Piekło w Dramatycznym
Ile kręgów piekielnych wedle Arthura Rimbauda, w zgodzie z jego poetycką, rozhuśtaną wyobraźnią, zmieściło się na Małej Sali (im. Haliny Mikołajskiej) Teatru Dramatycznego, czyli tej jedynej, jaka w ty m teatrze pozostała jeszcze dla dramatu i wartości artystycznych, jak to ujmuje umowa miasta z właścicielem całości panem Wiktorem Kubiakiem?
Obrazów-scenek jest dwadzieścia sześć. Ogląda się je z przewodnikiem, jak w muzeum, jak w panopticum, coraz, bardziej zagłębiając się w tunel pomiędzy żywymi eksponatami, machinami piekielnymi, klatkami z grzesznikami, kącikami grozy. Zgromadzono tego wcale sporo, od Kabiny samoistności, po Szpital i scenę operacji, poprzez Studnię magii, Bal wisielców, Nocne czuwanie w odurzeniu. Lunapark i Karuzelę Wszeteczności. Okrutny marsz świecidełek. Oprowadza sam Rimbaud - Mariusz Bonaszewski i czyni to interesująco na tyle, że ta droga po piekle Rimbauda nas wciąga, że jest w tym marszu cień tajemnicy, który pozwala na przeżycie odrobiny magii. Nam, oglądającym przez niecałą godzinkę, na piechotę, w ścisłej grupie, postępującej tuż za przewodnikiem, to piekło poety, o którym pisze się od stu lat, że był poetą przeklętym. Umarł Rimbaud dokładnie sto jeden lat temu, w 1891 roku, jako chory bankrut, handlarz bronią, narkoman, który siedemnaście lat spędził w portach Afryki, a tylko dwa, trzy, w najwcześniejszej młodości, w ojczystej Francji, poświęcił poezji. I te dwa, trzy lata jej uprawiania dały mu nieśmiertelność. I sławę poety buntu, anarchii, destrukcji, przeciwstawiającego się konwencjom mieszczańskiego ładu i racjonalistycznej harmonii. Obdarzony genialną samowiedzą i rozpasaną wyobraźnią, utalentowany wybraniec bogów i muz (pisano o nim dziecięcy Szekspir) widział przede wszystkim podwójność i względność wszystkiego, także dobra i zła. To on powiedział słynne: Je suis un autre (ja, to kto inny). Napisał wszystkiego ze 250 stroniczek. Poezje. Sezon w piekle - poemat. Iluminacje. Najbardziej znany utwór, Pijany statek, to wizyjna baśń. Ale iluzje i wizje regulowane są samokontrolą nadświadomości. Przekonaniem, że nie warto żyć sztucznie...
Porzucił pisanie młodzieńcze dla życia naprawdę, bardzo ostrego, bardzo na przekór wszystkiemu. Tymczasem wizje i iluzje pozostały w europejskiej kulturze na zawsze. Co skłoniło Adama Srokę, by w Dramatycznym wystawić adaptację sceniczną poematu Sezon w piekle, można się tylko domyślać, zresztą reżyser wyznaje w programie do przedstawienia -niezwykła wyobraźnia Rimbauda podsunęła nam pomysł, aby... właśnie w TYM teatrze urządzić i wykreować jego piekielne panopticum.
Przekora, przewrotność tego pomysłu przeklętego, chyba się sprawdzają. Chyba sprawdzą. Piszę chyba, bo ostatecznie potwierdzi to publiczność. I od razu trzeba postawić sprawę jasno: to nie jest przedstawienie, które ma łowić za wszelką cenę widza, ono świadomie mierzy w elity, w ich niedobitki, wrażliwe na obraz, aluzję literacką, metaforę, twórczość Rimbauda wreszcie. Programowo elitarne panopticum, podsumowanie sezonu w Dramatycznym, kto wie, czy właśnie nie to, wszystko przecież jest możliwe w obecnej prawnej sytuacji teatru Macieja Prusa. I owszem, wymyślone dobrze. Czy nie za późno - czas pokaże. I jeszcze jedno - znowu dobra rola świetnej w Mewie Małgorzaty Rudzkiej. Tu Szalonej Dziewicy i Kochanki szatana. I drugie post scriptum - znakomita, naprawdę, muzyka Jana Kantego Pawluśkiewicza.