Artykuły

Legenda polskiego baletu

Książka wspomnieniowa Barbary Bittnerówny, piękna i mądra, nosi trafny tytuł: to rzecz "Nie tylko o tańcu", napisana z talentem i darem narracji - pisze Tadeusz Kijonka w Śląsku.

Od dnia gdy Barbara Bittnerówna wystąpiła po raz ostatni na scenie minęło już wiele lat. Od tego czasu w naszym balecie doszło do kilkakrotnej "wymiany pokoleń". Jednak wciąż miejsce osobne i niepodważalne zajmuje tu właśnie Barbara Bittnerówna - bezsprzecznie największa legenda polskiego baletu po roku 1945, choć tyle przeciwności sprzęgło się przeciw niej: tych, które narzuciła bezwzględna historia, lecz potem także podła zawiść skojarzona z politycznymi powiązaniami.

Jeśli nałożyć jej życie na tło historii, biografia artystyczna Barbary Bittnerówny może symbolizować losy i sytuacje polskiej kultury i sztuki. Przecież była jej sądzona kariera międzynarodowa wybitnie utalentowanej tancerki, która jako "cudowne dziecko" objawiła się we Lwowie i w 1935 roku odbył się pierwszy "Recital taneczny Basi Bittnerówny". Słowem "talent objawiony". Ze względu na wiek - w słynnej szkole baletowej Kurta Joossa przyjmowano dzieci co najmniej 14-letnie - został odłożony jej wyjazd do Londynu, Bittnerówna trafia do Warszawy i odtąd jej życiem steruje scena baletowa. Szkołę tańca klasycznego Zygmunta Dąbrowskiego kończy w wieku 15 lat, by po wakacjach udać się do Londynu, gdzie już jednak nie trafi.

Wybucha wojna. Oznacza to śmierć ojca i rozbicie rodziny. Z matką, bratem i siostrą spędza lata okupacji w Warszawie. Młodziutka Barbara przez pięć lat była z konieczności jedyną żywicielką czteroosobowej rodziny, występując jako tancerka na scenach teatrzyków okupacyjnej Warszawy. Ten etap życia zamyka tragedia Powstania Warszawskiego, rozłąka z matką i rodzeństwem (obozy, wywózki) i praca w fabryce w Gablonz (Jablonec). Ten zasygnalizowany jedynie w tym miejscu fragment jej biografii uświadamia, jak inaczej, w innych warunkach, mogła się potoczyć kariera sceniczna fenomenalnie uzdolnionej tancerki gdyby nie lata wojny i okupacji.

Bittnerówna wraz z towarzyszącym jej znakomitym tancerzem i choreografem Jerzym Kaplińskim odnajdują się po wojnie w Poznaniu. Cztery sezony w Operze Poznańskiej to pasmo jej wybitnych sukcesów, w tym w roli Dziewczyny w "Harnasiach" i w "Szeherezadzie" Rimskiego-Korsakowa. W roku 1949 ma miejsce niezwykle wydarzenie: kilkunastoosobowa grupa tancerzy przenosi się z Poznania do Bytomia!... w tym tak utalentowane wspaniałe tancerki, jak Olga Sawicka, Irena Cieślikówna i Leokadia Zienko. Dla Bittnerówny liczy się i to, że Opera Śląska aż roi się od lwowiaków - a jest w tym gronie także jej przyszły mąż i dozgonny partner, wybitny tenor Lesław Finze.

Sezony bytomskie to pasmo wybitnych osiągnięć. Nie będzie odtąd w polskim balecie lepszej Swaniedy w "Coppelii", czy Zaremy w "Fontannie Bachczysaraju" (nagroda państwowa). Podobnie na scenie warszawskiej gdzie kreacja w roli Julii w balecie Prokofiewa "Romeo i Julia" była porównywana z Galiną Ułanową.

I w tych latach dochodzi do wyjątkowego skandalu. Najpierw z Opery Warszawskiej musi odejść Lesław Finze (lwowskie pochodzenie i postawa osobista okażą się istotnym pretekstem). Dwa lata później wszechmocna balerina o mocnym wsparciu partyjnym doprowadza do odejścia "nieprześcignionej Julii" (zdanie Jerzego Waldorffa) i najświetniejsza primabalerina polska już nigdy nie wystąpi na scenie Opery Warszawskiej a następnie Teatru Wielkiego. Gdy dochodzi do tego skandalu, jest rok 1955 - Barbara Bittnerówna ma 31 lat i jest w szczytowej formie artystycznej. Nie ma znaczenia, że wespół z Witoldem Grucą zdobywają na konkursie baletowym w Vercelii "Primo Premio Assoluto" a podczas występów w Londynie Bittnerówna zyskuje najwższe uznanie wielkiej Margot Fonteyn.

Kariera Bittnerówny to odtąd gościnne występy a przede wszystkim popisowe kreacje w recitalach, duetach i arabeskach. W tej roli przemierzy kraj i wielokrotnie wystąpi na zagranicznych estradach całego świata, lecz nie na stołecznej scenie narodowej; wciąż najświetniejsza i oczekiwana. Nawet presja opinii i autorytetów tej miary co Jerzy Waldorff nie okaże się skuteczna. Tak będzie do końca kariery scenicznej legendy polskiego baletu", następnie cenionej autorki choreografii.

Książka wspomnieniowa Barbary Bittnerówny, piękna i mądra, nosi trafny tytuł: to rzecz "Nie tylko o tańcu", napisana z talentem i darem narracji. No i to pytanie, na które nie będzie pełnej odpowiedzi - jak inaczej mogła się potoczyć kariera fenomenalnie utalentowanej tancerki, gdyby nie okrutna historia i to, co z niej bezpośrednio wynikało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji