Artykuły

Szkic do portretu

Nowy dyrektor Departamentu Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku, powołany na to stanowisko przez marszałka w styczniu br, od razu wpadł w zawirowania wokół dyrektoriatu Teatru Wybrzeże. Wpadł jak nowa śliwka w stary kompot, by nie użyć dosadniejszego określenia, i wciąż nim nasiąka. Już chyba wiadomo, o kim mowa. Władysław Zawistowski. Dla przyjaciół - Adzik - pisze Tadeusz Skutnik w Dzienniku Bałtyckim.

Od becika

A kimże on właściwie jest? Na pewno nie jest królikiem wyciągniętym z kapelusza; co to, to nie. Jest znany popularny, szanowany, lubiany (nielubiany zresztą też), hołubiony etc. w wielu kręgach. Literackich, teatralnych, towarzyskich, charytatywnych, edytorskich. Urzędniczych również, od skończenia studiów zwykle piastował jakiś urząd, formalny lub społeczny. Najnowszego dorobił się sam. Ale nie zaczynał od zera.

Przyszedł na świat w 1954 roku w szanowanej rodzinie lekarskiej. Jego ojcem był histolog Akademii Medycznej, profesor Stanisław Zawistowski (1919-1990), matką jest Helena (ur. 1922), również doktor medycyny, a ponadto pisarka. Ukończył renomowane I LO w Gdańsku, następnie studia na Uniwersytecie Gdańskim. Teatrologia. I od razu trafił do teatru Wybrzeże: był tam szmat czasu (1977-1991) kierownikiem literackim. Miał dzięki temu łatwiejsze wejście na scenę, na której zadebiutował sztuką "Wieloryb" (1979) w Sopocie.

Oczywiście, trzy lata wcześniej debiutował jako poeta. "Arkuszem", którego tytuł się czytało jednym tchem z imieniem i nazwiskiem: Władysław Zawistowski "Czyli ja". I tak się już przyjęło go określać gatunkowo: poeta i dramaturg, choć jest autorem, bądź współautorem, trzech powieści, dwóch seriali (z Anną Czekanowicz): radiowego ("Ulica Kwietna") i telewizyjnego ("Radio Romans"), całego szeregu słuchowisk, kilku tłumaczeń (m.in. Szekspira, wspólnie z Jerzym Limonem), autorem kilkuset recenzji, opinii, esejów, wstępów i posłowi do książek, a także najmniej oczekiwanego przez jego publiczność leksykonu "Kto jest kim w Trylogii Henryka Sienkiewicza". Kto prócz najbliższych mógł wiedzieć, że jest hobbystą historii Rzeczypospolitej XVII wieku, a pasjonatem Sienkiewicza w szczególności?

Wydawca

Poeta i dramaturg. Ale też wydawca. Do niedawna - wiceprezes oficyny Tower Press, w której wydał parę rzeczy swoich i swoich przyjaciół. W związku z nominacją marszałkowską zrezygnował z tej posady. Podobnie jak z kilku społecznych ról, które spełniał, np. w Fundacji Theatrum Gedanense (wiceprezes), np. w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich (szef oddziału gdańskiego). Jako członek gdańskiego Klubu Dżentelmena nie mógł postąpić inaczej. Chociaż niechętni od lat mu wytykali, że jakoś mógł jednak godzić to członkostwo z posadą w Tower Pressie, której właścicielem jest osławiony agent służb specjalnych Edwin Myszk. Co z kolei nie jest całą prawdą, ale domieszkę ciemnej prawdy w sobie ma.

Literatura poważna - jako dziedzina raczej niedochodowa, z wyjątkiem paru hiperhitów typu dzieła Jana Pawła - nie jest to też głównym obiektem zainteresowania Tower Pressu. Rozgłos przyniosły mu dwie pozycje poświęcone medycynie andyjskiej: "Villcacora leczy raka" (300 tys.) i "Bóg nam zesłał vilcacorę" (150 tys.), których autorami są dziennikarze niegdyś "Dziennika Bałtyckiego": Grzegorz Rybiński i Roman Warszewski. Zapewne dzięki takim i podobnym hitom przyjaciele z Tower Pressu mogą wydawać dzieła, w których nie chodzi o kasę, lecz klasę, np. tomy poezji Zbigniewa Joachimiaka, Antoniego Pawlaka, Krzysztofa Gąsiorowskiego, czy samego Zawistowskiego. Powiedzmy - wstrząsający, głównie w środkowej nawie pt. "Krewni i znajomi" - tomik poetycki, wydany po dziesięciu latach milczenia wierszem: "Sztandar z ortalionu". To niewątpliwie on zadecydował o przyznaniu Adzikowi tytułu Splendor Gedanensis 2005.

Kręgi

Pojawiły się już wzmianki o stowarzyszeniach, których jest członkiem. Wspomnijmy zatem inne, przynajmniej te, których jest członkiem - założycielem. A więc: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich (oddział w Gdańsku), Lions Club Gdańsk, Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym, Polskie Towarzystwo Szekspirowskie. Jeszcze w czasie studiów polonistycznych był członkiem - założycielem i programistą grupy poetyckiej "Wspólność". Ukształtowany w tamtych czasach (pierwsza połowa lat siedemdziesiątych) krąg przyjacielski przetrwał wszelkie burze i napory trzydziestolecia i nadal okazuje się wytrzymały niczym dobrze skręcona lina. Dzieje tej przyjaźni to spory kawałek dziejów Gdańska literackiego, teatralnego, edytorskiego, towarzyskiego... Choć wydawałoby się, że dramatem "Stąd do Ameryki" z 1988 roku boleśnie ugodził m.in. w przyjaciół, pisząc rzecz wprawdzie o wyszczuwaniu na emigrację ludzi współtworzących Solidarność, ale też rzecz wyraźnie oskarżającą ich o poddanie się losowi. Przyjętą zresztą kwaśno. Na scenie Teatru Wybrzeże Ewa Kasprzyk jako Ewa, najdłużej opierająca się pokusie emigracji, na koniec ulega, bo w tym kraju nie da się po ludzku żyć ("prawie wszyscy wyjechali... z naszej paczki"), a tymczasem stolarze już szykują okrągły stół, już niebawem przemebluje się cała Europa Wschodnia. Trudno o bardziej chybioną diagnozę. Powtórzy ją jednak Zawistowski, publikując dramat w książce z 1999 roku...

Z kręgu przyjacielskiego wykroi się z czasem rodzinny: to żona Ludwika Topp, redaktor, to później syn Julian (ur. 1979), ekonomista, obecnie główny specjalista w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Oni wszyscy się spotkają, o czym nadmieniłem, we wstrząsającym, jakby pożegnalnym cyklu "Krewni i znajomi" w tomiku "Sztandar z ortalionu".

Pora

Pora kończyć ten szkic do portretu, choć jestem świadom, że prawie nietknięta została twórczość stricte literacka Władysława Zawistowskiego. Rozległa i różnorodna. Jeden z najważniejszych jej nurtów to historia. Nie jakaś abstrakcyjna, kosmopolityczna, lecz historia polska. Poplątana, zaborcza, a nawet krwiożercza. Jego twórczość sekunduje wyplątywaniu się ludzi pojedynczych i całych pokoleń z uścisku historii, tj. wybijaniu się na wolność. On sam opowiada się za wykrojeniem z przestrzeni zmagań kręgu przyjaźni i przyjaciół, dochowanie wierności którym daje niepewną nadzieję na zwycięstwo.

Na zdjęciu: Władysław Zawistowski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji