wdowę. To błyskowe wspomnienia, które u kresu życia przywołuje w pamięci dochodząca siedemdziesiątki schorowana kobieta (Marzena Nieczuja-Urbańska) w domu opieki. Tylko ją widzimy na scenie przez cały dwugodzinny spektakl. Pozostałe odtwórczynie roli Mary Page w różnym wieku zmieniają się jak w kalejdoskopie. Niezmienna pozostaje minimalistyczna scenografia Magdaleny Gajewskiej z powtarzającym się motywem kwiatowym.

Migawki z życia

Reżyser Adam Orzechowski, uwiedziony formalnym pomysłem, by tytułową bohaterkę na każdym etapie życia grała inna aktorka, nie zadbał o finalną wymowę spektaklu. Najnowsza premiera Teatru Wybrzeże jest migawką scen z burzliwego życia osobistego Mary Page, niestety w żaden sposób niespuentowaną. Następujące po sobie dobrze zagrane kolejne sceny (najlepszą z nich jest finałowa sekwencja z poruszającym monologiem w wykonaniu Sylwii Góry-Weber) nie prowadzą do jakiejkolwiek idei czy choćby próby konkluzji. Zabrakło finału, który dopełniłby tę opowieść i wyniósł ją ponad jednostkową historię pewnej Amerykanki, która boryka się z życiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji